Żal nam trochę tego nudziarza i nie chcemy go dobijać, ale obowiązek to obowiązek. Otóż donosimy, ze pojawiły się już i lotem błyskawicy rozniosły dowcipy o Piesiewiczu. Na przykład ten: Wiedzą państwo, co senator zapamiętał ze stanu wojennego? Koksowniki.
Tusk zabrał też głos w sprawie stolca. Zdaniem ukochanego przywódcy należy się zastanowić, czy Czuma powinna nadal okupować stolec przewodniczącego komisji odciskowej. Dlatego Donald się zastanowi, a nawet porozmawia. Oby się tylko nie spocił od tej roboty, premier nasz najdroższy.
Na nasze oko – ale zastrzegamy się, ze nie jesteśmy proktologami – stolec Czumy pozostaje niezagrożony, bo Czuma w komisji jest wyjątkowo użyteczna, no i nie można tak po prostu przyznać racji opozycji, ale co my tam wiemy. Donald pod koniec roku stał sie wszak Donaldem Pryncypialnym. A główne pryncypium – Kaczora pogrążyć.
Nowym członkiem zarządu PKP został niejaki Jacek Prześluga, dawniej kolejowy rzecznik, potem pijarowiec Człowieka z Penisem w Szufladzie. Kiedy gazety ujawniły związki obu panów, Prześluga dostał furii, założył antydziennikarski blog i zaczął strzykać jadem. Ale teraz się kapkę uspokoił i wszedł do zarządu. Cóż, zasługi tego faceta dla polskiego kolejnictwa są równie wielkie jak kwalifikacje. A te ostatnie są niepodważalne. Nie dość, ze facet ma pociąg (do kasy), to jeszcze lubi sobie porzygać (na dziennikarzy).
Z sondaży wynika, ze naród owszem kocha, ale coraz słabiej swego ukochanego przywódce, jego rząd i partię. Minister Boni już podjął prace nad wielką reformą narodu.
Nie wiemy, czy to w ramach reformy, ale 50 tysięcy złotych poszło na nowa stronę internetowa Donka, a i tak jest gorsza od strony Kaczora. Szczerze mówiąc, wygląda, jakby ją wieczorami projektował inżynier Arabski. Wieczorami, w sensie po ciemku.
Były działacz PO, który wszedł do Sejmu z jej listy, Cezary Atamańczuk, dostał wyrok w zawiasach. Pół roku za prowadzenie samochodu po trawce, a półtora za próbę skorumpowania policjantów. Poseł Atamańczuk obiecywał im ponoć, ze może załatwić „ładne działki". Biorąc pod uwagę, ze jego obrońca zakończył mowę w sadzie okrzykiem: „Niech żyje Republika Czeska!", to musi być prawda. Ładne działki i niezłego kopa dają.
Aha, my tez jesteśmy za powrotem Szczecina do macierzy. Ale dlaczego zaraz do Czech?
Człowiek taki zarobiony jest, ze naprawdę nie wiadomo, do czego się zabrać. Wiec najlepiej się nie zabierać – koncypował Donald Tusk i przed świętami zajmował się głównie lanserką w mediach. Na ten przykład premier pofatygował się do Janiny Paradowskiej do Tok FM. Ech, jaka szkoda, że to radio! Zobaczyć Janinę i Donka to byłoby doprawdy niezastąpione przeżycie. Coś jak ten, no, jak on się nazywa… A, orgazm.
Ale prawdziwy cymes to świąteczna okładka „Gali", na której pod choinka siedzą sobie Tuskowie z córka i wnuczkiem (rodziców wnuczka do fotki nie dopuszczono, wiec albo niewyjściowi są, albo – i to bardziej prawdopodobne – normalni i nie chcieli robić sobie obciachu). Matko, czego ten Photoshop nie robi z człowiekiem! Donek ostatni raz tak wyglądał trzydzieści lat temu! I ile ma włosów! A swoja drogą, jeśli te sesje robiono jakieś półtora miesiąca przed świętami, to musiałoby znaczyć, ze Tuskowie ubierają choinkę gdzieś tak na Święto Niepodległości.
Intelektualna podpora tej koalicji Sławek Nowak pozazdrościł swojemu byłemu szefowi i tez urządził sobie w „Fakcie" małą ustawkę. Taki tam banał: pokazał zdjęcia, jak to z żoną i córką chadza do kina i knajpy. W gazecie opublikowano też po raz pierwszy w historii polskiej prasy zdjęcie jego stopy. A nie, przepraszamy, to twarz była.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.