Praktycznie uzgodniona już redukcja greckiego długu spowoduje, że bank Spirosa Latsisa straci kilka miliardów. Ale alternatywą jest bankructwo państwa, a to mogłoby zrujnować najbogatszego Greka.
Wygląda na to, że ciągnąca się od dwóch lat grecka tragedia (a może raczej tragikomedia?) dobiega końca. Politycy greccy w zasadzie zgodzili się na zaciśnięcie pasa o dwie dziurki w zamian za kolejną transzę unijnej pomocy, a prywatni posiadacze greckich obligacji (banki, fundusze emerytalne itd.) na redukcję długu. Przy okazji zmaleje majątek Spirosa Latsisa – już dziś o połowę mniejszy niż przed kryzysem.
Latsis to najbogatszy Grek. A także spadkobierca dynastii, jak każdy, kto się w Grecji liczy. To cecha charakterystyczna tego kraju i jedna z przyczyn jego kłopotów. Bo jak oczekiwać sprawnie działającej demokracji w kraju, którym rządzą dynastie? Do niedawna na czele greckiego rządu stał socjalista Jeorios Andreas Papandreu – wnuk i syn szefów rządu o tym samym nazwisku.
Więcej możesz przeczytać w 7/2012 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.