USA - Irak: od zimnego pokoju, przez sojusz, po wojnę
Prezydent Stanów Zjednoczonych i Jego Wysokość, tak dostojny jak planeta Saturn, którego splendor i świetność równe są niebiosom; monarcha, którego armia jest liczna jak gwiazdy; wzniosły władca Persji; chcąc ustanowić stosunki przyjaźni między oboma państwami, zgadza się..." - to pierwszy pisany ślad obecności amerykańskiej dyplomacji nad Zatoką Perską. Tak brzmiał wstęp do traktatu o przyjaźni i handlu, zawartego w połowie XIX wieku między liczącą dwa i pół tysiąca lat Persją (nazwa Iran weszła do międzynarodowego słownika w 1935 r.), a mogącymi przy niej uchodzić za oseska Stanami Zjednoczonymi.
Przełom w polityce USA wobec krajów Zatoki Perskiej nastąpił dopiero na początku lat 70. minionego wieku. W styczniu 1968 r. Wielka Brytania - uchodząca wcześniej za protektora regionu - ogłosiła wycofanie się z terytorium na wschód od Kanału Sueskiego. Trzy lata później ostatnie oddziały brytyjskie opuściły tej rejon świata. Waszyngton musiał się zdecydować na działanie, gdyż na globalny rezerwuar ropy naftowej łakomie spoglądał Związek Radziecki. Na wody Oceanu Indyjskiego wysłano nawet radzieckie okręty.
Polityka "dwóch filarów"
Amerykanie nie byli zdolni do przejęcia roli gwaranta bezpieczeństwa w rejonie Zatoki Perskiej. Wojna w Wietnamie doprowadziła - jak to określił Richard Nixon - do "psychologicznego rozbrojenia Ameryki". Amerykanie byli przeciwni obecności militarnej USA za granicą. W rezultacie Stany Zjednoczone zaczęły nakłaniać regionalne potęgi do wzięcia większej odpowiedzialności za zachowanie bezpieczeństwa w poszczególnych częściach świata. Poszukując sojusznika mogącego zapewnić stabilność w Zatoce Perskiej, zwróciły się do Iranu. Waszyngton nie miał złudzeń, znał charakter swojego sprzymierzeńca - raport CIA stwierdzał, iż szach to "niebezpieczny megaloman, który może działać na niekorzyść Stanów Zjednoczonych". Aby zachować równowagę, na drugie półmocarstwo regionu namaszczono Arabię Saudyjską. Ta koncepcja zyskała miano "polityki dwóch filarów". Stany Zjednoczone obiecały obu sojusznikom ogromne dostawy broni. Irak nie zaprzątał wtedy głów waszyngtońskich strategów.
Doktryna Cartera
Widząc, że Iran się zbroi, Irak również zaczął wzmacniać swoje siły. Doszło do lokalnego wyścigu zbrojeń.
Kontynuatorem polityki "dwóch filarów" był Jimmy Carter. Podczas jego prezydentury doszło jednak do wydarzeń, które zmusiły Waszyngton do zmiany strategii. Jeszcze w noworocznym przemówieniu w 1978 r. Carter określił Iran jako "wyspę stabilności w jednym z najtrudniejszych regionów świata". Kilka miesięcy później kraj ogarnęła islamska rewolucja, doprowadzając do detronizacji szacha. Władzę przejął ajatollah Chomeini, który nazwał Amerykę "wielkim szatanem".
Sytuację w regionie dodatkowo skomplikowała inwazja ZSRR na Afganistan w 1979 r. Rosjanie niebezpiecznie zbliżali się do zatoki. W styczniu 1980 r. prezydent Carter wygłosił przemówienie, które przeszło do historii jako prezentacja "doktryny Cartera". Amerykanie przewidywali użycie siły w celu obrony państw Zatoki Perskiej przed zakusami ZSRR. Carter i jego doradca do spraw bezpieczeństwa narodowego Zbigniew Brzeziński doszli do wniosku, że USA nie mogą dłużej unikać bezpośredniej odpowiedzialności za sytuację na Środkowym Wschodzie. "Próby przejęcia kontroli nad regionem Zatoki Perskiej podejmowane przez jakąkolwiek siłę - mówił Carter - będą postrzegane jako atak na istotne interesy Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej. Taki atak wywoła naszą odpowiedź".
Irak wychodzi z cienia
W drugiej połowie lat 70. stojący na czele irackiej partii Baas Saddam Husajn zdołał wyeliminować swoich wrogów politycznych i w 1979 r. przejął władzę nad Tygrysem i Eufratem. Według niektórych badaczy, lata 1973-1980 to okres najbardziej dynamicznego rozwoju Iraku w jego historii. Lwią część dochodów przeznaczono jednak na zbrojenia: liczebność wojska została potrojona. Wpływy z ropy pozwoliły na zakup nowoczesnego uzbrojenia i sprzętu wojskowego. Irak przeszedł transformację, dzięki której stał się regionalnym mocarstwem.
Rewolucja islamska i obalenie szacha w Iranie znacząco wpłynęły na wzmocnienie pozycji Iraku. Stany Zjednoczone, straciwszy oparcie w monarsze dawnej Persji, zwróciły się ku Bagdadowi. W rezultacie uzbroiły państwo, z którym nie łączyły ich ani długie, ani nawet poprawne stosunki dyplomatyczne. Jeszcze w 1979 r. Kongres Stanów Zjednoczonych umieścił Irak na liście państw wspierających terroryzm, ale już w 1982 r. rządzony żelazną ręką przez Saddama kraj został z niej usunięty, a dwa lata później nastąpiło wyraźne ocieplenie stosunków między Waszyngtonem a Bagdadem.
Od momentu przejęcia władzy przez Chomeiniego gwałtownie pogorszyły się stosunki iracko-irańskie. W sierpniu 1980 r. konflikt przerodził się w wojnę. Carter zdecydował, że Stany Zjednoczone zachowają neutralność. Amerykanie wyraźnie jednak preferowali Irak, gdyż Iran stanowił dla nich o wiele większe zagrożenie. Ze względu na przedłużającą się wojnę prezydent Ronald Reagan podjął decyzję o zwiększeniu sprzedaży broni do Iraku. W 1985 r. ten kraj stał się największym importerem broni na świecie, prawie dwukrotnie prześcigając Arabię Saudyjską.
Na stosunki amerykańsko-irackie negatywnie wpłynęło ujawnienie afery Iran-Contras, czyli tajnego transferu broni amerykańskiej do Iranu. Było to sprzeczne z oficjalnymi założeniami polityki USA, nakładającymi embargo na dostawy broni do tego państwa. Oficjalna reakcja Bagdadu była ostra: "To zdrada!".
W czasie wojny irańsko-irackiej podstawowym celem polityki amerykańskiej było zapewnienie stałych dostaw ropy naftowej. Latem 1987 r. Iran rozszerzył kampanię rozlokowywania min na wodach międzynarodowych Zatoki Perskiej. Jedna z jednostek amerykańskich została niemal zatopiona. W odpowiedzi USA zniszczyły dwie irańskie platformy i okręt. Była to największa akcja zbrojna marynarki USA od czasu II wojny światowej. W lipcu 1988 r. Iran ogłosił zawieszenie broni w wojnie z Irakiem.
Najbardziej niebezpieczny człowiek świata
Wiosną 1990 r. o jakichkolwiek związkach amerykańsko-irackich trudno już było mówić. Husajn ogłosił, że Irak dysponuje bronią chemiczną. Powtarzające się groźby dyktatora wobec sąsiadów spowodowały, że w Ameryce uznano go za najbardziej niebezpiecznego człowieka na świecie. Wyniszczony przez wojnę kraj dysponował jednak czwartą pod względem wielkości armią świata i największym arsenałem wojennym w regionie, większym nawet od tureckiego (Turcja była członkiem NATO).
W lipcu 1990 r. Irak zaczął wysuwać rozliczne żądania wobec bogatego Kuwejtu. W nocy 2 sierpnia oddziały irackie przekroczyły granicę tego kraju. Po 24 godzinach Kuwejtczycy przestali stawiać zorganizowany opór. "Cała wiara w Ameryce, cała wiara w Bushu" - alarmowała tamtejsza stacja telewizyjna. Reakcja społeczności międzynarodowej na atak była jednoznaczna. Pod koniec października 1990 r. Rada Bezpieczeństwa ONZ dała Irakowi czas do 15 stycznia na opuszczenie Kuwejtu.
15 stycznia 1991 r. prezydent Bush podpisał dyrektywę zatwierdzającą atak. "Nie będzie żadnych negocjacji - pisał do Saddama. - Nie pójdziemy na kompromis. Jeśli nie wycofacie się całkowicie i bezwarunkowo z Kuwejtu, stracicie więcej niż sam Kuwejt. Kwestią sporną nie jest przyszłość Kuwejtu, bo on będzie wolny, ale przyszłość Iraku. Wybór należy do was".
W styczniu 1991 r. samoloty alianckie zbliżały się wielokrotnie do terytorium Iraku. Aż do 17 stycznia zawracały. Tego dnia o 3.00 nad ranem zaczęła się operacja "Pustynna burza". Tym razem samoloty F-117A nie zawróciły, lecz skierowały się w stronę Bagdadu. Chwilę później rzecznik prezydenta Busha ogłosił, że akcja "wyzwolenia Kuwejtu właśnie się rozpoczęła".
Szach reżimom |
---|
|
Więcej możesz przeczytać w 14/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.