Wprowadzono go po chwili. Miał 18 lat, groźne spojrzenie i skuloną, gotową do bójki sylwetkę. Gdy wszedł – splunął, zanim usiadł na drugim przyspawanym krześle. Nagle zerknął w bok, wyciągnął rękę i pogłaskał sukę. Wkrótce czule tarmosił ją za uchem. Znał ją. Wabiła się Suzie. Przyprowadzono mu ją po raz pierwszy, kiedy zeznawał kilka tygodni wcześniej w sprawie o usiłowanie zabójstwa. Do tamtego dnia nie ufał nikomu, nie miał przyjaciół, nienawidził rodziców, nie szanował dziewczyn, kradł, bił i niszczył. Więc zaryzykowano i przyprowadzono mu psa w ramach dogoterapii, by się z nim zaprzyjaźnił. By mu było łatwiej mówić. Udało się już na pierwszym spotkaniu. Potem podczas każdej konfrontacji ze śledczymi, prokuratorem i adwokatami psina siedziała obok, a on ją głaskał i mówił.
Dziś było ich „być albo nie być". Spotykali się po raz ostatni. Po kwadransie powitania wstali i udali się na salę rozpraw. Gdy zeznawał i wsłuchiwał się w oskarżenia ofiar – pies był bez przerwy pod ręką, mógł go dotykać, drapać za uchem. Dzięki temu przez cały proces zachowywał się jak nigdy – czyli normalnie. I prawdopodobnie mówił prawdę.
W każdym razie tak ocenił jego postawę sędzia, który najpierw się zgodził na przyprowadzenie psa do aresztu, potem na przesłuchania i na salę sądową, gdzie czworonożna psia psycholożka siedziała przy nodze winowajcy na miejscu dla składających zeznania. Wyrok był surowy, ale z szansami na złagodzenie. Skazaniec przyjął go z ulgą, a przy pożegnaniu z psem rozpłakał się. Pierwszy raz w życiu.
Ile lat musi upłynąć, by jakikolwiek polski sędzia zgodził się na taką procedurę? Ba, ile lat trzeba, by Sejm zezwolił na takie eksperymenty w ustawie? I ile lat trzeba, by takie wydarzenie ogarnął poseł Kłopotek, który twierdzi, że trzymanie psa na łańcuchu (także w zimie) to jest polska tradycja, którą trzeba uszanować?
Stawałem przed amerykańskim sądem dwukrotnie i za każdym razem doznawałem dziwnego uczucia. Sprawy były błahe, drogowe, ale było mi głupio, bo czułem się jako obcokrajowiec nędznie w tym miejscu. Za każdym razem miałem okazję podziwiać zachowania sędziów. I to nie tylko w swojej sprawie. W sprawach tak drobnych jak moja wezwani siedzieli na widowni niczym w teatrze, twarzami do sędziowskiego ołtarza, a sędzia wyczytywał nazwiska, ludzie podchodzili, on rozmawiał z nimi, wysłuchiwał tłumaczeń i wydawał wyrok.
W pewnej chwili wyczytał kilkanaście nazwisk, oni wstali, podeszli do stołu, a sędzia powiedział tak: „Nawet nie chce mi się was słuchać, to są jakieś bzdety, którymi sprawiacie kłopot społeczeństwu tego powiatu. Pójdziecie za oficerem na trzygodzinny film o ofiarach wypadków, popatrzycie, jak się krew leje z ludzkich ciał, może to was nauczy rozumu. I po sto dolarów grzywny. Jakieś pytania?". Odpowiedziała cisza. „Pytam, czy może ktoś chce normalnej rozprawy? Z adwokatem i tak dalej?". Cisza. Stuknął młotkiem, a oni poszli gęsiego do sali projekcyjnej, która znajdowała się dwa piętra wyżej.
„Steve Jones?". Wstał chłopak, który siedział kilka krzeseł ode mnie. Sędzia przejrzał papiery i odezwał się tak: „Jechałeś po pijanemu, mimo że odebrano ci prawo jazdy, przekroczyłeś prędkość o 40 mil. Potrąciłeś worki śmieci i rozsypałeś je po ulicy. Stawiałeś opór policjantowi, który chciał cię uspokoić. Powiem ci tak: jesteś w poważnym kłopocie. Moja porada brzmi następująco. Znajdź sobie dobrego adwokata i przyjdźcie tu za cztery tygodnie. Zdążysz znaleźć prawnika?". Chłopak wyszeptał: „Yes”. „A masz pieniądze? Bo jak nie masz, to my ci znajdziemy obrońcę pro bono”. „Mam pieniądze” – powiedział chłopak. Sędzia stuknął młotkiem.
Widziałem, jak na polskiej sali rozpraw starzec zeznawał na stojąco, ledwo trzymając się barierki, a sędzia go przywoływała do porządku słowami: „Proszę nam tu nie tańczyć!". W USA by siedział na krześle, nawet jako oskarżony. Chodzi bowiem o to, by miał możliwie najlepsze warunki do powiedzenia prawdy, a nie przeżywał tortury wielogodzinnego stania ku okazaniu szacunku sądowi. Taki drobiazg. Jak parę innych drobiazgów, z których składa się życie.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.