Plaże pełnią dziś funkcje sportowo--rozrywkowych hipermarketów Ćwierć miliona osób skorzystało tego lata z atrakcji klubów aktywnego wypoczynku Happy Events (organizowanych pod patronatem "Wprost"). To dwunastokrotnie więcej niż dwa lata temu, kiedy powstał pomysł kompleksowego rozruszania plażowiczów. - Profesjonalnie prowadzony marketing sportowy pokazał, że niska aktywność fizyczna Polaków wynikała z braku oferty, a nie z lenistwa - mówi Dariusz Maciejewski, pomysłodawca Happy Events. Jego koncepcja plażowych ośrodków sportowo-rekreacyjnych zdobyła popularność nie tylko w Polsce. Nasze Happy Events pojawiły się w Grecji, Turcji i Egipcie.
Gustloff jak Titanic
W tym roku w pięciu nadmorskich kurortach - Świnoujściu, Mielnie, Ustce, Władysławowie i Jastarni - oprócz turniejów plażowej piłki siatkowej i nożnej można się było zapisać na loty spadochronowe, rejsy motorówkami czy jachtami, którymi ponad sto lat temu helscy rybacy wyruszali na połów. Z kolei z centrum nurkowania w Jastarni organizowano wycieczki do wraków zatopionych statków, w tym do słynnego Wilhelma Gustloffa, storpedowanego pod koniec II wojny światowej przez okręt sowiecki. Amatorzy nurkowania mogli też penetrować stawiacz min Groźny, o którym krąży legenda, że był tak kiepskim produktem bratniego ZSRR, iż nie zdołał dopłynąć do Jastarni i zatonął. W rzeczywistości w latach 70. świadomie zatopiono go w celach szkoleniowych.
Pora na animatora
Oferta sportowa to za mało, by przyciągnąć rzesze turystów, często nie mogących sobie pozwolić na zostawienie dziecka bez opieki. Dlatego w Happy Events pojawiły się sponsorowane przez Hortex przedszkola. Na zmęczonych dorosłych czekał okraszony oprawą muzyczną Radia Zet salonik prasy przygotowany przez "Wprost", a także bar Nescafe Frappe czy kącik urody z poradami kosmetyczek firmy Avon. Nad wszystkim czuwało 150 wszechstronnie wykształconych animatorów, odbywających wcześniej kursy z zakresu kultury fizycznej, psychologii, pedagogiki, a nawet gry aktorskiej. Animatorzy mieli bowiem za zadanie przyciągnąć do sportowych miasteczek jak najwięcej urlopowiczów i zapewniać im najatrakcyjniejsze rozrywki, z pantomimą, tańcami i aerobikiem (tylko w Świnoujściu ćwiczyło 5,6 tys. osób jednocześnie). Wkrótce ma powstać szkoła animacji plażowej, co świadczy o coraz większym popycie na aktywny wypoczynek latem.
Plażowa piłka olimpijska
Łączenie sportu z wypoczynkiem nad morzem zaczęło się już na początku XX wieku, kiedy opalenizna przestała się kojarzyć z plebejskością, a bywanie w nadmorskich kurortach uznawano za szyk. W latach 20. w Santa Monica rozegrano pierwszy profesjonalny turniej plażowej siatkówki, która wkrótce podbiła wybrzeża Francji, Bułgarii czy Łotwy. W latach 30., dzięki wynalezieniu gumowych gogli i płetw, ogromną popularność zyskało nurkowanie. W 1933 r. powstał w Kalifornii pierwszy sportowy klub nurków na świecie, a rok później podobny zaczął działać w Paryżu. Po II wojnie światowej przyszła moda na motorówki (prototyp jeszcze w 1897 r. zademonstrował Daimler).
W latach 60. w Stanach Zjednoczonych opatentowano nową zabawkę plażowiczów - deskę surfingową. Z kolei w latach 70. pojawiły się wymyślone przez Francuza Pierre'a Lamoigne'a paralotnie. Do każdego z nowych sportowych akcesoriów wymyślano nowe rodzaje aktywności. Z czasem plażowe sporty zaczęto traktować na równi z dyscyplinami olimpijskimi. Wystarczy przypomnieć, że na igrzyskach olimpijskich w Atlancie po raz pierwszy pojawiła się piłka plażowa.
Stadion na plaży
Najsłynniejszym centrum plażowego sportu i rozrywki jest Copacabana w Rio de Janeiro. Przed meczami piłki nożnej na piasku montuje się tam trybuny mogące pomieścić do trzech tysięcy widzów. Zagrać w minigolfa można we florydzkim Coconut Creek Family Fun Park, a w Virgina Beach chętni mogą wziąć udział w pontonowych rajdach i kanioningu. Z kolei Ocean Beach oferuje niemal wszystko: od windsurfingu przez jogę i balet po lekcje ceramiki. Australijskie Broken Bay Centre oprócz golfa, żagli i lotów na paralotni oferuje wyprawy do aborygeńskich wiosek.
Sukcesy plażowych miasteczek, w tym Happy Events, pokazują, że dziś plaże pełnią funkcję sportowo-rozrywkowych hipermarketów.
W tym roku w pięciu nadmorskich kurortach - Świnoujściu, Mielnie, Ustce, Władysławowie i Jastarni - oprócz turniejów plażowej piłki siatkowej i nożnej można się było zapisać na loty spadochronowe, rejsy motorówkami czy jachtami, którymi ponad sto lat temu helscy rybacy wyruszali na połów. Z kolei z centrum nurkowania w Jastarni organizowano wycieczki do wraków zatopionych statków, w tym do słynnego Wilhelma Gustloffa, storpedowanego pod koniec II wojny światowej przez okręt sowiecki. Amatorzy nurkowania mogli też penetrować stawiacz min Groźny, o którym krąży legenda, że był tak kiepskim produktem bratniego ZSRR, iż nie zdołał dopłynąć do Jastarni i zatonął. W rzeczywistości w latach 70. świadomie zatopiono go w celach szkoleniowych.
Pora na animatora
Oferta sportowa to za mało, by przyciągnąć rzesze turystów, często nie mogących sobie pozwolić na zostawienie dziecka bez opieki. Dlatego w Happy Events pojawiły się sponsorowane przez Hortex przedszkola. Na zmęczonych dorosłych czekał okraszony oprawą muzyczną Radia Zet salonik prasy przygotowany przez "Wprost", a także bar Nescafe Frappe czy kącik urody z poradami kosmetyczek firmy Avon. Nad wszystkim czuwało 150 wszechstronnie wykształconych animatorów, odbywających wcześniej kursy z zakresu kultury fizycznej, psychologii, pedagogiki, a nawet gry aktorskiej. Animatorzy mieli bowiem za zadanie przyciągnąć do sportowych miasteczek jak najwięcej urlopowiczów i zapewniać im najatrakcyjniejsze rozrywki, z pantomimą, tańcami i aerobikiem (tylko w Świnoujściu ćwiczyło 5,6 tys. osób jednocześnie). Wkrótce ma powstać szkoła animacji plażowej, co świadczy o coraz większym popycie na aktywny wypoczynek latem.
Plażowa piłka olimpijska
Łączenie sportu z wypoczynkiem nad morzem zaczęło się już na początku XX wieku, kiedy opalenizna przestała się kojarzyć z plebejskością, a bywanie w nadmorskich kurortach uznawano za szyk. W latach 20. w Santa Monica rozegrano pierwszy profesjonalny turniej plażowej siatkówki, która wkrótce podbiła wybrzeża Francji, Bułgarii czy Łotwy. W latach 30., dzięki wynalezieniu gumowych gogli i płetw, ogromną popularność zyskało nurkowanie. W 1933 r. powstał w Kalifornii pierwszy sportowy klub nurków na świecie, a rok później podobny zaczął działać w Paryżu. Po II wojnie światowej przyszła moda na motorówki (prototyp jeszcze w 1897 r. zademonstrował Daimler).
W latach 60. w Stanach Zjednoczonych opatentowano nową zabawkę plażowiczów - deskę surfingową. Z kolei w latach 70. pojawiły się wymyślone przez Francuza Pierre'a Lamoigne'a paralotnie. Do każdego z nowych sportowych akcesoriów wymyślano nowe rodzaje aktywności. Z czasem plażowe sporty zaczęto traktować na równi z dyscyplinami olimpijskimi. Wystarczy przypomnieć, że na igrzyskach olimpijskich w Atlancie po raz pierwszy pojawiła się piłka plażowa.
Stadion na plaży
Najsłynniejszym centrum plażowego sportu i rozrywki jest Copacabana w Rio de Janeiro. Przed meczami piłki nożnej na piasku montuje się tam trybuny mogące pomieścić do trzech tysięcy widzów. Zagrać w minigolfa można we florydzkim Coconut Creek Family Fun Park, a w Virgina Beach chętni mogą wziąć udział w pontonowych rajdach i kanioningu. Z kolei Ocean Beach oferuje niemal wszystko: od windsurfingu przez jogę i balet po lekcje ceramiki. Australijskie Broken Bay Centre oprócz golfa, żagli i lotów na paralotni oferuje wyprawy do aborygeńskich wiosek.
Sukcesy plażowych miasteczek, w tym Happy Events, pokazują, że dziś plaże pełnią funkcję sportowo-rozrywkowych hipermarketów.
Więcej możesz przeczytać w 35/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.