Jeden z urzędników Ministerstwa Finansów wpadł na pomysł. Policzmy, ile jest w Polsce państwowych urzędów, agencji, biur, oddziałów terenowych, instytutów badawczych, uczelni. Sprawdźmy, czym się zajmują i jaki jest efekt ich pracy. Ten bilans miał być podstawą przygotowania planu oszczędności budżetowych. Po trzech latach od rozesłania dokładnych ankiet biurokratyczna machina się zbuntowała. – Nie będziemy tego liczyć! Nie da się! – stwierdzili dyrektorzy w ministerstwach.
Urzędnik odszedł z pracy, pozostawiając po sobie szacunkowe dane. Z pieniędzy publicznych utrzymuje się w kraju ok. 50 tys. instytucji. Czym się zajmują, z jakim efektem i ile kosztują? Tego dokładnie nie wiadomo. Minister finansów zna jedynie kwoty budżetów poszczególnych resortów, główne wydatki i największe inwestycje, wiele innych szczegółów ginie we mgle. – Jacek Rostowski i poprzedni ministrowie wiedzieli, że w urzędach marnuje się miliardy, ale nie ma narzędzi, aby wychwycić, gdzie są największe przecieki. Sektor publiczny to wieża Babel – opowiada „Wprost” bliski współpracownik ministra. Dla porównania, regionalny szef sprzedaży Coca-Coli w Warszawie ma stały dostęp do danych sprzedaży puszek w poszczególnych automatach z napojami w stolicy. Prezes Grupy Żywiec wie dokładnie, ile kosztują go handlowcy, ich samochody i komórki oraz ile piwa sprzedaje się dzięki nim.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.