Skończył się czas miłości i pokoju. Do akcji wkroczyły znowu Wielkie Cycki (po turecku „platform") oraz Syf i Brud (po turecku „pis"), które powróciły do starej, dobrej tradycji nawalanki na arenie międzynarodowej. Ze starcia tych dwóch sił wyniknęło to, co zwykle: Wielki Syf.
Lech Kaczyński zdecydowanie bardziej nadaje się na prezydenta od Donalda Tuska, bo później od niego chodzi spać. Potwierdzamy. Podobno Mały Kaczor nie położy się do łóżka, zanim nie zagada na śmierć przynajmniej pięciu dworaków. I tu kryje się tajemnica sukcesów spin doktorków. Oni nie tylko wychodzą z tych perorów cało, ale jeszcze wyglądają na autentycznie zachwyconych, że obcują z geniuszem-erudytą. To taka płciowa umiejętność: kobiety potrafi ą udawać orgazmy, a faceci, że interesuje ich, co mówi przełożony.
Rozdęte ego Radosława Sikorskiego to coś, co potwornie dręczy Lecha Kaczyńskiego. Temu ostatniemu trzeba przyznać, że nie ma nadętego ego. Po prostu jest nadęty. Bez ego.
Prezydent Lech Kaczyński odznaczył 22 historyków Instytutu Pamięci Narodowej z Januszem Kurtyką na czele. Pochwalił ich i nakazał trzymać dotychczasowy kurs. Być może po rządach braci Kaczyńskich i IV Rzeczypospolitej nie zostanie zbyt wiele, ale jeśli uda się wydać tuzin książek o „Bolku", będzie to znaczyć, że warto było się zajmować polityką. I będzie co czytać na emigracji.
Andrzej Wajda, Agnieszka Holland, Krzysztof Krauze oraz wielu innych luminarzy kultury namawiają naród do bojkotowania neonazistowskiej Telewizji Burdelicznej w dniu 3 maja. Cóż, gdyby apel wystosowali Doda albo Ich Troje, może przyniósłby jakiś rezultat. Ale tak – to nie bardzo. No chyba, że lud wystraszy się „Pana Tadeusza", który diaboliczny ksenofob Farfał chce wyemitować w dniu bojkotu. Tłumów do Burdelicznej to nie przyciągnie, ale Wajdę może.
Skądinąd kulturalnej elicie warto zwrócić uwagę, że Burdeliczna jest w tej chwili opanowana nie tylko przez wszechpolaków Farfała i Giertycha, ale i komuszków tego pociesznego brodacza Rudomino. Mogłaby być – Burdeliczna znaczy się – tytułowym bohaterem powieści Stendhala „Czerwone i czarne".
To sam Jarosław Kaczyński zablokował start Mariana Krzaklewskiego z listy Syfu i Brudu. Skądinąd to bardzo dziwne. Przecież kiedyś duży Kaczor porównywał pięknego Mariana do Stefana Batorego i był to jeden z bardziej strzelistych aktów lizusostwa w polskiej polityce. Ale widać w PiS Batorych jest od cholery i ciut-ciut, więc bez Batorego-Krzaklewskiego sobie poradzą.
Skąd będzie startował do Brukseli Richard Francis Czarnecki, niegdyś prezes ZChN, potem eurodeputowany Samoobrony? Z PiS, co oczywiste, a konkretnie z Bydgoszczy. Richard Francis to niesamowicie ruchliwa postać. Nie zdziwi nas, jeśli za parę lat będzie kandydatem pingwinów w wyborach do parlamentu Antarktydy.
Natomiast nie pokandyduje sobie Marcin Libicki. Komitet Polityczny PiS odmówił mu rekomendacji, bo właśnie zaczyna się proces lustracyjny eurodeputowanego. O lustrację wystąpił zresztą sam Libicki. Jego zdaniem, SB zarejestrowała go jako współpracownika bez jego wiedzy. Tak to bywa w związkach. Wielu facetów też nie wie, że będą mężami swoich żon.
Na wycięcie Libickiego źle zareagowali jego krajanie z Poznania. Tamtejsi posłowie PiS z Libickim juniorem na czele postanowili porzucić Syf i Brud. Oj, coś nam się wydaje, że Poznań okaże się elementem, a może i – kto wie? – sworzniem postkomunistycznego układu.
Aleksander Kwaśniewski wie, kto był „Alkiem", ale nie powie. Dobra, to jeszcze jakoś przeżyjemy. Ale skoro tyle wie, może zdradziłby, kto był „Olinem", „Minimem" i „Katem”? Prosimy, drogi preziu, powiedz!
Lech Kaczyński zdecydowanie bardziej nadaje się na prezydenta od Donalda Tuska, bo później od niego chodzi spać. Potwierdzamy. Podobno Mały Kaczor nie położy się do łóżka, zanim nie zagada na śmierć przynajmniej pięciu dworaków. I tu kryje się tajemnica sukcesów spin doktorków. Oni nie tylko wychodzą z tych perorów cało, ale jeszcze wyglądają na autentycznie zachwyconych, że obcują z geniuszem-erudytą. To taka płciowa umiejętność: kobiety potrafi ą udawać orgazmy, a faceci, że interesuje ich, co mówi przełożony.
Rozdęte ego Radosława Sikorskiego to coś, co potwornie dręczy Lecha Kaczyńskiego. Temu ostatniemu trzeba przyznać, że nie ma nadętego ego. Po prostu jest nadęty. Bez ego.
Prezydent Lech Kaczyński odznaczył 22 historyków Instytutu Pamięci Narodowej z Januszem Kurtyką na czele. Pochwalił ich i nakazał trzymać dotychczasowy kurs. Być może po rządach braci Kaczyńskich i IV Rzeczypospolitej nie zostanie zbyt wiele, ale jeśli uda się wydać tuzin książek o „Bolku", będzie to znaczyć, że warto było się zajmować polityką. I będzie co czytać na emigracji.
Andrzej Wajda, Agnieszka Holland, Krzysztof Krauze oraz wielu innych luminarzy kultury namawiają naród do bojkotowania neonazistowskiej Telewizji Burdelicznej w dniu 3 maja. Cóż, gdyby apel wystosowali Doda albo Ich Troje, może przyniósłby jakiś rezultat. Ale tak – to nie bardzo. No chyba, że lud wystraszy się „Pana Tadeusza", który diaboliczny ksenofob Farfał chce wyemitować w dniu bojkotu. Tłumów do Burdelicznej to nie przyciągnie, ale Wajdę może.
Skądinąd kulturalnej elicie warto zwrócić uwagę, że Burdeliczna jest w tej chwili opanowana nie tylko przez wszechpolaków Farfała i Giertycha, ale i komuszków tego pociesznego brodacza Rudomino. Mogłaby być – Burdeliczna znaczy się – tytułowym bohaterem powieści Stendhala „Czerwone i czarne".
To sam Jarosław Kaczyński zablokował start Mariana Krzaklewskiego z listy Syfu i Brudu. Skądinąd to bardzo dziwne. Przecież kiedyś duży Kaczor porównywał pięknego Mariana do Stefana Batorego i był to jeden z bardziej strzelistych aktów lizusostwa w polskiej polityce. Ale widać w PiS Batorych jest od cholery i ciut-ciut, więc bez Batorego-Krzaklewskiego sobie poradzą.
Skąd będzie startował do Brukseli Richard Francis Czarnecki, niegdyś prezes ZChN, potem eurodeputowany Samoobrony? Z PiS, co oczywiste, a konkretnie z Bydgoszczy. Richard Francis to niesamowicie ruchliwa postać. Nie zdziwi nas, jeśli za parę lat będzie kandydatem pingwinów w wyborach do parlamentu Antarktydy.
Natomiast nie pokandyduje sobie Marcin Libicki. Komitet Polityczny PiS odmówił mu rekomendacji, bo właśnie zaczyna się proces lustracyjny eurodeputowanego. O lustrację wystąpił zresztą sam Libicki. Jego zdaniem, SB zarejestrowała go jako współpracownika bez jego wiedzy. Tak to bywa w związkach. Wielu facetów też nie wie, że będą mężami swoich żon.
Na wycięcie Libickiego źle zareagowali jego krajanie z Poznania. Tamtejsi posłowie PiS z Libickim juniorem na czele postanowili porzucić Syf i Brud. Oj, coś nam się wydaje, że Poznań okaże się elementem, a może i – kto wie? – sworzniem postkomunistycznego układu.
Aleksander Kwaśniewski wie, kto był „Alkiem", ale nie powie. Dobra, to jeszcze jakoś przeżyjemy. Ale skoro tyle wie, może zdradziłby, kto był „Olinem", „Minimem" i „Katem”? Prosimy, drogi preziu, powiedz!
Więcej możesz przeczytać w 16/2009 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.