Janusz Palikot: Oczywiście, że dymi, jedynie te momenty trzymają mnie przy życiu.
Panu już właściwie kopci.
Pyta pan o moje ego i o lustro. Lustro, czyli umysł innego człowieka – teraz pana – jest niezbędne, żeby zobaczyć, o co chodzi w naszych fobiach i zajobach. Ale z drugiej strony bez ego w polityce nie ma prawdziwego motoru, dodajemy do tego szlachetne funkcje, cele, programy, tezy, hasła, ale na końcu musi być ego. I ja się mojego nie wstydzę. A czy to ego przejawia się w egotyzmie, w narcyzmie?
Chyba rozmawiam z narcyzem.
Nawet jeżeli to ma miejsce, niekoniecznie musi oznaczać coś negatywnego dla projektu politycznego. Energia, która jest na zewnątrz ego, może wynosić je na wyższe pozycje. Jeśli nie ma tej energii, powstaje tylko śmieszność. A jeśli jest, to tę śmieszność przemienia w straszną powagę. Czy to ma miejsce, jeszcze nie wiem. W pana ironicznych pytaniach wyczuwam przekonanie, że ego zwyciężyło nad diagnozą, czyli chodzi głównie o to, żeby się samemu realizować, a nie o to, żeby mieć kontakt z interesami większej grupy społecznej.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.