Wpływy z podatku od towarów i usług stanowią ok. 40 proc. wszystkich wpływów do budżetu. Niestety, w ostatnim czasie wyraźnie spadają, co przyznaje Ministerstwo Finansów. Resort przypuszcza, że dochody z VATu w 2010 r. będą na poziomie tych sprzed czterech, pięciu lat. Niestety, smutna prawda jest taka, że nie ma szans nawet na zrealizowanie tego pesymistycznego scenariusza. Skąd takie czarnowidztwo? Jego korzenie sięgają 23 października 2009 r., kiedy Sejm „zaimplementował" (modne słowo w czasach, kiedy ustawodawstwo unijne zastępuje krajowe) jeden z największych nonsensów podatkowych ostatnich lat. Chodzi o unijną dyrektywę, która wejdzie w życie 1 stycznia 2010 r. i de facto pozwali unikać usługodawcom płacenia podatku VAT.
W myśl nowych przepisów wiele polskich firm całkiem legalnie stanie się „zagranicznymi" usługodawcami, oferując swoim krajowym kontrahentom usługi bez podatku. Cały proceder przedstawić można tak: usługodawca formalnie przeniesie swoją siedzibę do zagranicznej filii (np. na Słowację, Litwę czy do Niemiec), skąd zaoferuje swoje usługi Polakom. Usługi będą objęte nieśmiertelnym i w pełni legalnym „refakturowaniem". Skutek tej operacji będzie następujący: polska firma będzie świadczyć usługę na rzecz swojej zagranicznej filii (oczywiście bez VAT), która to filia następnie – jako podmiot zagraniczny – będzie ją refakturować na polskich usługobiorców (również bez VAT). Ten ostatni opodatkuje import usług, lecz jednocześnie odliczy naliczony VAT. W tensposób powstanie pozorny system fiskalny żywiący dziesiątki tysięcy ludzi. Będzie to co prawda procedura pracochłonna i skomplikowana, ale opłacalna. Doprowadzi przy tym do załamania dochodów budżetowych.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.