Nie lubimy, gdy ktoś z nas żartuje, dlatego cieszy nas, kiedy komik na scenie robi idiotę sam z siebie. To stara kabaretowa formuła – kupić widownię żartami o sobie. Opowiedzieć o sobie i swojej rodzinie niestworzone rzeczy, które rozśmieszą ludzi. Publiczność po obejrzeniu „wariata" na scenie się dowartościowuje i lepiej się poczuje. To zjawisko bliskie jest starej formule kultury jarmarcznej: zawsze śmieszy baba z brodą, błazen czy pokraczny cudak. Bawią nie tylko weseli i zabawni komicy, lecz także ci o kamiennych twarzach pokerzystów, którzy jawią się jako apostołowie smutku i rozpaczy. Gdy opowiadasz o sobie jak o największym nieszczęściu ludzkości, to wszystkim wydaje się to bardzo zabawne. Taką formułę rozśmieszania od lat inteligentnie stosuje Andrzej Poniedzielski, do bólu poważny na scenie, a przez to niesamowicie śmieszny. Jego wyćwiczona mina rzeczywiście przypomina wszystkim logo zakładu pogrzebowego.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.