Współcześni politycy (poza aktualnie rządzącymi, którzy mogą liczyć na Agencję Bezpieczeństwa Hakowego) radzą sobie z hakami chałupniczo. Dlatego tak ich podnieca każda plotka, a jeszcze bardziej zweryfikowana historia, szczególnie obyczajowa, o konkurentach, a tym bardziej o politycznych przyjaciołach. Gdy rozmawia się z politykami, także z tymi z najwyższego szczebla, rzuca się na uszy, że najbardziej interesują ich historie, które można wykorzystać do hakowania. Na przykład ta o bardzo ważnym do niedawna rozgrywającym na polskiej scenie, który zanim się rozwiódł, namalował kredą linię we wspólnym domu, a żona nie mogła jej pod żadnym pozorem przekraczać, bo groziło to nieobliczalnymi konsekwencjami. Albo ta o polityku bardzo ważnym obecnie, którego wysocy rangą oficerowie tajnych służb zaprosili na balangę do swojego „służbowego" lokalu, gdzie – jak w balladzie „Pani Twardowska" Adama Mickiewicza – były „tańce, hulanki, swawole", a potem wszystko to zarejestrowali kamerą. W kontekście hakowej aktywności polityków atakowane ostatnio tabloidy, które ponoć przekraczają wszelkie granice włażenia z butami w prywatne życie, wydają się umiarkowane, a wręcz powściągliwe. Nigdy nie zamierzały na przykład opublikować owych taśm ze służbowego lokalu tajnych służb, podobnie jak zdjęć pokazujących „dokonania” w samochodzie pary polityków (ona i on) z nieco przechodzonej już partii. Nie mówiąc już o tym, że te oskarżane o kloaczne skłonności tabloidy nigdy nie chciały zniszczyć życia rodzinnego bardzo ważnego polityka, choć mają udokumentowany kilkumiesięczny epizod jego „emigracji” z rodziny. Ale tego samego nie można powiedzieć o przyjacielu-wrogu tego polityka, który coraz bardziej dociskany do bandy jest bliski ujawnienia tego epizodu. Czyli politycy są w stosunku do siebie niepomiernie bardziej bezwzględni niż tabloidy wobec nich. Bo one, choć moralnym czyścioszkom (w tym dziennikarskim) nie mieści się to w głowach, całkiem serio traktują takie wartości jak racja stanu czy dobro rodziny.
Z tego wszystkiego płynie refleksja, że w polityce najbardziej liczy się hakowa sprawność, a jeśli ktoś jej nie ma, jest po prostu outsiderem. Owszem, idealiści są w cenie, ale tylko w roli przyzwoitki. A nawet oni są przez kolegów bardzo mocno podpuszczani. Jak ten z partii rządzącej, inspirowany po wielokroć, by nie tłumił w sobie prawdziwych uczuć do urodziwej koleżanki. Wtedy będzie wprawdzie umoczony, ale nabierze niezbędnej w polityce bezwzględności, co dopiero uczyni go ważnym rozgrywającym, zamiast bycia rozgrywanym.
PS Wszelkie podobieństwo do rzeczywistych osób i wydarzeń jest całkowicie przypadkowe i w pełni zamierzone.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.