PSL chce przykuć chłopów do ziemi
Likwidacja wolnego rynku obrotu ziemią rolną, ograniczenie prawa jej dziedziczenia, nakaz mieszkania tam, gdzie kupiliśmy gospodarstwo, wszechwładza nowo utworzonej Agencji Nieruchomości Rolnych nadzorującej praktycznie każdą transakcję obrotu gruntami - to wszystko chce nam zafundować Polskie Stronnictwo Ludowe, żądając uchwalenia ustawy o kształtowaniu ustroju rolnego państwa. Projekt co prawda zgłosił rząd, ale przygotowywany był on w Ministerstwie Rolnictwa kierowanym do niedawna przez prezesa PSL Jarosława Kalinowskiego. Eksperci sejmowej Komisji Rolnictwa orzekli, że proponowana ustawa jest niezgodna z konstytucją. PSL to jednak nie obchodzi. Ludowcy mówią, że brak zgody na tę ustawę oznacza ich "nie" dla przystąpienia do Unii Europejskiej.
O co walczy PSL
Ludowcy puszczają oko do społeczeństwa: "To nie o was chodzi, tylko o to, by utrudnić zakup ziemi obcokrajowcom" - dają do zrozumienia, forsując projekt. Rząd Leszka Millera wynegocjował z Unią Europejską dwunastoletni okres przejściowy, po którym cudzoziemcy będą mogli swobodnie kupować grunty w Polsce. Zgodził się jednak też na to, aby obcokrajowcy dzierżawiący polską ziemię mogli nabywać grunty wcześniej; na terenach zachodnich i północnych po siedmiu latach użytkowania, a na wschodnich - po trzech latach. Problemem jest to, że nasze uzgodnienia z Brukselą są nieprecyzyjne. Zakładają, że ustna umowa dzierżawy jest tak samo ważna jak pisemna. Nie określono też, czy liczy się okres dzierżawy przed naszym wstąpieniem do Unii Europejskiej. Stworzono więc pole do dość swobodnych interpretacji. Przepisy te może doprecyzować jedynie polskie prawo. Mamy czas na to tylko do 16 kwietnia, dnia podpisania traktatu akcesyjnego z Unią Europejską. PSL, podnosząc larum w sprawie braku jednoznacznych przepisów regulujących zakup ziemi przez obcokrajowców, chce przepchnąć knot prawny na miarę ustawy o biopaliwach.
Żywią i bronią się
Ustawa być może utrudni życie cudzoziemcom, ale jeszcze bardziej dotkliwie odczują jej skutki polscy chłopi i wszyscy, którzy będą chcieli kupić grunty na wsi. Przewiduje ona bowiem, że w Polsce nie będzie można mieć (ani dzierżawić) więcej niż 300 ha ziemi rolnej. Jeżeli więc odziedziczymy 600 ha, to mamy pecha i połowę musimy sprzedać. Głównym argumentem PSL za takim zapisem ustawowym jest to, że podobne przepisy obowiązują w krajach Unii Europejskiej. Jednak nawet w państwach o najbardziej rygorystycznych przepisach, takich jak Niemcy czy Francja, kupno ziemi jest co prawda kontrolowane przez organy administracji, ale nie ma tam górnego limitu wielkości gospodarstw. Polska ustawa idzie dalej. Właściciel lub dzierżawca gruntów będzie musiał się legitymować wykształceniem zawodowym rolniczym lub pięcioletnią praktyką w prowadzeniu gospodarstwa. Będzie musiał także mieszkać w miejscowości (lub jej okolicach), w której kupił ziemię. Minimalna powierzchnia gospodarstwa, w zależności od rejonu kraju, ma wynosić od 4 ha do 20 ha. Oznacza to, że właściciel 10 ha nie będzie mógł zostawić ich w spadku trójce swoich dzieci (nie mógłby nawet jednemu, zakładając, że nie byłby rolnikiem!). Te przepisy naruszają konstytucyjną ochronę prawa dziedziczenia. Ustawa zakłada także "prawo sąsiedzkiego pierwokupu". Jeżeli Jan Kowalski znajdzie osobę, która chce kupić od niego ziemię po 5 tys. zł za hektar, a jego sąsiad skorzysta z prawa pierwokupu, to nie zapłaci mu tyle, ile chciał zapłacić poprzedni kupiec, ale tyle, na ile wyceni grunty sąd! Ustawa powołuje ponadto do życia kolejną pozabudżetową agendę. Proponowana Agencja Nieruchomości Rolnych ma się zajmować kontrolą obrotu ziemią. - Będzie to zbiurokratyzowany, korupcjogenny twór. Prezes ANR będzie miał władzę porównywalną z Ministerstwem Rolnictwa - uważa Aleksander Grad, poseł Platformy Obywatelskiej, członek sejmowej Komisji Rolnictwa. - Ta ustawa jest niezgodna z konstytucją. Ogranicza prawo własności i wolność prowadzenia działalności gospodarczej - podsumowuje prof. Paweł Sarnecki, ekspert sejmowego Biura Studiów i Ekspertyz.
Polski Skansen Ludowy
"Czasu pozostało niewiele - w sumie trzy tygodnie - napisał 25 marca w liście do prezydenta Jarosław Kalinowski. - Nieuchwalenie tej ustawy spowoduje, że polska ziemia rolna stanie się na dużą skalę przedmiotem międzynarodowej spekulacji". Celem ludowców jest wywołanie u opinii publicznej przeświadczenia, że nieuchwalenie ustawy o kształtowaniu ustroju rolnego państwa spowoduje przynajmniej piąty rozbiór Polski. - Polsce potrzebne są uregulowania prawne dotyczące obcokrajowców, a nie Polaków - uważa Krzysztof Dzierżawski, ekspert Centrum im. Adama Smitha. - Ustawa w takim kształcie jest szkodliwa i niepotrzebna. To powrót do ograniczeń z czasów PRL - dodaje Dzierżawski.
W Polsce mamy do czynienia z fatalną strukturą gospodarstw, 55 proc. z nich dysponuje mniej niż 5 ha użytków rolnych. Żeby uzyskać dochód na poziomie średniej krajowej pensji, trzeba mieć przynajmniej siedem razy więcej ziemi. Na polskiej wsi "pracuje" 27 proc. wszystkich zatrudnionych (w krajach unii - 5 proc.). Wielkość ukrytego bezrobocia szacuje się na 20 punktów procentowych! Wraz z rozwojem gospodarczym nadwyżka siły roboczej ze wsi powinna znaleźć pracę w mieście. Żeby to było możliwe, małorolni muszą mieć możliwość swobodnej sprzedaży ziemi. Powiększeniem areału byliby przede wszystkim zainteresowani właściciele dużych gospodarstw. Tym jednak ustawa będzie zakazywała powiększania gruntów. Forsując złe prawo, ludowcy chcą zapobiec zmianom, które oznaczałyby dla stronnictwa utratę elektoratu i odejście w polityczny niebyt. - To nie Polska potrzebuje ustawy, tylko PSL, któremu na rękę jest utrzymanie status quo na polskiej wsi - podsumowuje Aleksander Grad.
12 niech znaczy 12 | Nie rzucim ziemi |
---|---|
Artur Balazs, prezes SKL Niedopuszczalne jest ograniczenie prawa własności i dziedziczenia, które wynika z rządowego projektu ustawy o ustroju rolnym. Dekretowanie maksymalnej i minimalnej wielkości gospodarstw nie ma sensu. Jedyne, co wymaga regulacji, to ochrona polskiej ziemi. Wynegocjowaliśmy z Unią Europejską dwunastoletni okres przejściowy na zakup ziemi przez obcokrajowców. Temu zapisowi towarzyszą jednak bardzo nieprecyzyjne przepisy. Trzeba jak najszybciej uczynić je jednoznacznymi. Tak aby dwunastoletni okres przejściowy rzeczywiście trwał dwanaście lat. | Jarosław Kalinowski, prezes PSL Jeżeli ustawa o ustroju rolnym nie wejdzie w życie przed podpisaniem traktatu akcesyjnego, stracimy szansę na używanie instrumentów prawnych, które stosują kraje unii przy obrocie ziemią rolną. Doprowadzi to do sytuacji, w której Francuzowi czy Niemcowi będzie łatwiej kupić ziemię w Polsce niż Polakowi we Francji i Niemczech. Okresy przejściowe na zakup ziemi przez obcokrajowców miną bardzo szybko. Nieuchwalenie tej ustawy spowoduje, że polska ziemia rolna stanie się przedmiotem spekulacji. |
Więcej możesz przeczytać w 14/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.