W Meżyhirii, podkijowskiej posiadłości Janukowycza, nawet brama wjazdowa jest pozłacana. Do 22 lutego było to jedno z najpilniej strzeżonych miejsc w kraju. Nie dziwi więc, że odkąd ochrona uciekła, kolejki ciekawskich do zwiedzania ciągną się kilometrami. A jest na co popatrzeć. Na 135 hektarach kompleksu znajduje się prywatny las, w którym prezydent Ukrainy polował na dziki i jelenie. Do tego spa, klub sportowy, wodospad z grotą, lądowisko dla helikopterów, korty tenisowe, a także pole golfowe i własne zoo. Nie sposób nie zauważyć palmiarni z egzotycznymi roślinami, garażu pełnego luksusowych aut i prywatnej stacji benzynowej. Na pobliskim jeziorze stoi zacumowany galeon, którego pokład kosztem 10 mln dolarów przerobiono na restaurację. Każdy z trzech salonowych żyrandoli wyceniono tam na 140 tys. dolarów, a kieliszki kosztowały gospodarza tysiąc dolarów za sztukę.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.