Każda władza musi mieć swojego kozła ofiarnego. Za komuny winni byli badylarze, element antysocjalistyczny i bumelanci. Dziś ich miejsce zajęli posłowie. W tej roli obsadzają ich premierzy, ministrowie, marszałkowie i… sami parlamentarzyści.
– Proszę mnie już więcej nie prosić, bo i tak się nie wypowiem. Dlaczego? Bo nie zamierzam się zużywać na sejmowych korytarzach – usłyszał niedawno od Sławomira Nowaka dziennikarz jednej ze stacji informacyjnych. Była to odpowiedź na prośbę o rozmowę przed kamerą. Ta scenka to nie tylko kolejny dowód na to, że majestat posła Nowaka nie licuje z nikczemnością Izby Niższej. To także znak czegoś gorszego: Sejm jest tak zdegenerowany, że nawet wstyd się w nim pokazywać. Jedyne, co można w nim zrobić, to tylko się zużyć. Sławomir Nowak nie jest tu zresztą wyjątkiem: przeświadczenie o sejmowym dziadostwie stało się powszechne.
Więcej możesz przeczytać w 47/2009 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.