Pierwszy od 12 lat aktorski film Roberta Zemeckisa to przewrotna historia. Zaczyna się w hotelowym pokoju, przy kresce kokainy i piwie na kaca. Z łóżka wygrzebują się naga stewardesa i pilot. Po godzinie mężczyzna siedzi za sterami samolotu. Kiedy dochodzi do awarii, wykonuje niebezpieczny, spektakularny manewr. Ratuje się przed gigakatastrofą, zamiast 102 – ginie sześć osób. Ale w śledztwie pojawia się pytanie o odpowiedzialność.
Reżyser robi film o alkoholizmie, sile woli, ponoszeniu konsekwencji. O prawie zręcznie omijanym przez adwokatów i korporacjach żonglujących prawdą. W roli głównej wystąpił Denzel Washington, w epizodzie jak zawsze błyszczy John Goodman. Choć drażnią w „Locie” momenty, w których reżyser sięga po sztampowe, hollywoodzkie rozwiązania, całość ogląda się naprawdę dobrze.
„Lot”, reż. Robert Zemeckis, UIP
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.