Płyta
Paprykowy przekładaniec
Odrobina funkowego nastroju, szczypta hardrockowego brzmienia, garść punkowej energii, a wszystko przyprawione urokliwą spontanicznością. Dwupłytowy album "Live in Hyde Park" Red Hot Chilli Peppers to płyta koncertowa, a więc poniekąd nieprzewidywalna i z założenia bardziej intrygująca niż krążki studyjne. I choć podczas koncertu w Hyde Parku temperatura nie sięgała przez cały czas zenitu, to i tak, słuchając pochodzących z niego nagrań, można się spocić. Ostry jak żyletka utwór "Black Cross" sąsiaduje tu ze śpiewanym na kilka tysięcy głosów niezwykle melodyjnym największym przebojem grupy "Under The Bridge". Zestaw hitów uzupełniają dwie premierowe piosenki "Fortune Faded" i "Leverage Of Space". A przekładaniec ten okraszają sowicie owacje publiczności oraz solowe partie perkusji lub gitar, w których można odnaleźć cytaty m.in. z "Transmission" Joy Division czy "We Will Rock You" Queen.
Agnieszka Kozik
Red Hot Chilli Peppers, "Live in Hyde Park", Warner Music 2004 r.
Kino
Pogubili się
Francuzi walczą z Hollywood, ale sami coraz częściej ulegają hollywoodzkim konwencjom. Film "Bon Voyage" próbuje być nową "Casablanką". Niestety, zderzenie niemieckiej inwazji z 1940 r. z historią głupiutkiej aktorki (Isabelle Adjani) i zakochanego w niej młodzieńca (Gregori Derangere) dało efekt trywialny. Bronią się tylko dekoracje i kostiumy. Twórca "Cyrano de Bergeraca" lata świetności ma już dawno za sobą. Nawet Francuzi, zwykle ślepo zapatrzeni w swoje filmy, wyczuli, że coś tu nie gra, i nie ruszyli tłumnie do kin (superprodukcję obejrzało zaledwie 800 tys. Francuzów). Jeden z bohaterów filmu, żydowski naukowiec pracujący nad bombą atomową, dowiedziawszy się, że gospodarze chcą go przehandlować w zamian za lepsze warunki kapitulacji, ciężko wzdycha i mówi: "Pogubili się". Nic dodać, nic ująć.
Marta Sawicka
"Bon Voyage", reż. Jean-Paul Rappeneau, produkcja: Francja 2003 r., Kino Świat
Książka
Etykieta Erazma
Choć widelca używamy kilka razy dziennie, mało kto wie, że na nasze stoły trafił dopiero w XVIII wieku. A jeszcze w XI wieku wywoływał tak duże oburzenie, że poświęcano mu kościelne kazania. Równie dużo mówiło się kiedyś o etykiecie. Oto, co Erazm z Rotterdamu radził w swym popularnym podręczniku dobrych manier: "Obróć się gdy spluwasz, bacz, żeby nikogo nie opluć. To zaś, co wyplujesz, rozetrzyj nogą, by nikogo nie zemdliło". Ponadtrzystustronicowa książka może służyć jako podręcznik historii, przewodnik po kulturach różnych narodów lub jako zbiór niewybrednych dowcipów. Żywo opisane okoliczności narodzin niemal pół tysiąca przedmiotów, przesądów, zabaw czy marek handlowych to lektura równie zajmującą, jak pożyteczna. W końcu nie każdy pamięta, że majtki to wynalazek dopiero XIX wieku, w przeciwieństwie do lodów, które chłodziły Chińczyków już cztery tysiące lat temu.
Marta Sawicka
Charles Panati, "Niezwykłe dzieje zwykłych rzeczy", Książka i Wiedza 2004 r.
Książka
Lament barana
Moje bohaterki to powieściowe służące, którym panicz albo uwodzicielski dozorca robi brzuch" - napisała autorka, która w obronie swych proaborcyjnych argumentów nagina rzeczywistość z lekkością baletnicy. Jej świat jest dwukolorowy - czarny jak sutanna lub biały jak błysk w oku oświeconych sióstr. Książka, w której z ustawami, kodeksami i głosami osób publicznych sąsiadują postacie literackie czy filmowe oraz przypadkowe teksty piosenek, kompromituje autorkę zarówno jako publicystkę, jak i historyka literatury. Szczuka tworzy własną hagiografię. Jej świętymi są wojownicze aktywistki i wspaniali lekarze, którzy "dla dobra" aborcji ryzykowali życie. Niestety, "Milczenie owieczek" niczego nie wnosi do społecznej debaty o prawach kobiet, bo dopuszcza tylko jedną wizję świata. Pisane dla wąskiego grona bojowniczek jest propagandową książeczką - przewidywalną i niestrawną pod każdym względem.
Marta Sawicka
Kazimiera Szczuka, "Milczenie owieczek. Rzecz o aborcji", W.A.B. 2004 r.
Paprykowy przekładaniec
Odrobina funkowego nastroju, szczypta hardrockowego brzmienia, garść punkowej energii, a wszystko przyprawione urokliwą spontanicznością. Dwupłytowy album "Live in Hyde Park" Red Hot Chilli Peppers to płyta koncertowa, a więc poniekąd nieprzewidywalna i z założenia bardziej intrygująca niż krążki studyjne. I choć podczas koncertu w Hyde Parku temperatura nie sięgała przez cały czas zenitu, to i tak, słuchając pochodzących z niego nagrań, można się spocić. Ostry jak żyletka utwór "Black Cross" sąsiaduje tu ze śpiewanym na kilka tysięcy głosów niezwykle melodyjnym największym przebojem grupy "Under The Bridge". Zestaw hitów uzupełniają dwie premierowe piosenki "Fortune Faded" i "Leverage Of Space". A przekładaniec ten okraszają sowicie owacje publiczności oraz solowe partie perkusji lub gitar, w których można odnaleźć cytaty m.in. z "Transmission" Joy Division czy "We Will Rock You" Queen.
Agnieszka Kozik
Red Hot Chilli Peppers, "Live in Hyde Park", Warner Music 2004 r.
Kino
Pogubili się
Francuzi walczą z Hollywood, ale sami coraz częściej ulegają hollywoodzkim konwencjom. Film "Bon Voyage" próbuje być nową "Casablanką". Niestety, zderzenie niemieckiej inwazji z 1940 r. z historią głupiutkiej aktorki (Isabelle Adjani) i zakochanego w niej młodzieńca (Gregori Derangere) dało efekt trywialny. Bronią się tylko dekoracje i kostiumy. Twórca "Cyrano de Bergeraca" lata świetności ma już dawno za sobą. Nawet Francuzi, zwykle ślepo zapatrzeni w swoje filmy, wyczuli, że coś tu nie gra, i nie ruszyli tłumnie do kin (superprodukcję obejrzało zaledwie 800 tys. Francuzów). Jeden z bohaterów filmu, żydowski naukowiec pracujący nad bombą atomową, dowiedziawszy się, że gospodarze chcą go przehandlować w zamian za lepsze warunki kapitulacji, ciężko wzdycha i mówi: "Pogubili się". Nic dodać, nic ująć.
Marta Sawicka
"Bon Voyage", reż. Jean-Paul Rappeneau, produkcja: Francja 2003 r., Kino Świat
Książka
Etykieta Erazma
Choć widelca używamy kilka razy dziennie, mało kto wie, że na nasze stoły trafił dopiero w XVIII wieku. A jeszcze w XI wieku wywoływał tak duże oburzenie, że poświęcano mu kościelne kazania. Równie dużo mówiło się kiedyś o etykiecie. Oto, co Erazm z Rotterdamu radził w swym popularnym podręczniku dobrych manier: "Obróć się gdy spluwasz, bacz, żeby nikogo nie opluć. To zaś, co wyplujesz, rozetrzyj nogą, by nikogo nie zemdliło". Ponadtrzystustronicowa książka może służyć jako podręcznik historii, przewodnik po kulturach różnych narodów lub jako zbiór niewybrednych dowcipów. Żywo opisane okoliczności narodzin niemal pół tysiąca przedmiotów, przesądów, zabaw czy marek handlowych to lektura równie zajmującą, jak pożyteczna. W końcu nie każdy pamięta, że majtki to wynalazek dopiero XIX wieku, w przeciwieństwie do lodów, które chłodziły Chińczyków już cztery tysiące lat temu.
Marta Sawicka
Charles Panati, "Niezwykłe dzieje zwykłych rzeczy", Książka i Wiedza 2004 r.
Książka
Lament barana
Moje bohaterki to powieściowe służące, którym panicz albo uwodzicielski dozorca robi brzuch" - napisała autorka, która w obronie swych proaborcyjnych argumentów nagina rzeczywistość z lekkością baletnicy. Jej świat jest dwukolorowy - czarny jak sutanna lub biały jak błysk w oku oświeconych sióstr. Książka, w której z ustawami, kodeksami i głosami osób publicznych sąsiadują postacie literackie czy filmowe oraz przypadkowe teksty piosenek, kompromituje autorkę zarówno jako publicystkę, jak i historyka literatury. Szczuka tworzy własną hagiografię. Jej świętymi są wojownicze aktywistki i wspaniali lekarze, którzy "dla dobra" aborcji ryzykowali życie. Niestety, "Milczenie owieczek" niczego nie wnosi do społecznej debaty o prawach kobiet, bo dopuszcza tylko jedną wizję świata. Pisane dla wąskiego grona bojowniczek jest propagandową książeczką - przewidywalną i niestrawną pod każdym względem.
Marta Sawicka
Kazimiera Szczuka, "Milczenie owieczek. Rzecz o aborcji", W.A.B. 2004 r.
Więcej możesz przeczytać w 32/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.