Obaj politycy wyczuwają, że wiatr wieje terazz lewej. I obaj chcą złapać wiatr w żagle. Obaj mają też całkiem podobny pomysł na to, jak to zrobić. Mam wrażenie – pomysł równie niedoskonały. Sprowadza się on do tego, by w sferze obyczajowej skręcić ostro w lewo i za jakiś czas zostawić już nie tylko Kościół, ale także PiS i Platformę na spalonym. Czeka nas więc antyklerykalna licytacja, która jednak nie doprowadzi do tektonicznych zmian na scenie politycznej.
Zgoda – antyklerykalna fala jest u nas najwyższa od kilkudziesięciu lat. Ale nie aż tak wysoka, by dopłynąć na niej do władzy. Kościół rzeczywiście często zachowuje się tak, jakby był w zmowie ze swoimi wrogami. Nie zdobędzie się jednak władzy w Polsce, promując legalizację związków partnerskich, rozsądną ustawę o in vitro i sprawę parytetu. Nie dlatego, że są to postulaty niesłuszne, ale dlatego, że będąc słusznymi, nie stają się postulatami „wygrywającymi".
Polacy – z całym szacunkiem dla powyższych kwestii – mają bowiem w większości trochę inne problemy. A gdy jeszcze ta po części ideologiczna, niskowęglowodanowa potrawa zostanie oblana antyklerykalnym sosem, dla większości będzie zupełnie niestrawna. Dlaczego? Bo postulaty „postępowe" krok po kroku będą zyskiwały zwolenników, ale ordynarny antyklerykalizm zawsze poślizgnie się na papieskiej kremówce, rozkwasi sobie nos o szybę w oknie na Franciszkańskiej 3, polegnie w starciu z tradycją, zwyczajem i sentymentem. Krótko mówiąc, żaden zapateryzm w Polsce nie wygra. W każdym razie nie za politycznego życia panów Napieralskiego i Palikota. Co więc może wygrać? Nie zapateryzm, ale blairyzm. Blairyzm, czyli nie ideologiczna Żaden zapateryzm w Polsce nie wygra. W każdym razie nie za politycznego życia panów Napieralskiego i Palikota. Może wygrać blairyzm. papka, ale racjonalny pomysł modernizacji kraju, sensownych reform, redystrybucji nie tylko pieniędzy, ale przede wszystkim szans.
Zgoda, blairyzm jest teraz w odwrocie. Wystarczy przeczytać kilkadziesiąt recenzji najnowszej książki Tony’ego Blaira „Podróż". W ogromnej większości są to recenzje miażdżące, w których autorzy masakrują i 10 lat rządów byłego premiera, i jego pisarski styl. Lepiej jednak niż recenzję przeczytać samą książkę. Wyłania się z niej obraz polityka o ogromnej wiedzy, naprawdę szerokich horyzontach i wielkiej politycznej wyobraźni, który w określonym punkcie historii Wielkiej Brytanii miał sensowny pomysł na jej przyszłość.Blair nie zaserwował swemu krajowi prostackiego antythatcheryzmu, tak jak Cameron nie serwuje mu teraz prostackiego antyblairyzmu. Książka Blaira powinna być dla Napieralskiego i Palikota lekturą obowiązkową. Dowiedzą się z niej, że rządzenie nowoczesnym państwem wymaga wizji oraz realnego programu. Zrozumieją, że do zdobycia władzy nie wystarczą ani sztuczny penis i pistolet plus prowokacyjne występy w telewizji oraz wpisy na blogu, ani rozdawanie jabłek i pląsy z blond bliźniaczkami.
Napieralski i Palikot mają swoje atuty. Lider SLD ma kapitał zgromadzony w ostatnich wyborach prezydenckich i strukturę, na której może się oprzeć. Palikot ma rozpoznawalność, sympatię części elit i własne pieniądze, przydatne, jeśli miałby kaprys sponsorowania swej politycznej eskapady z własnej kieszeni. Pytanie, czy Napieralski ma dość charyzmy, a Palikot dość dyscypliny, by wyskoczyć, w wypadku pierwszego, ponad poziom kilkunastoprocentowy, a w wypadku drugiego ponad poziom medialnej ekstrawagancji zapewniającej mu zainteresowanie szukającej zabawy publiki.
Zmęczenie prawicą, zajadłymi PO-PIS-owymi sporami, kościelnym ekspansjonizmem i pseudopatriotycznym festiwalem ostatnich miesięcy jest oczywiste. Wcale jednak nie jest oczywiste, czy po lewej stronie jest cokolwiek, co stanowi albo będzie stanowiło realną alternatywę dla tego, co jest. SLD zapowiada październikową ofensywę. Palikot zapowiada październikową ofensywę. Na razie jednak oferują nam kilka hasełek i parę grepsów. Polacy zasługują na znacznie więcej. Polska również.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.