W powieści „Ostatni rozdział, czyli paragraf 22 bis" Heller przedstawia genialnego odkrywcę współczesnego modelu sprawowania władzy – Milo Minderbindera. Sprzedał on rządowi USA za setki miliardów dolarów Pod-Naddźwiękowy Niewidzialny i Bezgłośny Defensywno-Ofensywny Bombowiec Szturmowy Drugiego Uderzenia. Samolot był tak niewidzialny i tak tajny, że nikt nie mógł go zobaczyć ani usłyszeć. Wobec tego nie musiał on w ogóle istnieć. Obecnie różne dokonania rządu nie muszą w ogóle istnieć, wystarczy, że zostały „sprzedane” jako przełomowe i wielkie (reforma zdrowia,rozwój infrastruktury, reforma finansów publicznych, rozwój nauki itp.). Rząd może funkcjonować, nie rządząc – na zasadzie opisanej na kartach „Ostatniego rozdziału”. Tam prezydent (wcześniej wiceprezydent) nie może być zaprzysiężony, gdyż kolejni sędziowie Sądu Najwyższego odmawiają uczestnictwa w tej ceremonii, a nowych nie może powołać ktoś, kto sam nie złożył przysięgi (paragraf 22). W efekcie bawi się on grami komputerowymi, a władza sama się toczy. W Polsce rząd niewiele robi, zwalając winę za to na prezydenta i jego weto, a głowy państwa nie może odwołać ani ograniczyć jego kompetencji, więc czeka się na wybory. W efekcie rządzący głównie grają w piłkę nożną, a władza sama się toczy. W powieści „Paragraf 22” występuje niejaki generał Dreedle. Ma on niezwykle szerokie plany, ale żeby je zrealizować, powinien móc zastrzelić każdego, kto gra mu na nerwach. Niestety, prawo i regulamin wojskowy nie pozwalają mu na zastrzelenie każdego, więc de facto nic nie robi. W Polsce obecnie też można by wiele zrobić, gdyby rządzący mogli „zastrzelić” każdego, kto im przeszkadza w doskonałym sprawowaniu władzy. Ale, niestety, prawo jeszcze na to nie pozwala. Więc mamy to, co mamy, czyli bierność. I niewiele można na to poradzić, bo – po pierwsze – wybory nic znacząco nie zmieniają, a po drugie – niczego w państwie nie da się ani wyraźnie naprawić, ani zasadniczo zepsuć. Jeśli możliwa jest jakaś apokalipsa, to tylko kieszonkowa i groteskowa. U Hellera debilny wiceprezydent, który nie może zostać prezydentem, bawiąc się grami komputerowymi, naciska guzik uruchamiający bombowce przenoszące ładunki jądrowe. Problemem jest to, że bomby mają zostać zrzucone z niewidzialnych samolotów Minderbindera, których nie ma. Podobnie jest w naszym kraju: nawet ewidentnie głupie decyzje nie bardzo szkodzą, bo potem nie ma woli, siły i konsekwencji, by je wprowadzić w życie. I nikt nie powinien się temu dziwić, bo jak pisał Joseph Heller, jedyne, co sprzedaje współczesny świat, to iluzje.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.