Komentując definicję Henriego Matisse’a, według której „obraz ma być wygodnym fotelem dla ducha”, Zbylut Grzywacz powiedział: „Chciałbym na ten fotel rzucić garść pinezek”. I rzucił. Jak to się stało, można się przekonać w krakowskim Muzeum Narodowym, gdzie trwa pasjonująca wystawa Grzywacza (1939-2004).
W marcu 1966 r. w Pałacu Sztuki w Krakowie Grzywacz pokazał serię obrazów „Orantki". To postacie modlących się kobiet z rozpostartymi rękami – motyw znany ze sztuki wczesnochrześcijańskiej. W rzymskich katakumbach wyobrażały dusze zbawione lub proszące o zbawienie dla zmarłych i żywych (miały dłonie wzniesione ku niebu). Orantki Grzywacza ręce mają opuszczone w bezradnym geście, ciała zniszczone, brzuchy poczerniałe, często z wizerunkiem trupiej czaszki.
Więcej możesz przeczytać w 16/2009 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.