Tysiąc dni czeka się w Polsce na orzeczenie sądowe. Gorzej jest tylko w Słowenii, Serbii i Czarnogórze oraz w Gwatemalii
Czy na sprawne sądownictwo stać tylko bogate kraje, czy też to jakość wymiaru sprawiedliwości wpływa na to, czy kraj jest bogaty, czy biedny?
Rynek to rozmaite umowy zawierane między różnego typu dostawcami i odbiorcami (właścicielem mieszkania i lokatorem, dostawcą towaru i jego odbiorcą, kredytodawcą i kredytobiorcą itp.). Umowa dochodzi do skutku, jeśli się to opłaca obu stronom. Zatem im więcej zawieranych umów, tym więcej korzyści, czyli społecznego dobrobytu. Po zawarciu umowy mogą się jednak pojawić spory lub zwykła nieuczciwość kontrahenta. Im mniejsze są szanse na szybkie i sprawiedliwe rozstrzygnięcie takich konfliktów, tym częściej transakcje będą się zawężać do kręgu ludzi, których się zna: krewnych i znajomych, z uszczerbkiem dla rozwoju rynku, a przez to - gospodarki. Jakość mechanizmów rozstrzygania gospodarczych sporów ma więc niebagatelne znaczenie dla dobrobytu. Owe mechanizmy nie muszą się ograniczać do państwowych sądów (istnieją też niepaństwowe rozwiązania, takie jak mediacje i arbitraż), ale - jak powiedziałem - to wymiar sprawiedliwości stanowi rdzeń państwa, a brak sprawnego państwowego sądownictwa może być dla kontrahentów kosztowny. Jak więc działają państwowe sądy i od czego to zależy?
Czek bez pokrycia
Simeon Djankov, Rafael La Porta, Florencio Lopez-de-Silanes i Andrei Schleifer przedstawili w 2002 r. analizę porównawczą przyczyn i skutków stopnia sformalizowania procedur prawnych dla 109 krajów. Pod uwagę wzięli dwa podstawowe typy sporu: dotyczący eksmisji lokatora, który systematycznie nie płaci czynszu, oraz wyegzekwowania należności od dłużnika, który wystawił czek bez pokrycia. Stopień sformalizowania procedur prawnych został przez autorów starannie zdefiniowany i zależy m.in. od zakresu uzależnienia od zawodowych prawników, od liczby wymaganych kroków prawnych, od prawnej regulacji dopuszczalności dowodów, od liczby instancji odwoławczych itp. Teoretycy prawa wysuwają poważne argumenty na rzecz sformalizowania procedur prawnych: mają one zapewnić porównywalne traktowanie podobnych spraw, ograniczać arbitralność orzeczeń, chronić sędziów przed naciskami itp. Jak jednak sprawa wygląda w praktyce?
Autorzy wykryli, że pomiędzy krajami istnieją ogromne różnice dotyczące formalizacji prawnej. Na przykład liczba określonych prawem kroków w wypadku egzekwowania wierzytelności wynosi od 8-9 do 40-45. W Nowej Zelandii spory między właścicielami mieszkań a lokatorami rozpatruje specjalny sąd, w którym nie muszą występować zawodowi prawnicy, posługiwanie się prawniczym rozumowaniem jest bardzo ograniczone, a orzeczenia zapadają na jednym posiedzeniu. Z kolei w Portugalii postępowanie jest zdominowane przez profesjonalnych prawników i podlega intensywnej regulacji. W Wielkiej Brytanii egzekwowanie wierzytelności z czeku bez pokrycia nie wymaga, aby strony były reprezentowane przez prawników, argumentacja prawna jest ograniczona, a decyzje zapadają na jednym posiedzeniu. W Austrii reprezentacja prawna jest regułą, a liczba wymaganych kroków prawnych jest dwa razy większa niż w Anglii.
Biedny i sformalizowany
Można by naiwnie oczekiwać, że biedne kraje mają proste procedury, a bogate fundują sobie wyższy stopień sformalizowania i większy udział profesjonalnych prawników. Z badań wynika jednak, że jest dokładnie odwrotnie: w krajach najbogatszych procedury prawne są mniej sformalizowane niż w państwach najbiedniejszych. A co najbardziej różnicuje stopień ich skomplikowania? Okazuje się, że w 40 proc. jest on określony przez pochodzenie systemu prawnego danego kraju. Najmniej skomplikowane są systemy wywodzące się z prawa anglosaskiego (common law), najbardziej - z tradycji francuskiego prawa cywilnego. Pochodzenie nie zabrania jednak reform.
Zgodnie z oczekiwaniami - im wyższy jest ten wskaźnik, tym dłużej (średnio) czeka się na wyrok sądu. Na tym jednak sprawa się nie kończy. Respondentów w badanych krajach zapytano o ocenę dostępności sądu, bezstronności (fairness), korupcji, spójności orzeczeń itp. Okazuje się, że większe skomplikowanie procedur prawnych nie tylko powoduje dłuższe oczekiwanie na orzeczenia sądowe, ale także obniża poziom owych elementarnych wskaźników jakości pracy sądownictwa. Ani szybko, ani sprawiedliwie - tak można by określić skutki znacznego skomplikowania procedur prawa.
Inne ciekawe badania przedstawił w tym roku Bank Światowy. Dotyczą one rozpatrywania przez sądy w 138 krajach zasadniczej dla gospodarki sprawy, a mianowicie roszczeń dostawcy domagającego się od nabywcy zapłaty za dostarczone towary. Badania ujawniły uderzające różnice pod względem liczby wymaganych proceduralnych kroków, kosztów oraz czasu trwania postępowania sądowego. Potwierdza się, że kraje bogatsze mają mniej uciążliwe procedury prawne niż państwa biedniejsze. W Australii procedura obejmuje 11 czynności, w Norwegii i Wielkiej Brytanii - 12, w Danii, Szwajcarii i Tunezji - 14. Na drugim biegunie jest Meksyk - 47 kroków, Kamerun, Paragwaj, Angola - 46!
Tunezyjski wzór
Sądowe egzekwowanie umów jest także tańsze w krajach bogatszych niż biedniejszych. W państwach o najniższym dochodzie wynosi średnio ponad 30 proc. wartości roszczenia, w państwach o średniej zamożności - 15-20 proc., a w najbogatszych - niewiele ponad 5 proc. Jak widać, to nie niski poziom rozwoju uniemożliwia uzyskanie dobrego sądownictwa, ale niewydolne i kosztowne sądy utrudniają bogacenie się biednym krajom. W Malawi, Dominikanie, Indonezji, Burkina Faso, na Madagaskarze i Filipinach koszty sądowe przekraczają wartość roszczenia. Są jednak biedne kraje, gdzie owe koszty wynoszą mniej niż 2 proc. dochodzonej sumy, na przykład w Mongolii, na Tajwanie i w Jordanii.
Szokujące są dane dotyczące długości postępowania sądowego. Światowym liderem (dzięki niedawnym reformom) jest Tunezja (7 dni), na następnych miejscach plasują się Holandia (39), Nowa Zelandia (50), Botswana (56), Japonia (60). Polska jest na czwartym miejscu od końca - 1000 dni! Gorzej jest tylko w Słowenii (1003), Serbii i Czarnogórze (1028) oraz w Gwatemali (1460). Tej porażającej i niszczącej dla gospodarki niesprawności polskiego sądownictwa nie można tłumaczyć dziedzictwem socjalizmu, gdyż w Armenii na orzeczenie sądowe czeka się 65 dni, a na Litwie - 74.
Omawiane badania pokazały tylko niektóre słabości wymiaru sprawiedliwości w Polsce. Wiadomo, że jest ich znacznie więcej. Jest ich na tyle dużo, by zarzucić głoszenie magicznego hasła IV Rzeczypospolitej i jedynego cudownego pomysłu: ordynacji większościowej, a wziąć się za szybką naprawę wymiaru sprawiedliwości. Jest się od kogo uczyć.
Rynek to rozmaite umowy zawierane między różnego typu dostawcami i odbiorcami (właścicielem mieszkania i lokatorem, dostawcą towaru i jego odbiorcą, kredytodawcą i kredytobiorcą itp.). Umowa dochodzi do skutku, jeśli się to opłaca obu stronom. Zatem im więcej zawieranych umów, tym więcej korzyści, czyli społecznego dobrobytu. Po zawarciu umowy mogą się jednak pojawić spory lub zwykła nieuczciwość kontrahenta. Im mniejsze są szanse na szybkie i sprawiedliwe rozstrzygnięcie takich konfliktów, tym częściej transakcje będą się zawężać do kręgu ludzi, których się zna: krewnych i znajomych, z uszczerbkiem dla rozwoju rynku, a przez to - gospodarki. Jakość mechanizmów rozstrzygania gospodarczych sporów ma więc niebagatelne znaczenie dla dobrobytu. Owe mechanizmy nie muszą się ograniczać do państwowych sądów (istnieją też niepaństwowe rozwiązania, takie jak mediacje i arbitraż), ale - jak powiedziałem - to wymiar sprawiedliwości stanowi rdzeń państwa, a brak sprawnego państwowego sądownictwa może być dla kontrahentów kosztowny. Jak więc działają państwowe sądy i od czego to zależy?
Czek bez pokrycia
Simeon Djankov, Rafael La Porta, Florencio Lopez-de-Silanes i Andrei Schleifer przedstawili w 2002 r. analizę porównawczą przyczyn i skutków stopnia sformalizowania procedur prawnych dla 109 krajów. Pod uwagę wzięli dwa podstawowe typy sporu: dotyczący eksmisji lokatora, który systematycznie nie płaci czynszu, oraz wyegzekwowania należności od dłużnika, który wystawił czek bez pokrycia. Stopień sformalizowania procedur prawnych został przez autorów starannie zdefiniowany i zależy m.in. od zakresu uzależnienia od zawodowych prawników, od liczby wymaganych kroków prawnych, od prawnej regulacji dopuszczalności dowodów, od liczby instancji odwoławczych itp. Teoretycy prawa wysuwają poważne argumenty na rzecz sformalizowania procedur prawnych: mają one zapewnić porównywalne traktowanie podobnych spraw, ograniczać arbitralność orzeczeń, chronić sędziów przed naciskami itp. Jak jednak sprawa wygląda w praktyce?
Autorzy wykryli, że pomiędzy krajami istnieją ogromne różnice dotyczące formalizacji prawnej. Na przykład liczba określonych prawem kroków w wypadku egzekwowania wierzytelności wynosi od 8-9 do 40-45. W Nowej Zelandii spory między właścicielami mieszkań a lokatorami rozpatruje specjalny sąd, w którym nie muszą występować zawodowi prawnicy, posługiwanie się prawniczym rozumowaniem jest bardzo ograniczone, a orzeczenia zapadają na jednym posiedzeniu. Z kolei w Portugalii postępowanie jest zdominowane przez profesjonalnych prawników i podlega intensywnej regulacji. W Wielkiej Brytanii egzekwowanie wierzytelności z czeku bez pokrycia nie wymaga, aby strony były reprezentowane przez prawników, argumentacja prawna jest ograniczona, a decyzje zapadają na jednym posiedzeniu. W Austrii reprezentacja prawna jest regułą, a liczba wymaganych kroków prawnych jest dwa razy większa niż w Anglii.
Biedny i sformalizowany
Można by naiwnie oczekiwać, że biedne kraje mają proste procedury, a bogate fundują sobie wyższy stopień sformalizowania i większy udział profesjonalnych prawników. Z badań wynika jednak, że jest dokładnie odwrotnie: w krajach najbogatszych procedury prawne są mniej sformalizowane niż w państwach najbiedniejszych. A co najbardziej różnicuje stopień ich skomplikowania? Okazuje się, że w 40 proc. jest on określony przez pochodzenie systemu prawnego danego kraju. Najmniej skomplikowane są systemy wywodzące się z prawa anglosaskiego (common law), najbardziej - z tradycji francuskiego prawa cywilnego. Pochodzenie nie zabrania jednak reform.
Zgodnie z oczekiwaniami - im wyższy jest ten wskaźnik, tym dłużej (średnio) czeka się na wyrok sądu. Na tym jednak sprawa się nie kończy. Respondentów w badanych krajach zapytano o ocenę dostępności sądu, bezstronności (fairness), korupcji, spójności orzeczeń itp. Okazuje się, że większe skomplikowanie procedur prawnych nie tylko powoduje dłuższe oczekiwanie na orzeczenia sądowe, ale także obniża poziom owych elementarnych wskaźników jakości pracy sądownictwa. Ani szybko, ani sprawiedliwie - tak można by określić skutki znacznego skomplikowania procedur prawa.
Inne ciekawe badania przedstawił w tym roku Bank Światowy. Dotyczą one rozpatrywania przez sądy w 138 krajach zasadniczej dla gospodarki sprawy, a mianowicie roszczeń dostawcy domagającego się od nabywcy zapłaty za dostarczone towary. Badania ujawniły uderzające różnice pod względem liczby wymaganych proceduralnych kroków, kosztów oraz czasu trwania postępowania sądowego. Potwierdza się, że kraje bogatsze mają mniej uciążliwe procedury prawne niż państwa biedniejsze. W Australii procedura obejmuje 11 czynności, w Norwegii i Wielkiej Brytanii - 12, w Danii, Szwajcarii i Tunezji - 14. Na drugim biegunie jest Meksyk - 47 kroków, Kamerun, Paragwaj, Angola - 46!
Tunezyjski wzór
Sądowe egzekwowanie umów jest także tańsze w krajach bogatszych niż biedniejszych. W państwach o najniższym dochodzie wynosi średnio ponad 30 proc. wartości roszczenia, w państwach o średniej zamożności - 15-20 proc., a w najbogatszych - niewiele ponad 5 proc. Jak widać, to nie niski poziom rozwoju uniemożliwia uzyskanie dobrego sądownictwa, ale niewydolne i kosztowne sądy utrudniają bogacenie się biednym krajom. W Malawi, Dominikanie, Indonezji, Burkina Faso, na Madagaskarze i Filipinach koszty sądowe przekraczają wartość roszczenia. Są jednak biedne kraje, gdzie owe koszty wynoszą mniej niż 2 proc. dochodzonej sumy, na przykład w Mongolii, na Tajwanie i w Jordanii.
Szokujące są dane dotyczące długości postępowania sądowego. Światowym liderem (dzięki niedawnym reformom) jest Tunezja (7 dni), na następnych miejscach plasują się Holandia (39), Nowa Zelandia (50), Botswana (56), Japonia (60). Polska jest na czwartym miejscu od końca - 1000 dni! Gorzej jest tylko w Słowenii (1003), Serbii i Czarnogórze (1028) oraz w Gwatemali (1460). Tej porażającej i niszczącej dla gospodarki niesprawności polskiego sądownictwa nie można tłumaczyć dziedzictwem socjalizmu, gdyż w Armenii na orzeczenie sądowe czeka się 65 dni, a na Litwie - 74.
Omawiane badania pokazały tylko niektóre słabości wymiaru sprawiedliwości w Polsce. Wiadomo, że jest ich znacznie więcej. Jest ich na tyle dużo, by zarzucić głoszenie magicznego hasła IV Rzeczypospolitej i jedynego cudownego pomysłu: ordynacji większościowej, a wziąć się za szybką naprawę wymiaru sprawiedliwości. Jest się od kogo uczyć.
Więcej możesz przeczytać w 45/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.