Wkrótce androidy wyjdą z laboratoriów
Kobieta uśmiecha się zalotnie, unosi brwi i wydyma usta. Chociaż widać wyraźnie, że z jej szyi wystają metalowe części, klamry i grube przewody, a poniżej jest już tylko drewniany postument, ta ruchoma twarz robi duże wrażenie. W dodatku ładne oczy wodzą za widzem.
To K-bot, głowa androida. David Hanson zbudował go z materiałów, na które wydał niecałe 400 dolarów. Ten student Uniwersytetu Teksaskiego w Dallas, inżynier i rzeźbiarz, należy do najzdolniejszych na świecie twórców głów robotów naśladujących wygląd i zachowanie człowieka. Jego Uśmiechnięty Robot powstał na zamówienie Jet Propulsion Laboratory do testowania aktuatorów, mikroskopijnych urządzeń nadających twarzy ruchliwość i plastyczność. Z kolei trójwymiarowy autoportret Hansona, prezentowany rok temu na konferencji w San Diego, ma sprawdzać działanie sztucznych mięśni.
K-bot, android, któremu rysów użyczyła przyjaciółka Hansona, pokazany w lutym podczas kongresu naukowego w Denver, zawdzięcza swój urok 24 mechanicznym dźwigniom i tłokom wprawiającym w ruch mięśnie twarzy. To one podnoszą brwi, opuszczają kąciki ust, marszczą czoło, pochylają głowę. Kamery umieszczone w źrenicach zapewniają kontakt wzrokowy z otoczeniem. Na razie K-bot jest niemy, ale David Hanson ma go wyposażyć w syntezator mowy, a więc android zacznie przypominać bohaterów animowanych filmów Disneya. Istotną różnicą będzie jednak inteligencja, którą twórcy humanoidów zamierzają obdarzyć te sztuczne twory podobne do ludzi.
Robot jak niemowlę
Androidy mają zdobywać umiejętności w interakcjach z ludźmi, ich wygląd musi więc zachęcać do towarzyskich kontaktów. Dlatego otrzymują twarz pięknej kobiety, oblicze wschodniego mędrca (jak Master Lee z amerykańskiego studia YFX) czy postać sympatycznej japońskiej pielęgniarki o imieniu Saya (dzieło Uniwersytetu Tokijskiego).
Jednym z robotów, na których sprawdza się efekty towarzyskich interakcji androidów z ludźmi, jest Kismet przypominający futrzaną zabawkę, jaką chętnie przytulają dzieci. Waży niespełna 4 kg, ma wyraziste oczy, czujne uszy, okryte futerkiem łapy z pięcioma palcami i krótkie nogi. Wydaje się nieporadny, ale potrafi wyrażać emocje tak samo dobitnie, jak robią to dzieci. Oczekuje uwagi i umie o nią zabiegać. Irytuje się, gdy mu ktoś wchodzi w drogę. Wkrótce będzie umiał gaworzyć jak niemowlę. Prof. Cynthia Breazeal z Laboratorium Sztucznej Inteligencji w Instytucie Technologicznym Massachusetts (MIT), od dawna zajmująca się konstruowaniem robotów, obdarzyła go twarzą, która może wyrażać radość, żal, zaskoczenie, gniew i strach. Jeśli brak mu kontaktu z ludźmi, staje się smutny. Przestraszony odsuwa się, szukając schronienia. Zdumiony unosi brwi i mruga powiekami. Gdy dociera do niego zbyt wiele bodźców, wygląda na zmęczonego. Wtedy odchodzi i zasypia.
Egzamin z naśladownictwa
Kismet nie wygląda jak człowiek, ale dzięki temu, że jego twarz wyraża uczucia, ludzie chętnie do niego podchodzą, są dla niego mili, traktują go jak dziecko. Jest to najbardziej naturalny sposób na nauczenie się przez robota zachowań dorosłych ludzi. - Dla mnie Kismet to model do studiowania procesów uwagi, podejmowania decyzji, okazywania uczuć. Żeby obdarzyć androidy tymi umiejętnościami, trzeba najpierw zrozumieć, jak zdobywają je i wykorzystują ludzie - mówiła prof. Breazeal podczas spotkania z dziennikarzami w Denver.
Człowiek dysponuje wieloma skomplikowanymi mechanizmami odpowiedzialnymi za kierowanie uwagi na to, co dla niego najważniejsze. Ich odwzorowywanie jest zajęciem fascynującym, ale niezmiernie trudnym. Wyniki obserwacji tak towarzyskiego robota jak Kismet służą do konstruowania systemów potrzebnych dużym androidom na przykład do śledzenia mimiki twarzy rozmówców i okazywania odpowiednich emocji. W Media Lab w MIT w Cambridge powstały humanoidy Cog i Leonardo, zdolne do pewnych interakcji z ludźmi. Źródłem ich społecznej inteligencji jest nie tylko komputerowy software, dostarczający robotom wielu informacji, m.in. o regułach postępowania w konkretnych sytuacjach. Te androidy potrafią naśladować ludzi, z którymi mają do czynienia.
Sprzedaż głów
Następnym krokiem będzie praca nad "psychiką" androidów, by wiedziały, kiedy na gniew odpowiedzieć gniewem, a kiedy błysnąć pojednawczym uśmiechem. - Musimy też wypracować metody chroniące ludzi przed destrukcyjnym potencjałem robotów. Chodzi o to, by w gniewie nie poraniły psa lub nie zniszczyły domu - mówi dr Yoseph Bar-Cohen, fizyk, którego osiągnięcia nagrodziła niedawno agencja kosmiczna NASA.
Dr Bar-Cohen, specjalista w dziedzinie nowych materiałów, jest twórcą sztucznych mięśni z tzw. polimerów elektroaktywnych. Ten materiał wykazuje właściwości podobne do tych, jakie mają naturalne mięśnie: jest sprężysty, giętki i plastyczny, wytrzymały na naprężenia, nie łamie się i nie pęka. Dzięki temu daje się niemal dowolnie formować, co umożliwia szybką i względnie tanią produkcję humanoidów.
Coraz tańsze i łatwiejsze do zbudowania androidy wkrótce opuszczą laboratoria i wmieszają się w ludzki tłum. Eksperymentalny robot Companion ma pomagać w pielęgnacji chorych. Mechaniczne pielęgniarki mogą zawieźć pacjenta na obiad lub pobrać krew.
Firma Davida Nga z Hongkongu już zaczęła sprzedaż głów androidów. Klienci wraz z zamówieniem mogą nadsyłać własne trójwymiarowe wizerunki, jeśli życzą sobie sobowtóra. Technologia jest prosta, czaszkę rzeźbi się laserowo, skórę wykonuje z silikonu - robot uśmiecha się, marszczy brwi, a nawet mruga do widza.
Androidy mają być nie tylko użytecznym narzędziem. - Są intrygującym zwierciadłem wyobrażeń o tym, co znaczy być człowiekiem. Może dzięki nim zrozumiemy, jaką rolę w rozwoju ludzkości odegrały kontakty społeczne. Z pewnością minie trochę czasu, nim zbudujemy androida, który będzie akceptowany jako członek ludzkiego społeczeństwa. To będzie początek nowej ery w rozwoju homo sapiens - przekonuje prof. Breazeal.
Fabryki człekokształtnych |
---|
26 wielkich programów budowania androidów jest realizowanych w Japonii, osiem w Stanach Zjednoczonych, cztery w Niemczech, trzy w Chinach, dwa w Szwecji i jeden w Australii. Na razie niewiele humanoidów ma ludzkie twarze. Większość z nich wygląda jak kosmonauta w skafandrze ukrywającym twarz. |
Więcej możesz przeczytać w 14/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.