Skazany na karierę Maciej Lampe wraz z rodzicami wyjechał z Polski do Szwecji, mając niespełna sześć lat (mimo to po polsku mówi bez cienia obcego akcentu). W szóstej klasie podstawówki zainteresował się koszykówką. Jego rodzice grali zawodowo w siatkówkę. Ojciec, który do tej pory pracuje w Szwecji jako trener, potrafił szybko ocenić, że jego syn ma wielki talent, chociaż nie do siatkówki, lecz do koszykówki. Już jako czternastolatek Maciej trafił do pierwszoligowego klubu Alvik Sztokholm. Rok później zainteresowali się nim działacze słynnego madryckiego Realu. W wieku 16 lat Lampe zadebiutował w barwach Realu w hiszpańskiej ekstraklasie oraz prestiżowej Eurolidze. Pojawiał się jednak rzadko w składzie pierwszej drużyny, bo w Realu było zbyt wiele gwiazd, by szesnastolatek został jednym z liderów. Wypożyczono go więc do drugoligowego Universidad Complutense, gdzie od razu stał się niekwestionowanym liderem, co było ewenementem w całej lidze. Maciej Lampe sprawia wrażenie znacznie bardziej dojrzałego niż większość osiemnastolatków. Podczas spotkań z dziennikarzami wypowiada się nadzwyczaj poważnie, dokładnie wie, co zrobić ze swoim życiem i karierą. W wolnym czasie woli czytać książki niż bawić się w dyskotece. Po drafcie nie odmówił jednak zaproszenia na imprezę organizowaną przez serbskiego koszykarza Darko Milicica (w jednym z nowojorskich klubów go-go). To od Milicica Lampe nauczył się serbskiego. - Nie miałem innego wyjścia, skoro wspólnie wychowywaliśmy się w Sztokholmie - mówi Maciej Lampe.
Z chłopca drapieżnik Po świetnych meczach w drużynie Universidad Complutense do Lampego zaczęły się ustawiać kolejki łowców talentów. Młody koszykarz nie planował jednak, że do draftu do NBA zgłosi się już w tym roku. Zadecydował przypadek: na jednym z meczów Complutense zjawił się największy specjalista od naboru do zawodowej ligi, pracujący dla amerykańskiej telewizji ESPN Chad Ford. To właśnie on - po zobaczeniu Macieja w akcji - porównał go do gwiazdy Dallas Mavericks Dirka Nowitzky'ego i przekonał, że może występować w NBA już od najbliższego sezonu. Głównym powodem tego, że Maciej Lampe podczas draftu uzyskał niski numer, był fakt, że Polak jest jeszcze przez dwa lata związany kontraktem z Realem, który zażądał 2 mln USD odszkodowania za zerwanie umowy. A według przepisów NBA, klub New York Knicks, który zdecydował się na Lampego, mógł zapłacić tylko 350 tys. USD. Resztę koszykarz musiałby pokryć z własnej kieszeni. Na konferencji po drafcie Lampe powiedział: "Udowodnię tym wszystkim zespołom, które mnie pominęły, że popełniły błąd". Grzeczny chłopiec zmienił się w drapieżnika. Taki właśnie był podczas meczów letniej ligi, uzyskując w meczu średnio 17,2 pkt.
Mecz z "Panem Tadeuszem" Debiut Lampego w letniej lidze wypadł fatalnie: koszykarz tylko raz trafił do kosza. Następnego dnia nowojorskie gazety napisały druzgocące recenzje i wydawało się, że Lampe może się pożegnać z marzeniem o NBA. Kolejne jego występy były jednak coraz lepsze, a kilka z nich świadczyło wręcz o koszykarskim geniuszu Polaka. Kibice Knicks zaczęli się domagać, by władze klubu wykupiły kontrakt Lampego od Realu. Obecnie negocjacje pomiędzy New York Knicks a Realem Madryt są bliskie zakończenia i Polak będzie mógł zagrać w najlepszej lidze świata już w najbliższym sezonie. Lampe, mimo że w Polsce mieszkał tylko pięć lat, na każdym kroku deklaruje, że czuje się Polakiem. Dwa lata temu miał zresztą wybór - mógł się zdecydować na występy w młodzieżowej reprezentacji Szwecji bądź Hiszpanii. Wybrał Polskę. Już w dniu draftu powiedział, że - niezależnie od przebiegu wydarzeń - pod koniec lipca ma zamiar stawić się w Polsce na turnieju eliminacyjnym młodzieżowych mistrzostw Europy. Jak obiecał, tak zrobił, stając się największą gwiazdą rozgrywanej w ostatnich dniach w Wałbrzychu imprezy. - Maciej to wielki talent i... kawał chłopa. Ma 2,10 m wzrostu i waży prawie 120 kg, podczas gdy żaden z pozostałych zawodników mojego zespołu nie przekracza setki. Fizycznie zdecydowanie dominuje nad swoimi rówieśnikami. Jak na taki wzrost i wagę, jest piorunująco szybki - mówi Tomasz Służałek, drugi trener kadry młodzieżowej i zarazem jeden z najbardziej doświadczonych polskich szkoleniowców. W Madrycie Lampe chodził do jednej z miejscowych szkół średnich, ale matury jeszcze nie zdał. Teraz najprawdopodobniej wyjedzie na dłużej do Stanów Zjednoczonych. - Postaram się w najbliższym czasie uzupełnić średnie wykształcenie, a później pomyślę o studiach - deklaruje Maciej Lampe. - Na razie czytam "Pana Tadeusza". To moja ulubiona lektura. Sam czuję się trochę jak latarnik z opowiadania Henryka Sienkiewicza.
Polska siła najlepsi polscy sportowcy w USA ANDRZEJ GOŁOTA - 35 lat. Pierwszy polski pięściarz, który walczył o mistrzostwo świata w wadze ciężkiej. Przegrał wszystkie najważniejsze pojedynki. Dwa lata temu uciekł z ringu podczas walki z Mike'em Tysonem. Niedawno postanowił wrócić do uprawiania boksu. MARIUSZ CZERKAWSKI 31 lat. Od 1994 r. gra w hokejowej lidze NHL, niedawno podpisał nowy kontrakt z New York Islanders. Za grę zarobił około 6 mln dolarów. CEZARY TRYBAŃSKI - 23 lata. Pierwszy polski koszykarz w lidze NBA - rezerwowy w Memphis Grizzlies. Ma trzyletni kontrakt na 4,6 mln dolarów. KRZYSZTOF OLIWA 30 lat. Od 1996 r. gra w NHL, obecnie w Calgary Flames. Zasłynął głównie z udziału w bijatykach podczas meczów. SEBASTIAN JANIKOWSKI 25 lat. Najlepszy kicker (kopacz) Oakland Raiders, drużyny National Football League, która w ubiegłym sezonie grała w wielkim finale ligi (przegrała). |
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.