Największa przeszkoda nie tylko w sprawie promocji, ale we wszystkim, co nas otacza i za czym stoi państwo, to współdziałanie, które jest naszą ogromną słabością. Dotyczy to każdej dziedziny – kolei, autostrad, policji, prokuratury. Można właściwie wymienić wszystko, za czym stoi Państwo. Powierzenie komuś przywództwa lub odpowiedzialności za coś, co przekracza kompetencje jednego ministerstwa, stanowi zagrożenie dla piersi, która szykuje się po odbiór medalu.
Bardzo rzadko wpaja się nawyk współdziałania, burzy mózgów w szkole. Edukacja nastawiona jest na kształcenie jednostki z pominięciem założenia, że w grupie można więcej. Wracając do tematu promocji Państwa – nie najbogatszego – nikt nie myśli o tym, że rozdrobnienie budżetów ulokowanych w wielu ministerialnych agencjach daje znacznie mniejszy efekt niż wspólne uderzenie poparte jakąś ideą kreatywną. Nawet proste sposoby nie są stosowane. Liczyłem na to, że premier Tusk w końcówce swojego płomiennego przemówienia w Parlamencie Europejskim włoży biało-czerwony szalik i zaprosi na Euro do Polski. Zapomniałem, że premier podarował swój szalik prezydentowi Komorowskiemu, a prezydent po wyborach nie może go znaleźć.
Przed Euro promuje się pan Rutkowski przy sprzyjających mu mediach, a delikatna i wrażliwa dziennikarka Katarzyna Kolenda-Zaleska, przyzwyczajona do gustu i etyki Wisławy Szymborskiej, ginie w potoku chamskiej konfrontacji. Na polu promocji widać zakulisowe działania Davida Copperfielda. Świetnie wychodzi mu manewr ze Stadionem Narodowym, który w jednym tygodniu mówi światu „oto jestem", a w następnym „oto mnie nie ma". Ciekawe, jaki wpływ ma na policję, która jest tam, gdzie jest bezpiecznie, a tam gdzie może być inaczej, to jej nie ma.
Zamyka się koło współdziałania. Według ustawy za wszystko odpowiada organizator. Tak jest najwygodniej zrzucić z siebie odpowiedzialność i mówić: „to nie moja sprawa". A ja uważam, że to sprawa nas wszystkich – i organizatora, i państwa. Bo to państwo lobbowało w sprawie przyznania nam Euro. To państwo wszystkich opcji politycznych gwarantowało w dokumentach, że wszystko zrobimy na światowym poziomie.
Wiele zrobiliśmy, ale na finiszu powinniśmy pójść po rozum i współdziałać, bo to interes wszystkich Polaków, i prawych, i lewych.
Ostatni tydzień jest tygodniem pięknych pożegnań. Klasa żegnanej Pani Wisławy wymogła na uczestnikach pożegnania skromność zachowań, lirykę przemówień, a sekretarz noblistki – pan Rusinek – spowodował, że ryczałem jak bóbr, czego się nie wstydzę, mimo że jestem dorosły. Pożegnania nie są łatwe, ale trzeba się z nimi godzić, bo są naturalną rzeczą naszego życia. Z nutką nostalgii dziękuję Czytelnikom „Wprost" za życzliwość i krytykę, jak zwykle pomijam komentarze ziejące chamstwem i nienawiścią, a rewanżuję się życzeniami dalszego rozwoju tygodnika i pomyślności dla nowego Redaktora Naczelnego. Było mi miło.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.