Ruszyły z wiosną dwie polskie wojny, jedna na dole, druga na górze. Ta na dole mapy, w biblijnym dorzeczu Eufratu i Tygrysu, prowadzona jest siłami dwustu żołnierzy. Wojnę na górze prowadzą dwaj groźni szefowie w smętnym niedorzeczu III Rzeczypospolitej.
Wojnę dolną prędzej czy później wygramy, bo pomagają nam potężni sojusznicy. Co do wojny górnej, jej istotą jest walka dwóch obozów o jeden sojusz. Szalenie ciekawa sytuacja, zwłaszcza że sojusz jest lewy. Praktycznie rzecz biorąc, wygrana jednego obozu nad drugim może nas nie interesować, ale strategicznie patrząc - rozstrzygnie o naszym losie na długo. Nie jest bowiem bez znaczenia, kto zarządza sojuszem: Białogard czy Żyrardów.
Wstępna faza każdej wojny to rozpoznanie, działania zaczepne, potyczki słowne. Oto szef Białogardu Al K. wzywa bossa Żyrardowa Lesa M. do oddania terenu bez walki, bo ma na niego haka. Ten wyciąga papier Rywina (czytaj: Rajłyn) wskazujący na podwójną grę przeciwnika, czym mocno wkurza Ala K. Wygląda na to, że Les M. drwi z Ala K. Ta zniewaga krwi wymaga! Papier dociera do prokuratora! Rozjemca Dyduch (czytaj: Daj dacz) usiłuje łagodzić konflikt. Narastająca wymiana ciosów może zniszczyć piękny sojusz. Co komu po zniszczonym sojuszu? Sprawy wszystkim wymykają się z rąk. Al usiłuje wycofać swoje wtyczki z różnych aparatów. Niestety, wypowiadają one posłuszeństwo. Brunatny Rob nie słucha szefa! Rzasty Czar też olewa polecenie Ala. W tej sytuacji Les zyskuje przewagę. Czy na długo jednak? Szykuje się riposta. I tak się toczy batalia Żyrardowa z Białogardem, Lesa z Alem. Końca nie widać, a przedziwnym losu zrządzeniem - koszty ponosimy wszyscy.
Wznowił ostatnio działalność na ulicach Polski Komitet Obrońców Pokoju, założony przez największego obrońcę pokoju wszech czasów Józefa Stalina. Organizując protesty przeciw wojnie na dole, mógłby zmobilizować masy do walki przeciw wojnie na górze. Ale czy naprawdę warto? To się nieźle ogląda...
Wstępna faza każdej wojny to rozpoznanie, działania zaczepne, potyczki słowne. Oto szef Białogardu Al K. wzywa bossa Żyrardowa Lesa M. do oddania terenu bez walki, bo ma na niego haka. Ten wyciąga papier Rywina (czytaj: Rajłyn) wskazujący na podwójną grę przeciwnika, czym mocno wkurza Ala K. Wygląda na to, że Les M. drwi z Ala K. Ta zniewaga krwi wymaga! Papier dociera do prokuratora! Rozjemca Dyduch (czytaj: Daj dacz) usiłuje łagodzić konflikt. Narastająca wymiana ciosów może zniszczyć piękny sojusz. Co komu po zniszczonym sojuszu? Sprawy wszystkim wymykają się z rąk. Al usiłuje wycofać swoje wtyczki z różnych aparatów. Niestety, wypowiadają one posłuszeństwo. Brunatny Rob nie słucha szefa! Rzasty Czar też olewa polecenie Ala. W tej sytuacji Les zyskuje przewagę. Czy na długo jednak? Szykuje się riposta. I tak się toczy batalia Żyrardowa z Białogardem, Lesa z Alem. Końca nie widać, a przedziwnym losu zrządzeniem - koszty ponosimy wszyscy.
Wznowił ostatnio działalność na ulicach Polski Komitet Obrońców Pokoju, założony przez największego obrońcę pokoju wszech czasów Józefa Stalina. Organizując protesty przeciw wojnie na dole, mógłby zmobilizować masy do walki przeciw wojnie na górze. Ale czy naprawdę warto? To się nieźle ogląda...
Więcej możesz przeczytać w 14/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.