Mocarstwowe deklaracje Szmai najlepiej spointować parafrazą słynnej wypowiedzi Mietka Wachowskiego o Zbigniewie Siemiątkowskim: Szmajdziński może być prezydentem, ale w Ugandzie. Jeśli dodamy do tego szczyptę Kaczyńskiego, będzie to brzmiało tak: Szmajdziński może być prezydentem, ale w Gabonie. Miksowanie Wachowskiego z Kaczorem! Co za perwersja!
Na konwencji historycznej formacji pojawiły się historyczne postaci. Był Olek Kwaśniewski, cynicznie pouśmiechał się Leszek Miller, a Józef Oleksy popodlizywał się partii (na lewicy liczy sie tylko SLD!) i preziowi (wsparcie Aleksandra Kwaśniewskiego ma swoją wagę!). Kwach z trudem utrzymywał powagę i przysłaniał sobie oczy. Żeby nasze słoneczko Oleksy nie poraziło go jasnością swego umysłu.
Joanna Senyszyn ma jednak w sobie coś uroczego. Spytano ją, czy Jerzy Szmajdziński przypomina Gregory’ego Pecka – co obsesyjnie powtarzają działacze SLD, wierząc, ze jak coś mówi się często, to staje się to prawdą. – Przypomina Gregory’ego Pecka z daleka – orzekła diwa polskiej lewicy. Faktycznie, z bliska bardziej jest podobny do towarzysza Decembała.
Grzesiek Napieralski tak piknie zmajstrował całą konwencję, ze nikomu nie przyszło do głowy go odwoływać. Tym bardziej że ostatnio Wojtek Olejniczak podpadł aktywowi i Millerowi, wypowiadając się bez należytej czci o generalne Jaruzelskim. No, z takimi tekstami to Olejniczak może wygrać wybory na maskotkę Sławka Sierakowskiego, ale u komuszków będzie miał – jak by to delikatnie określić – przesrane.
Wyjątkowo mozolne były wybory prezesa Telewizji Burdelicznej alias Czerwono-Czarnej. Zdaje się, że głównym problemem nie był brak porozumienia PiS z SLD, tylko PiS z PiS. Każda półkula mózgu prezesa Kaczyńskiego (a wiadomo, ze prezes ma więcej półkul niż zwykły śmiertelnik) lansowała swego kandydata. Wreszcie wygrała ta półkula, do której ma dostęp Przemysław Edgar Gosiewski. Ponieważ mamy dzisiaj dzień parafraz, to tym razem sparafrazujemy Słowackiego, konkretnie monolog Kordiana (w tej roli Gosio) na szczycie Mont Blanc: „Ludy! Winkelried Orzeł!".
Zabawne, ze w wyborze prezesa tej nieszczęsnej telewizji były momenty, gdy ustawiony konkurs stawał się na chwilę prawdziwym konkursem. Na przykład niejaki Tejkowski wypadł tak fatalnie, ze nie został prezesem, chociaż zna Brudzińskiego. Z drugiej strony kompromitacja Tejkowskiego nie mogła być znowu tak wielka, skoro załapał się do zarządu. Ot, nie zna się, ale tylko trochę się nie zna.
Andrzej Olechowski ogłasza kandydowanie na prezydenta u Tomasza Lisa. Oczywiście znacznie więcej sensu miałoby ogłoszenie Lisa u Olechowskiego. A najwięcej: Lisa u Lisa.
Leszek Miller znowu nam zaimponował. Stwierdził mianowicie, ze woli Napieralskiego od Olejniczaka. Oczywiście zaimponował nam tym, ze potrafi tych mdłych gostków od siebie odróżnić. My ciągle mamy z tym problemy, kiedy są ubrani.
Pod koniec roku sondaże wykazały wzrost notowań PiS. Tak, tak, to nie pomyłka. PiS wzrosło, a PO spadło. Podobno kiedy ogłoszono te wyniki, Bielan rzucił się na szyje Kamińskiemu, potem skakali przez kwadrans, aż wreszcie widziano ich, jak brodząc w śniegu, biegli wzdłuż Wisły na północ. Dlaczego na północ? Na miejscu prezesa Kaczyńskiego poważnie byśmy się nad tym zastanowili.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.