Podobnie jak Napieralski powodów do zadowolenia nie ma Leszek Miller. Przeciw jego powrotowi do Sojuszu buntuje się część partyjnych struktur. Comeback Millera był dla SLD zaskoczeniem. Dzień przed konwencją, na której ogłosił on chęć powrotu, odbył się zarząd partii. Katarzyna Piekarska spytała na nim Napieralskiego, czy zaproszenie Millera na zjazd oznacza, że zamierza też wstąpić do partii. – Usłyszałam, że nie ma takich ustaleń – mówi „Wprost" Piekarska.
– Rzeczywiście, nie rozmawiałem na ten temat z Grzegorzem Napieralskim. To wyszło spontanicznie. Zachęcili mnie do tego sami działacze, którzy bardzo ciepło przyjęli to, że pojawiłem się na konwencji – potwierdza w rozmowie z nami Leszek Miller. – Powszechnego entuzjazmu w łódzkim SLD nie ma. Dobrze, że wokół SLD jednoczy się lewica, ale wybrano na to nie najlepszy moment, bo deklaracja Millera przyćmiła rekomendację prezydencką dla Jurka Szmajdzińskiego – denerwuje się poseł SLD Sylwester Pawłowski. Część łódzkich działaczy Sojuszu będzie chciała zablokować powrót byłego premiera. Po tym jak Szmajdziński otrzymał aż 99-procentowe poparcie w głosowaniu nad absolutorium dla członków zarządu partii, jeden z przeciwników obecnego przewodniczącego Grzegorza Napieralskiego stwierdził: – Gdyby Jurek chciał wystartować na szefa partii, to zdmuchnąłby Grześka jak świeczkę. |
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.