Nicolas Sarkozy przemeblował gabinet Francois Fillona. Nie odebrał jednak premierowi biurka. Nie z dobroci. Wyłącznie dlatego, by ten w 2012 r. nie wyeksmitował go z Pałacu Elizejskiego. Kampania wyborcza już się zaczęła.
Zmiany we francuskim rządzie, dyktowane przez względy wizerunkowo-taktyczne, następują zwykle w połowie kadencji głowy państwa. Tym razem odbyły się ze znacznym opóźnieniem. Nicolas Sarkozy, zwycięzca z wiosny 2007 r., dawno minął półmetek pięcioletniego urzędowania. Uprzedzał, że karuzelę najwyższych stanowisk wprawi w ruch dopiero wtedy, gdy przeforsuje sztandarową reformę: podwyższenie progu emerytalnego z 60 do 62 lat. Dopiął swego, łamiąc opór związków zawodowych – prawie jak niegdyś Margaret Thatcher. Prawie, bo to nie jest taki mocarz jak Żelazna Dama.
Więcej możesz przeczytać w 48/2010 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.