Mijał przedostatni dzień roku, który zawierał w swej masie powietrznej wiele sprzeczności dialektycznych. Słońce gdzieś daleko obmacywało Australię, a u nas mrok grudniowej nocy otulał petardy sylwestrowe wystrzeliwane przez młodzież w ramach planowego falstartu. Od czasu do czasu świeciły zęby agenta Tomka z CBA. Śnieg sypał się jak rządowa propaganda. Bezrobotne stoczniowe dźwigi wyły niczym torturowani talibowie w Iraku po wysłuchaniu po raz 110. piosenek Britney Spears.
Oblodzony nocny autobus linii 108 wjechał w zakręt na ulicy Jana z Kolna na wysokości Stoczni Gdańskiej. Kontrolerka biletów Jadwiga Bagno wypadła z autobusu niesiona w przestrzeń miejską nadzieją na lepszą przyszłość oraz butelką palikotówki zarekwirowanej pasażerowi bez ważnego biletu. Jej kroki były śmiałe niczym decyzje premiera, a uśmiech tak szeroki jak perspektywy rozwoju łapownictwa. Niestety, marsz dzielnej Jadwigi Bagno ku przyszłości przyhamowała słynna stoczniowa brama nr 2, która zwykle nie przeszkadzała Jadwidze dotrzeć do bloku przy ulicy Doki. Niespodziewane uderzenie w czoło było tak silne, że stara kontrolerka na moment ujrzała wszystkie szpiegowskie sputniki amerykańskie i jeden rosyjski. Na skutek zderzenia z zimnym, zardzewiałym metalem Jadwiga doznała trwałej blizny na czole (w postaci przypominającej Małgorzatę Foremniak) oraz proroczych iluminacji. Po powrocie do domu swe wizje spisała na papierze toaletowym i ulotkach reklamowych pobliskiej pizzerii.
Więcej możesz przeczytać w 1/2/2010 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.