Sinice bywają groźne niczym broń biologiczna
Toksyny wydzielane przez niektóre gatunki sinic są tak silnie trujące, że można je wykorzystać jako broń biologiczną - powiedział "Wprost" prof. Tadeusz Skowroński z Centrum Badań Ekologicznych w Lublinie. Wody, w której zakwitły sinice, nie powinny pić nawet zwierzęta. Grozi to zaburzeniami układu pokarmowego - przestrzega Ryszard Strzemieczny, rzecznik Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Gdańsku.
Nie należy się kąpać w wodach, które są mętne, mają zmienioną barwę i wydzielają nieprzyjemny zapach - ostrzega Wojewódzki Inspektorat Sanitarny w Gdańsku. Dotyczy to zarówno wody morskiej, jak i zbiorników słodkowodnych. Nie należy wchodzić do wody szczególnie wtedy, gdy wygląda ona jak zupa szczawiowa, a na brzegu gromadzi się dużo piany. Kąpiący się są narażeni na podrażnienia skóry, objawiające się "pokrzywką" i bąblami. Zakwit sinic może też doprowadzić do masowego śnięcia ryb, pomoru fok i zniszczenia środowiska.
Najazd sinic
Intensywny zakwit sinic sprawił, że czasowo zamknięto kąpieliska w wielu rejonach Zatoki Gdańskiej, m.in. w Gdańsku, Sopocie i Gdyni. Tam, gdzie wejście do morza jest dozwolone, kolonie sinic unoszą się w odległości 150-200 metrów od brzegu. Pojawiają się, gdy robi się gorąco. Najczęściej występują w tych miejscach, gdzie są największe zanieczyszczenia.
Wiosną, gdy woda się ociepla i dociera do niej więcej światła słonecznego, rozpoczyna się intensywny rozwój fitoplanktonu, głównie okrzemek i bruzdnic. W lecie, gdy woda staje się jeszcze cieplejsza i brakuje w niej substancji odżywczych, zaczyna się zakwit sinic. W Bałtyku najbardziej rozpowszechniony i niebezpieczny dla ludzi jest gatunek o nazwie Nodularia spumigena. W Polsce najczęściej występują Aphanizomenon sp. i Anabaena sp.
Masowemu zakwitowi sinic sprzyjają zawierające azot i fosfor nawozy sztuczne, miejskie ścieki i odpadki z hodowli zwierząt. Prawie jedna czwarta fosforu obecnego w wodach powierzchniowych pochodzi z detergentów. Z kilograma zanieczyszczeń w okresie dużego nasłonecznienia mogą powstać nawet dwie ton masy glonowej. Przyroda nie jest w stanie poradzić sobie z takim obciążeniem - martwe sinice wyrzucane są na brzeg lub opadają na dno.
Gnijące jeziora
Obumarłe sinice są doskonałym środowiskiem do rozwoju dla wielu bakterii, również chorobotwórczych. Jeśli opadną na dno zbiornika wodnego, do strefy ubogiej w tlen, rozpoczynają się procesy gnilne. Wydzielany jest trujący siarkowodór uniemożliwiający wegetację jakichkolwiek organizmów na dnie zbiornika. W wielu jeziorach już kilka metrów poniżej powierzchni wody z powodu braku tlenu nie ma żadnego życia. W takim środowisku mogą się rozwijać jedynie grożące zatruciem bakterie fekalne.
Sinice są spokrewnionymi z bakteriami jedno- lub wielokomórkowymi organizmami samożywnymi. Do niedawna uznawano je za glony. Zawierają chlorofil, a także inne barwniki, które nadają im charakterystyczny kolor czerwony i sinoniebieski. Paleobiolodzy podejrzewają, że sinice pojawiły się przed 3,5 mld lat i są jednymi z najstarszych organizmów na naszej planecie. Potrafią przetrwać w najmniej sprzyjających warunkach. Rozmnażają się zarówno w wodach słodkich, jak i w wodzie morskiej. Występują w glebie, na korze drzew, w lodzie i w gorących źródłach - w temperaturze dochodzącej do 80şC.
Przysmak ścieków
W niektórych krajach sinice wykorzystywane są jako nawóz, ponieważ mają zdolność wiązania azotu z powietrza. W Indiach udało się dzięki temu podnieść plony o 15-20 proc. W Japonii i Chinach suszone kolonie niektórych gatunków sinic podaje się jako lokalny przysmak. W Polsce sinice wywołują głównie kłopoty gospodarcze. Gdy zakwitną, powodują eutrofizację (przeżyźnianie) zbiorników wodnych. Większość naszych jezior obfituje w substancje organiczne przyczyniające się do intensywnego rozwoju roślinności. Na dużych głębokościach często występuje tzw. deficyt tlenowy. Takie jeziora zarastają, zamieniają się w torfowiska i zanikają.
Aby zmniejszyć zakwit sinic w polskich jeziorach i na wybrzeżu Bałtyku, należałoby zwiększyć wydajność oczyszczalni ścieków. Z naszego kraju pochodzi aż 40 proc. fosforu odprowadzanego rzekami do Bałtyku. W wielu krajach oczyszczalnie o 90 proc. zmniejszają ilość fosforu w ściekach. Sinice można usuwać środkami chemicznymi, ale istnieje ryzyko, że zniszczy to cały ekosystem zbiornika. Na niektórych jeziorach glony i sinice zbiera się siatkami, lecz w ten sposób można oczyścić jedynie małe kąpielisko. Sprawdzoną w Polsce metodą jest "mieszanie" wody w jeziorach motorówkami. Nad Bałtykiem wczasowicze zwykle czekają, aż wiatr odepchnie kolonie niebezpiecznych sinic z dala od brzegu.
Nie należy się kąpać w wodach, które są mętne, mają zmienioną barwę i wydzielają nieprzyjemny zapach - ostrzega Wojewódzki Inspektorat Sanitarny w Gdańsku. Dotyczy to zarówno wody morskiej, jak i zbiorników słodkowodnych. Nie należy wchodzić do wody szczególnie wtedy, gdy wygląda ona jak zupa szczawiowa, a na brzegu gromadzi się dużo piany. Kąpiący się są narażeni na podrażnienia skóry, objawiające się "pokrzywką" i bąblami. Zakwit sinic może też doprowadzić do masowego śnięcia ryb, pomoru fok i zniszczenia środowiska.
Najazd sinic
Intensywny zakwit sinic sprawił, że czasowo zamknięto kąpieliska w wielu rejonach Zatoki Gdańskiej, m.in. w Gdańsku, Sopocie i Gdyni. Tam, gdzie wejście do morza jest dozwolone, kolonie sinic unoszą się w odległości 150-200 metrów od brzegu. Pojawiają się, gdy robi się gorąco. Najczęściej występują w tych miejscach, gdzie są największe zanieczyszczenia.
Wiosną, gdy woda się ociepla i dociera do niej więcej światła słonecznego, rozpoczyna się intensywny rozwój fitoplanktonu, głównie okrzemek i bruzdnic. W lecie, gdy woda staje się jeszcze cieplejsza i brakuje w niej substancji odżywczych, zaczyna się zakwit sinic. W Bałtyku najbardziej rozpowszechniony i niebezpieczny dla ludzi jest gatunek o nazwie Nodularia spumigena. W Polsce najczęściej występują Aphanizomenon sp. i Anabaena sp.
Masowemu zakwitowi sinic sprzyjają zawierające azot i fosfor nawozy sztuczne, miejskie ścieki i odpadki z hodowli zwierząt. Prawie jedna czwarta fosforu obecnego w wodach powierzchniowych pochodzi z detergentów. Z kilograma zanieczyszczeń w okresie dużego nasłonecznienia mogą powstać nawet dwie ton masy glonowej. Przyroda nie jest w stanie poradzić sobie z takim obciążeniem - martwe sinice wyrzucane są na brzeg lub opadają na dno.
Gnijące jeziora
Obumarłe sinice są doskonałym środowiskiem do rozwoju dla wielu bakterii, również chorobotwórczych. Jeśli opadną na dno zbiornika wodnego, do strefy ubogiej w tlen, rozpoczynają się procesy gnilne. Wydzielany jest trujący siarkowodór uniemożliwiający wegetację jakichkolwiek organizmów na dnie zbiornika. W wielu jeziorach już kilka metrów poniżej powierzchni wody z powodu braku tlenu nie ma żadnego życia. W takim środowisku mogą się rozwijać jedynie grożące zatruciem bakterie fekalne.
Sinice są spokrewnionymi z bakteriami jedno- lub wielokomórkowymi organizmami samożywnymi. Do niedawna uznawano je za glony. Zawierają chlorofil, a także inne barwniki, które nadają im charakterystyczny kolor czerwony i sinoniebieski. Paleobiolodzy podejrzewają, że sinice pojawiły się przed 3,5 mld lat i są jednymi z najstarszych organizmów na naszej planecie. Potrafią przetrwać w najmniej sprzyjających warunkach. Rozmnażają się zarówno w wodach słodkich, jak i w wodzie morskiej. Występują w glebie, na korze drzew, w lodzie i w gorących źródłach - w temperaturze dochodzącej do 80şC.
Przysmak ścieków
W niektórych krajach sinice wykorzystywane są jako nawóz, ponieważ mają zdolność wiązania azotu z powietrza. W Indiach udało się dzięki temu podnieść plony o 15-20 proc. W Japonii i Chinach suszone kolonie niektórych gatunków sinic podaje się jako lokalny przysmak. W Polsce sinice wywołują głównie kłopoty gospodarcze. Gdy zakwitną, powodują eutrofizację (przeżyźnianie) zbiorników wodnych. Większość naszych jezior obfituje w substancje organiczne przyczyniające się do intensywnego rozwoju roślinności. Na dużych głębokościach często występuje tzw. deficyt tlenowy. Takie jeziora zarastają, zamieniają się w torfowiska i zanikają.
Aby zmniejszyć zakwit sinic w polskich jeziorach i na wybrzeżu Bałtyku, należałoby zwiększyć wydajność oczyszczalni ścieków. Z naszego kraju pochodzi aż 40 proc. fosforu odprowadzanego rzekami do Bałtyku. W wielu krajach oczyszczalnie o 90 proc. zmniejszają ilość fosforu w ściekach. Sinice można usuwać środkami chemicznymi, ale istnieje ryzyko, że zniszczy to cały ekosystem zbiornika. Na niektórych jeziorach glony i sinice zbiera się siatkami, lecz w ten sposób można oczyścić jedynie małe kąpielisko. Sprawdzoną w Polsce metodą jest "mieszanie" wody w jeziorach motorówkami. Nad Bałtykiem wczasowicze zwykle czekają, aż wiatr odepchnie kolonie niebezpiecznych sinic z dala od brzegu.
Więcej możesz przeczytać w 31/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.