Na wstępie musimy sobie powiedzieć jasno - czas całkowicie bezpiecznych, a jednocześnie zyskownych inwestycji skończył się już dawno. Teraz, by wycisnąć ze swych pieniędzy coś więcej, niż poziom inflacji, musimy się nagłowić i - jak by nie patrzył - trochę zaryzykować.
Oczywiście banki wciąż kuszą nas lokatami, jednak trudno znaleźć taką (zwłaszcza w największych bankach), która przewyższała by poziom inflacji. Banki bowiem, pilnowane przez KNF, nie mogą udzielać zbyt wielu kredytów, dlatego coraz mniej chętnie pożyczają od nas pieniądze na wysoki procent. Zwłaszcza zaś, że Rada Polityki Pieniężnej wciąż konsekwentnie obniża stopy procentowe, więc i lokaty tanieją coraz bardziej. Gdy jeszcze kilka miesięcy temu w największych bankach zdarzały się lokaty na 3-5 proc., a u mniejszych, agresywnych graczy nawet na 7-8 proc., dziś trudno znaleźć lokatę na ponad 4 proc. A jeśli ktoś proponuje nam więcej, obejrzyjmy dokładnie warunki promocji - zapewne wysokie oprocentowanie dotyczy tylko pierwszego (albo ostatniego) miesiąca, albo też bank wciska nam polisę z lokatą, gdzie przynajmniej część inwestowanych pieniędzy znika na polisie.
Podobnie mało zyskowne stały się w ostatnim czasie obligacje. Większość papierów oferowanych przez ministra skarbu nie pokryje nawet inflacji. Nic dziwnego - polski dług stał się tak popularny wśród poważnych, zwłaszcza zagranicznych inwestorów, że gotowi są kupować nasze obligacje na procent nawet niższy od inflacji. Stąd na podobnie mało atrakcyjnych warunkach jest on proponowany krajowym ciułaczom. Obligacje skarbowe - przede wszystkim tzw. oszczędnościowe dziesięciolatki - mają swój sens jeszcze tylko dla posiadaczy kont IKE, zakładając, że ci wykupią je dopiero na emeryturze, bez płacenia tzw. podatku Belki.
Co nam zostaje? Jeśli nie samodzielne inwestowanie w akcje – a to zasadniczo odradzamy niedoświadczonym inwestorom – to warto zaciekawić się ofertą funduszy inwestycyjnych. Mają one bowiem sporo zalet. Po pierwsze, naszymi pieniędzmi obracają specjaliści, więc nie musimy zbyt wiele czasu poświęcać na zgłębianie tajemnic rynku kapitałowego. Po drugie – do wyboru mamy całą gamę funduszy, możemy więc bez problemu wybrać coś, co pogodzi oczekiwane zyski z naszą skłonnością do ryzyka. Od funduszy pieniężnych czy obligacji – choć te nie dadzą nam raczej zarobić więcej niż w banku, poprzez fundusze stabilnego wzrostu i zrównoważone, które bezpieczne inwestycje w papiery dłużne łączą z akcjami, dając szansę na większe zyski, po fundusze agresywne, akcyjne, które w dobrym roku mogą dać zarobić nawet kilkadziesiąt procent, ale też decydujemy się na największe ryzyko straty.
Na koniec rada – nie wrzucajmy wszystkich oszczędności do jednego koszyka. Najlepiej część zainwestować bezpiecznie – na lokacie czy w bezpiecznym funduszu a drugą część w produkt bardziej ryzykowny, ale dający szanse na większe zyski.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.