Ural, Czelabińsk, godz. 7.23. Poranna godzina szczytu. Tysiące ludzi spieszą do pracy, w szkołach rozpoczynają się zajęcia, w czelabińskim instytucie jądrowym trwa odprawa naukowców przed kolejnym dniem doświadczeń z reaktorem atomowym. Gwałtowna eksplozja białego, nienaturalnie jasnego światła oślepia całe miasto.
Chwilę później do ziemi dociera ogłuszająca fala uderzeniowa, gdzieniegdzie spadają odłamki meteorytu, walą się dach i zachodnia ściana fabryki obróbki cynku, we wszystkich budynkach w mieście z okien sypie się szkło. Pokaleczeni ludzie próbują dodzwonić się na pogotowie, w mgnieniu oka pada przeciążona sieć komórkowa. – Armagedon! – przerażeni mieszkańcy Czelabińska wspominają przepowiednie dotyczące końca świata. Inni rozpuszczają plotki o wybuchu bomby atomowej. Atmosferę strachu i niepewności potęguje milczenie władz: pierwsze oficjalne komunikaty ministerstwa do spraw sytuacji nadzwyczajnych oraz administracji obwodów czelabińskiego i swierdłowskiego pojawiają się dopiero 1,5 godz. po eksplozji.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.