Rozmowa z Jackiem Sochą, ministrem skarbu państwa
- Czy kieruje pan Ministerstwem Skarbu Państwa, czy Ministerstwem Skarbu Polityków?
Jacek Socha: Nie jestem narzędziem w rękach innych osób i sądzę, że jest to widoczne.
- Widoczne na razie jest to, że Orlen nadal nie ma szefa.
- Po niedawnej zdecydowanej reakcji skarbu państwa i zmianach w radzie nadzorczej PKN Orlen kurs akcji spółki wzrósł do rekordowego poziomu. Jestem też przekonany, że nie dojdzie do unieważnienia tej decyzji. Zasięgaliśmy opinii prawników przed walnym zgromadzeniem akcjonariuszy i na tej podstawie wiemy, że działania skarbu państwa były legalne.
- Wciąż decyduje się pan zasilać nierentowne firmy należącymi do państwa akcjami innych spółek.
- Jeśli mogę pomóc przedsiębiorstwu, które przeżywa kłopoty, ale ma szansę stać się rentowne, to dlaczego miałbym odmówić? Taka pomoc nie zawsze była skuteczna, ale to nie znaczy, że trzeba z niej rezygnować. Rozstrzygające są staranna analiza sytuacji i wiarygodny biznesplan. Krajową Spółkę Cukrową zasilono akcjami wartymi około 80 mln zł i to na razie wystarczy. Będę się sprzeciwiał pomysłom posłów, by przekazać spółce w tym roku pomoc w wysokości 230 mln zł.
- Ile państwa w gospodarce?
- Możemy się spierać, jaki powinien być udział państwa w gospodarce. W Polsce jest to obecnie 20-25 proc., w starych krajach członkowskich UE 5-10 proc. Uważam, że powinniśmy korzystać z tego wzorca. Tylko w najbliższym czasie chcemy sprywatyzować przez giełdę m.in. PKO BP, Wydawnictwa Szkolne i Pedagogiczne, Zelmer, w przyszłym roku Grupę Lotos i PGNiG, w dalszej kolejności utworzony właśnie Polski Holding Farmaceutyczny oraz spółki energetyczne.
- Jednocześnie chce pan, by państwo zachowało w części prywatyzowanych spółek tzw. złotą akcję.
- Rezygnując z nadzoru właścicielskiego, państwo powinno mieć pewne możliwości regulacyjne w strategicznych spółkach, które można nazwać nerwami gospodarki.
- Jakie to nerwy?
- Firmy o strategicznym znaczeniu dla bezpieczeństwa państwa, przede wszystkim tzw. infrastrukturalne, ale także na przykład zajmujące się wytwarzaniem energii.
- Po co prywatnemu właścicielowi firma ze złotą akcją? Przecież będzie szachowany przez państwo.
- Złote weto ma dotyczyć wyłącznie ściśle określonych, strategicznych decyzji. Nie chodzi o wpływ na prowadzenie biznesu. Powtórzę, chodzi o strategiczne interesy państwa.
- Po co ogłasza pan jako sukces skarbu państwa ostatnie wydarzenia w PKN Orlen?
- Nie ogłaszałem sukcesu - to były komentarze dziennikarskie. Skarb państwa odzyskał należny mu z tytułu posiadanych akcji wpływ na spółkę. A dla skarbu państwa - podobnie jak dla innych akcjonariuszy - liczy się skuteczność zarządzania firmą. Zatem nie ma tu sprzeczności interesów.
- Kontrowersje budzi prywatyzacja grupy PZU. W sporze z Eureko da pan za wygraną?
- Nie. Nie podzielam stanowiska Eureko, że państwo polskie nie chroni należycie ich inwestycji. Korzyści z inwestycji, czyli zakupu prawie 21 proc. akcji PZU, są oczywiste. Natomiast za aneks z 2001 r. do umowy prywatyzacyjnej, obiecujący sprzedaż Eureko dodatkowych 21 proc. akcji PZU pod warunkiem wprowadzenia polskiej spółki na giełdę w określonym czasie, inwestor nie zapłacił ani grosza. Trudno zatem uznać to za inwestycję.
- "Wprost" postawił poważne zarzuty Cezaremu Stypułkowskiemu, prezesowi należącego w większości do państwa PZU SA. Czy próbował pan je wyjaśnić?
- Właśnie otrzymałem wyjaśnienia od prezesa Stypułkowskiego. Szkoda, że nie przekazał ich również wam.
Więcej możesz przeczytać w 35/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.