Historia świata ostatnich dwustu lat to historia gwałtownego gospodarczego odrywania się Zachodu od reszty świata Do 1800 r. przeciętny standard życia ludzi różnił się niewiele zarówno w różnych okresach wcześniejszej historii, jak i w rozmaitych częściach świata. Wielu historyków uważa, że mniej więcej do 1600 r. Chiny były bardziej rozwinięte niż Europa, nie były to jednak kolosalne różnice. Zdaniem jednych badaczy, na początku XIX wieku przeciętny poziom życia w Europie Zachodniej, Chinach i na Półwyspie Indyjskim był podobny. Inni szacują, że dochód na głowę w 1820 r. był w tym pierwszym regionie mniej więcej dwa razy wyższy niż na innych wielkich i stosunkowo gęsto zaludnionych obszarach. Te różnice były wielokrotnie mniejsze niż dzisiaj. Na początku XIX wieku w prawdopodobnie już bogatszej niż reszta świata Europie Zachodniej rozpoczęło się coś absolutnie niezwykłego w skali historycznej: nowoczesny wzrost gospodarczy. Objął on także niektóre ówczesne kolonie (Amerykę Północną, Australię, Nową Zelandię). Przeciętny dochód na mieszkańca w latach 1820-1989 rósł osiem razy szybciej niż w epoce przedkapitalistycznej! Takie przyspieszenie nie nastąpiło aż do lat 1950-1960 w pozostałych częściach świata (z wyjątkiem Japonii). W rezultacie historia naszego globu w ostatnich ponad dwustu latach to historia gwałtownego gospodarczego odrywania się Zachodu pod względem potencjału ekonomicznego i poziomu życia od reszty świata. Relacja przeciętnego dochodu na głowę w kraju najbogatszym do takiego dochodu w kraju najbiedniejszym wzrosła z 6:1 w 1820 r. do 70:1 w 1992 r.
Postęp z granicami
Z czego wynikał gwałtownie przyspieszony wzrost w krajach Zachodu? Nie można go wyjaśnić dłuższym czasem pracy, bo w XX wieku został on skrócony. Nie tłumaczą go też w pełni zwiększone nakłady kapitału. Historia zna wiele przykładów wzrostu inwestycji i spadającego tempa rozwoju, bo inwestowano nietrafnie, a powiększony aparat wytwórczy był źle wykorzystywany. To była m.in. cecha, a zarazem główna przyczyna gospodarczej klęski socjalizmu (z tych czasów wielu ekonomistom i komentatorom została obsesja na punkcie ilości inwestycji bez zwracania uwagi na ich jakość). Badania pokazały, że nowoczesny wzrost w kapitalizmie miał główne źródło w powiększającej się wydajności pracy i kapitału dzięki postępowi techniki. Simon Kuznets, amerykański noblista ukraińskiego pochodzenia, oszacował przeciętny udział tego czynnika w długofalowym rozwoju krajów kapitalistycznych na 80 proc. Ale dlaczego niektóre kraje były w stanie zacząć wprowadzać postęp techniczny, a inne nie? To jest jedno z głównych pytań współczesnej historii gospodarczej i ekonomii.
Choć Zachód jako całość gwałtownie przyspieszył na początku XIX wieku w stosunku do reszty świata, to pozycja startowa poszczególnych krajów Zachodu była nierówna. W latach 1820-1870 liderem była Wielka Brytania, gdzie dochód na głowę rósł co roku przeciętnie o 1,2 proc. (na owe czasy było to zawrotne tempo; gdy PKB na głowę w 2001 i 2002 r. wzrósł w Polsce w tym samym tempie, mówiono o recesji!). Tylko trzy kraje rosły szybciej: Stany Zjednoczone, Australia, Belgia. W latach 1870-1913 brytyjskiego lidera zaczęły wyprzedzać pod względem tempa wzrostu już nie tylko USA, ale i Kanada, Niemcy, Francja, kraje skandynawskie, Japonia, Włochy.
W okresie 1913-1950 Skandynawia kontynuowała swój przyspieszony - w stosunku do czołówki - wzrost, podczas gdy m.in. Niemcy, Włochy, Japonia, Austria zwiększały swój dochód na głowę znaczniej wolniej niż ona. Gwałtowne przyspieszenie wzrostu, a zarazem dochodzenie do lidera (Stany Zjednoczone) w poziomie dochodu na głowę nastąpiło w latach 1950-1973. Wtedy to Japonia powiększyła ten dochód w niebywałym tempie 8 proc. rocznie, Włochy w tempie 5 proc., Niemcy i Austria - 4,9 proc., Francja - 4 proc. Ale z kolei od początku lat 90. XX wieku Stany Zjednoczone wyraźnie przyspieszyły w stosunku do Japonii, Francji, Niemiec i Włoch, a dawny lider - Wielka Brytania - od połowy lat 80. też zaczął się rozwijać szybciej niż te kraje. Pojawił się też celtycki tygrys - Irlandia.
Czas tygrysa
Okres powojenny przyniósł nie tylko przyspieszenie wzrostu w niektórych krajach Zachodu, ale i po raz pierwszy w historii świata gwałtowny ruch do przodu w niektórych krajach Azji. Japonia powiększyła swój dochód na mieszkańca w latach 1955-1980 pięć razy! Tego samego dokonał w okresie 1965--1990 Tajwan, a w tym samym czasie Korea Południowa osiągnęła wskaźnik wynoszący 6,3 razy. Imponujące wyniki uzyskały też Hongkong, Singapur, Tajlandia, Malezja i Indonezja. Od końca lat 70. do dzisiejszych tygrysów dołączył ludnościowy gigant - Chiny, przyspieszył też, choć nie w takim stopniu, inny kolos - Indie. Takiej akceleracji wzrostu nie znała przedtem historia. Dwaj amerykańscy badacze Stephen L. Parente i Edward C. Prescott obliczyli, że biedne kraje, które dołączyły do nowoczesnego wzrostu do 1950 r. potrzebowały przeciętnie 45 lat, aby podwoić swój dochód na głowę, podczas gdy po 1950 r. - tylko 15 lat.
Poza Azją cuda gospodarcze zdarzały się dotychczas dużo rzadziej. W Ameryce Łacińskiej samotną wyspą na polu przyspieszania pozostaje Chile, które powiększyło dochód na głowę z 44 proc. średniej w Europie Zachodniej w 1973 r. do 54 proc. w roku 1998. Dla całej Ameryki Łacińskiej wskaźnik też obniżył się z 55 proc. w 1950 r. do 30 proc. w 2001 r. W Afryce enklawą szybkiego wzrostu jest Botswana. W czasach socjalizmu w krajach nim dotkniętych propagandzie gospodarczego sukcesu towarzyszyła systematyczna utrata ekonomicznego dystansu w stosunku do Zachodu. Dla przykładu: na początku lat 50. dochód per capita w Polsce był zbliżony do hiszpańskiego, w 1989 r. wynosił mniej niż połowę dochodu w Hiszpanii. Nasz kraj należy do nielicznych państw byłego bloku radzieckiego, którym udało się po 1989 r. trochę odrobić stracony czas.
Dlaczego Zachód gwałtownie przyspieszył w początkach XIX wieku, a reszta świata pozostawała do niedawna w tyle? Dlaczego Stany Zjednoczone, Australia, Nowa Zelandia uczestniczyły w tym wyścigu, ale Ameryka Łacińska generalnie nie, choć wszystkie te obszary zostały skolonizowane przez Europejczyków, a kraje Ameryki Łacińskiej uzyskały niepodległość w pierwszej połowie XIX wieku? Co tłumaczy stałą utratę dystansu przez zdecydowaną większość Afryki? Co odróżnia kraje, które nadrabiają gospodarczy dystans, od krajów, które go tracą? Dlaczego gospodarcze tygrysy po II wojnie światowej rosną dużo szybciej niż ich odpowiedniki we wcześniejszych okresach? To są fundamentalne pytania, którymi zajmuje się nowoczesna historia gospodarcza i ekonomia. Będziemy do nich wracać. Nie są to bowiem czysto akademickie kwestie.
Z czego wynikał gwałtownie przyspieszony wzrost w krajach Zachodu? Nie można go wyjaśnić dłuższym czasem pracy, bo w XX wieku został on skrócony. Nie tłumaczą go też w pełni zwiększone nakłady kapitału. Historia zna wiele przykładów wzrostu inwestycji i spadającego tempa rozwoju, bo inwestowano nietrafnie, a powiększony aparat wytwórczy był źle wykorzystywany. To była m.in. cecha, a zarazem główna przyczyna gospodarczej klęski socjalizmu (z tych czasów wielu ekonomistom i komentatorom została obsesja na punkcie ilości inwestycji bez zwracania uwagi na ich jakość). Badania pokazały, że nowoczesny wzrost w kapitalizmie miał główne źródło w powiększającej się wydajności pracy i kapitału dzięki postępowi techniki. Simon Kuznets, amerykański noblista ukraińskiego pochodzenia, oszacował przeciętny udział tego czynnika w długofalowym rozwoju krajów kapitalistycznych na 80 proc. Ale dlaczego niektóre kraje były w stanie zacząć wprowadzać postęp techniczny, a inne nie? To jest jedno z głównych pytań współczesnej historii gospodarczej i ekonomii.
Choć Zachód jako całość gwałtownie przyspieszył na początku XIX wieku w stosunku do reszty świata, to pozycja startowa poszczególnych krajów Zachodu była nierówna. W latach 1820-1870 liderem była Wielka Brytania, gdzie dochód na głowę rósł co roku przeciętnie o 1,2 proc. (na owe czasy było to zawrotne tempo; gdy PKB na głowę w 2001 i 2002 r. wzrósł w Polsce w tym samym tempie, mówiono o recesji!). Tylko trzy kraje rosły szybciej: Stany Zjednoczone, Australia, Belgia. W latach 1870-1913 brytyjskiego lidera zaczęły wyprzedzać pod względem tempa wzrostu już nie tylko USA, ale i Kanada, Niemcy, Francja, kraje skandynawskie, Japonia, Włochy.
W okresie 1913-1950 Skandynawia kontynuowała swój przyspieszony - w stosunku do czołówki - wzrost, podczas gdy m.in. Niemcy, Włochy, Japonia, Austria zwiększały swój dochód na głowę znaczniej wolniej niż ona. Gwałtowne przyspieszenie wzrostu, a zarazem dochodzenie do lidera (Stany Zjednoczone) w poziomie dochodu na głowę nastąpiło w latach 1950-1973. Wtedy to Japonia powiększyła ten dochód w niebywałym tempie 8 proc. rocznie, Włochy w tempie 5 proc., Niemcy i Austria - 4,9 proc., Francja - 4 proc. Ale z kolei od początku lat 90. XX wieku Stany Zjednoczone wyraźnie przyspieszyły w stosunku do Japonii, Francji, Niemiec i Włoch, a dawny lider - Wielka Brytania - od połowy lat 80. też zaczął się rozwijać szybciej niż te kraje. Pojawił się też celtycki tygrys - Irlandia.
Czas tygrysa
Okres powojenny przyniósł nie tylko przyspieszenie wzrostu w niektórych krajach Zachodu, ale i po raz pierwszy w historii świata gwałtowny ruch do przodu w niektórych krajach Azji. Japonia powiększyła swój dochód na mieszkańca w latach 1955-1980 pięć razy! Tego samego dokonał w okresie 1965--1990 Tajwan, a w tym samym czasie Korea Południowa osiągnęła wskaźnik wynoszący 6,3 razy. Imponujące wyniki uzyskały też Hongkong, Singapur, Tajlandia, Malezja i Indonezja. Od końca lat 70. do dzisiejszych tygrysów dołączył ludnościowy gigant - Chiny, przyspieszył też, choć nie w takim stopniu, inny kolos - Indie. Takiej akceleracji wzrostu nie znała przedtem historia. Dwaj amerykańscy badacze Stephen L. Parente i Edward C. Prescott obliczyli, że biedne kraje, które dołączyły do nowoczesnego wzrostu do 1950 r. potrzebowały przeciętnie 45 lat, aby podwoić swój dochód na głowę, podczas gdy po 1950 r. - tylko 15 lat.
Poza Azją cuda gospodarcze zdarzały się dotychczas dużo rzadziej. W Ameryce Łacińskiej samotną wyspą na polu przyspieszania pozostaje Chile, które powiększyło dochód na głowę z 44 proc. średniej w Europie Zachodniej w 1973 r. do 54 proc. w roku 1998. Dla całej Ameryki Łacińskiej wskaźnik też obniżył się z 55 proc. w 1950 r. do 30 proc. w 2001 r. W Afryce enklawą szybkiego wzrostu jest Botswana. W czasach socjalizmu w krajach nim dotkniętych propagandzie gospodarczego sukcesu towarzyszyła systematyczna utrata ekonomicznego dystansu w stosunku do Zachodu. Dla przykładu: na początku lat 50. dochód per capita w Polsce był zbliżony do hiszpańskiego, w 1989 r. wynosił mniej niż połowę dochodu w Hiszpanii. Nasz kraj należy do nielicznych państw byłego bloku radzieckiego, którym udało się po 1989 r. trochę odrobić stracony czas.
Dlaczego Zachód gwałtownie przyspieszył w początkach XIX wieku, a reszta świata pozostawała do niedawna w tyle? Dlaczego Stany Zjednoczone, Australia, Nowa Zelandia uczestniczyły w tym wyścigu, ale Ameryka Łacińska generalnie nie, choć wszystkie te obszary zostały skolonizowane przez Europejczyków, a kraje Ameryki Łacińskiej uzyskały niepodległość w pierwszej połowie XIX wieku? Co tłumaczy stałą utratę dystansu przez zdecydowaną większość Afryki? Co odróżnia kraje, które nadrabiają gospodarczy dystans, od krajów, które go tracą? Dlaczego gospodarcze tygrysy po II wojnie światowej rosną dużo szybciej niż ich odpowiedniki we wcześniejszych okresach? To są fundamentalne pytania, którymi zajmuje się nowoczesna historia gospodarcza i ekonomia. Będziemy do nich wracać. Nie są to bowiem czysto akademickie kwestie.
Więcej możesz przeczytać w 35/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.