Większość debat politycznych o opiece zdrowotnej, a także poświęconych tej sprawie dyskusji w mediach trąci nierzeczywistością, której nie powstydziłaby się „Alicja w krainie czarów”. Uczestnicy tych dyskusji przerzucają się chwytliwymi sloganami, lecz spójnych argumentów w nich jest jak na lekarstwo.
Jako powód larum w sprawie amerykańskiego systemu opieki zdrowotnej najczęściej podaje się olbrzymie i ciągle rosnące koszty. Tyle że w tym wzroście nie ma nic dziwnego. Kiedyś wydawaliśmy o wiele mniej pieniędzy na skomplikowany sprzęt medyczny, ale z tego powodu, że było go znacznie mniej. Na część leków nowej generacji nie wydawaliśmy nic, bo po prostu nie istniały. To spostrzeżenie ogólne i nie dotyczy tylko opieki medycznej. Samochody miały kiedyś o wiele niższe ceny, gdyż były bez klimatyzacji i komputerów pokładowych. Domy były tańsze, ponieważ były mniejsze, miały mniej łazienek i nie znajdowały się w nich zabudowane kuchenki mikrofalowe. Miło byłoby to wszystko mieć, nie ponosząc jednocześnie związanych z tym wyższych kosztów. Ale tylko w wypadku świadczeń medycznych takie życzenia traktuje się poważnie, uważając rząd za dobrą wróżkę, która zapewni nam wszystkim świadczenia, nie wystawiając rachunku. Przejawem politycznego cynizmu jest wskazywanie państw, gdzie na system opieki zdrowotnej przeznacza się mniej, w tym państw, w których „powszechny system świadczeń zdrowotnych" jest „darmowy”, zapewniany przez państwo.
Więcej możesz przeczytać w 29/2009 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.