Dlatego, a nie z racji nostalgii czy naiwnej sympatii do miejsc młodości, ze smutkiem przyjąłem wiadomość o planowanej likwidacji kawiarni Czytelnika, gdzie ma, jak na kretowisku, powstać bank. Oczywiście, nonsensem byłoby zrobić tam muzeum Gustawa Holoubka, Tadeusza Konwickiego, Janusza Głowackiego czy Ireny Szymańskiej i wielu innych (ja też z rzadka bywałem). Podobnie jak nikt nie wróci ani nie ubrązowi SPATiF-u, gdzie bywaliśmy wszyscy, ani kawiarni Lajkonik, gdzie miał w latach 60. i 70. stolik Antoni Słonimski i przychodzili Andrzej Dobosz, sekretarz Słonimskiego Adam Michnik i wielu innych, ani restauracji Kameralnej, w której Jerzy Andrzejewski łapał mnie za nogę przy barze, a ja starałem się jak najdalej odsunąć. Wiele tych wspomnień jest w książkach Janusza Głowackiego i nie mam zamiaru ich powtarzać. Jak jednak na to dzisiaj patrzeć? Czy nie jest to fragment ciągłości niezbędnej do życia społecznego?
Kiedy opowiadam studentom o „dysydentach" i „rewizjonistach”, robią okrągłe oczy, nie tylko nic o tym nie wiedzą, ale trudno to zrozumieć (nawet mnie dzisiaj!). Podobnie jest z historiami o kolosalnej roli „Tygodnika Powszechnego” czy o tym, że dzięki szczęśliwemu zbiegowi okoliczności miałem świetne studia (Kołakowski, Baczko, Pomian), było niewielu studentów i w latach 60. – o dziwo – znaczna pomoc państwa. Czy wreszcie o książkach, jakie wtedy wychodziły, o roli PiW i Pawła Hertza czy o Bibliotece Klasyków Filozofii PWN, osiągnięciu fenomenalnemu, które dzisiaj byłoby finansowo nie do wyobrażenia (ledwie zipie), a jakościowo – nie ma ani takich tłumaczy, ani takich redaktorek.
Jednak to wszystko należy do sfery ciągłości, dzięki której stały się możliwe rzeczy, jakie – na pozór – nie mają z tym nic wspólnego. Tylko ślepcy i ludzie zasklepieni w nienawiści tego nie widzą, tego, że bez Konrada w wykonaniu Gustawa Holoubka nie byłoby „Solidarności" (bo rok ’68, potem KOR i tak dalej), że bez Biblioteki Klasyków Filozofii nie byłoby już odchodzącego pokolenia humanistów, które dysponowało wiedzą zaskakująco rozległą i głęboką. Filozofia dzisiaj jest na końcu wszystkich priorytetów, zaś kawiarnia Czytelnika i podobne miejsca to dla nienawistników salon czy też fragment przykomunistycznego dworu. Jest to nonsens, gdyż w tej szarej strefie powstawało wszystko to, co dzisiaj cenimy, i w niej działali nasi nauczyciele i mistrzowie – od Kisiela, przez Konwickiego, po Kołakowskiego. Że bywało śmiesznie? A co, czy trzeba wiecznie płakać i wznosić modły o wyzwolenie? Że bywało nieuczciwie? Niech się każdy bije we własną pierś, a nie cudzą. Że to były swoiste salony? A czy możliwe jest życie bez elit intelektualnych i artystycznych, które mają się ku sobie, a które politycznie niewiele znaczą? Otóż, możliwe, tak jak to ma miejsce dzisiaj, ale czy nam nie żal naszej pozornej tylko wyniosłości i braku wszelkich autorytetów, nawet w zakresie żartu?
Elity istnieją w najbardziej nawet chorych społeczeństwach z wyjątkiem tych, które mają w kolosalnym stopniu chłopski rodowód, chłopski rodowód nowej klasy średniej, która wszystkim zazdrości. Członkowie tej klasy nie mogą pojąć istnienia elit (powtarzam: intelektualnych i artystycznych, a nie finansowych i politycznych), gdyż nigdy nie będą do nich należeli, nie kupią wstępu za pieniądze i zawsze będą mieli poczucie poniżenia. Historia nuworyszów jest zawsze taka sama, niezależnie od epoki, i zawsze obrzydliwa. Wiedział to Balzak, a my, na nieszczęście, nie mamy Balzaków, którzy umieliby to opisać, ba, zrozumieć. Nuworysze zawsze tworzą wyrwę w ciągłości, a ciągłość jest bezcenna.
Dlaczego? Dlaczego nawet ciągłość życia społecznego z czasów pogardzanego i opluwanego przez nas PRL? Bo bez ciągłości nas by nie było, nie rozumielibyśmy ani Herberta, ani Holoubka, ani Kisiela, ani Turowicza. Bez pozostawionych przez nich znaków i symboli, bez tej pamięci nie umielibyśmy rozmawiać. Bo będziemy mieli na miejscu kawiarni Czytelnika bank i wstrętnomordych polityków w telewizji.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.