Gdyby z takim pytaniem zwrócił się do finansistów przeciętny Kowalski, to nawet Provident i „tanie pożyczki dla zadłużonych" reklamujące się na przystankach autobusowych nie dałyby mu złamanego grosza. Ale minister Jan Rostowski nie ma takich problemów. Gdy w ubiegły wtorek poprosił rynki finansowe o 5 mld zł pożyczki, to inwestorzy wyłożyli na stół więcej, niż potrzebował. Niby dobrze, tyle że nasz dług wobec zagranicy urósł już do rekordowego poziomu 154 mld zł.
– Inwestorzy widzą, że polska gospodarka na razie rozwija się w miarę szybko, a wpływy z podatków jako tako gwarantują spłatę zobowiązań. Ale nie łudźmy się. Jeśli obecne zawirowania na giełdach zagrożą wzrostowi gospodarczemu, to i nas inwestorzy zapytają, czy jesteśmy w stanie spłacać swoje długi – mówi Piotr Kuczyński, główny ekonomista z firmy doradztwa finansowego Xelion.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.