Spektakl trwa, topienie Wandy i palenie kotów u Palikota, a co mnie to obchodzi, krząta się po scenie prof. Piotr Gliński, namalowany przez prezesa niby-premier. Wygląda sympatycznie, trenował dżudo, potrafi więc upadać, co na pewno mu się przyda. Wykpiwany łatwo i powszechnie, wykazuje się dużą kulturą literacką, cytuje Gogola: „Z kogo się śmiejecie? Z samych siebie się śmiejecie”. Kto Gogolem wojuje, od Gogola ginie. Dwa tygodnie w samochodzie z „Martwymi duszami”, aż pojazd mi się iskrzył od ironii. I mam swój cytat z Gogola: „Ludzie ograniczeni, a przy tym fanatycy, stanowią plagę ludzkości. Biada państwu, w którym tacy ludzie mają władzę. Są nietolerancyjni i pozbawieni wszelkich skrupułów. Uważają, że cały świat kłamie, tylko oni mówi prawdę”.
W teatrze Och premiera „Zemsty”. W budynku narodzonym w roku moich urodzin, a już wpisanym do rejestru zabytków. A byłem tu „przedwczoraj” w kinie na filmie o Vermeerze, zaniedbany hangar sali, siedziałem sam. Ostatni pokaz filmowy. Teraz tętni tu teatr, a lśniący półksiężyc fotoreporterów czeka na gwiazdy. Z każdej okazji robi się u nas taki hollywoodzik.
Rzadko chodzę do teatru, teatr życia i tak za gęsty. Teraz Krystyna i Marysia zatroszczyły się, abym nie popadł zupełnie w barbarzyństwo. Fredro, pisarz, dla którego rym był równie naturalny jak oddech, a ironia zawsze wilgotna jak łza. Mało wiem o Fredrze jako człowieku, prędko więc czytam, co popadnie. Jak każdy Polak w tamtej epoce miał gęstą i rozognioną biografię. Przez 20 lat wegetował w udręce podagry, sam udręczony zadręczał innych. To reguła: im ktoś bardziej dowcipny, tym bardziej udręczony. Ironia jako obrona przed grozą życia. Monstrualne, a chwilami genialne świntuszenie Fredry, które potem ukrywał. Świntuszenie jako produkt zakłamania epoki, kiszenie duszy, szarpanie obłudy. Dzisiaj już tak się nie da, zrobi się z tego co najwyżej zoologia. Żeromski jeszcze się wił w „Dziejach grzechu”. Nagle czytam, że Fredro oficer napoleoński doznał jakiegoś afrontu ze strony gen. Fiszera. Ależ ja świetnie znam generała dzięki pamiętnikom jego żony Wirydianny. Adiutant Kościuszki, potem z Napoleonem i z księciem Poniatowskim. Płomienny patriota, miał obok Polski inną wielką słabość, do kobiet, wszystkich w pewnym sensie. Już jako mąż Wirydianny romansuje z 14-letnią chłopską córką, która strzegła indyków. Po latach, gdy szykuje się ginąć za ojczyznę, tonąca we łzach żona zastaje go... Oddajmy jej samej głos: „nacierającego na moją pannę służącą zamężną, która broniła się dzielnie, a podziękowała za służbę. Mąż tłumaczył mi się potem, twierdząc z całą powagą, że może zginie, a ja więcej dzieci mieć nie mogę, więc mi jedno chciał pozostawić, zrodzone przez kobietę uczciwą. Ten komentarz nie był mi do smaku”. Był jednak człowiekiem honoru. Książę Poniatowski lubił przyjmować oficerów, siedząc na nocniku. Fiszer postanowił jednak czekać, aż książę skończy, choć mogło to trwać długo. Oto mit narodowy od strony wychodka. I widać, że wojny były toczone na wielu poziomach, obok zniewolenia ojczyzny masowe krzywdy choćby molestowanych dzieci i panien służących.
Premiera dla mnie niezwykła, gdyż miesza się jak w wirówce sztuka i życie. Tylu znajomych, żony już często bez mężów, a mężowie bez żon, młodzi płoną młodością, a starsi się popieką, rak sobie szaleje. Już po spektaklu, dłużej z Januszem Gajosem i jego żoną, jak to czas nam przyspieszył, a w młodości zarzekaliśmy się, że nie będziemy gderać jak nasi rodzice: coraz gorzej się robi i głupiej. A jednak tak gadamy.
Podjęto dzielną próbę uwspółcześnienia sztuki, takie to jednak gęste od swego czasu, od sarmackiego dowcipu, że nie za bardzo chce się jeszcze bardziej uwspółcześnić. A jest jasne, że to takie samo zacietrzewienie i udawanie bojaźni bożej. Jednak mocniej mi zabrzmiało kilka zdań w przerwie z Michałem Bonim.
A współczesny mur, co nas dzieli, na tyle wysoki, że na premierze nie widzę nikogo z „tamtej strony”. Nawet „Zemsta” zawłaszczona przez rząd Tuska. Oni się jeszcze za to zemszczą. A ja muszę uciekać, felieton w domu niedokończony i czuję, że pulsuje mi żyła na skroni.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.