Nasz „klasyczny” rynek fonograficzny jest tak mały, że kilkanaście albumów nominowanych co roku do Fryderyków właściwie wyczerpuje temat dobrych polskich płyt. Mimo że kategorie są bardzo pojemne – w jedną połączono np. recital wokalny, operę i operetkę – nie było szans, by któraś nie została dostrzeżona.
Nasz rynek, przy zachowaniu odpowiednich proporcji, upodabnia się już do światowego. Fonograficzne giganty, którym od lat dzieje się coraz gorzej, redukcję zaczęły od niedochodowej klasyki. Rozwiązują kontrakty z gwiazdami i wydają to, co mają już w katalogu. W związku z tym zaczęły powstawać niewielkie wyspecjalizowane firmy, których oferta przeznaczona jest dla węższego kręgu odbiorców. Na krajobraz naszej „poważnej" fonografii składa się głównie kilka małych firm „mierzących siły na zamiary”, jak BeArTon, Musica Sacra Edition czy PWA (Polskie Wydawnictwo Audiowizualne). Oznacza to nagrywanie niemal wyłącznie muzyki polskiej, bo kto by kupił dobre nagranie symfonii Beethovena wobec dziesięciu wybitnych zagranicznych, dostępnych od dawna w sprzedaży?
Więcej możesz przeczytać w 16/2009 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.