Kontrolowaną histerią zareagowały Chiny na Pokojową Nagrodę Nobla dla chińskiego opozycjonisty. Ale przyszłość wydaje się oczywista. Gospodarcza potęga prędzej czy później stanie się demokracją.
Stała się rzecz niesłychana. Piątka obywateli niewielkiego kraju na północnych peryferiach Europy wstrząsnęła 1,3-miliardowym państwem, drugą potęgą gospodarczą świata. Dziesięć dni po przyznaniu w Oslo Pokojowej Nagrody Nobla najsłynniejszemu chińskiemu dysydentowi, Liu Xiaobo, w Chinach wciąż jest gorąco.
„Jeśli niektóre osoby usiłują w ten sposób zmienić chiński system, popełniają prostacki błąd" – mówi rzecznik chińskiego MSZ. Rząd chiński anulował przewidzianą na środę wizytę norweskiej minister rybołówstwa. Małżonce uwięzionego działacza, Liu Xia, nie wolno opuszczać mieszkania w Pekinie i nie wiadomo, czy będzie mogła odebrać w Oslo nagrodę. Pod ścisłym nadzorem znalazło się ponad 30 chińskich intelektualistów.
Więcej możesz przeczytać w 43/2010 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.