Hasło, że wszyscy jesteśmy pedofilami, należy potraktować jako intelektualny wypadek przy pracy Nie wszyscy jesteśmy pedofilami - należy to podkreślić z całą mocą - wbrew temu, co twierdzi Kinga Dunin na łamach "Wysokich Obcasów". To, oczywiście, prowokacja, ale Dunin w swoich dywagacjach dotyczących tak potwornego wynaturzenia, jakim jest pedofilia, posuwa się zdecydowanie za daleko. Bo wszyscy, znaczy nikt.
Nawet jeśli traktować jej słowa jako kasandryczne ostrzeżenie, to wywód jest demagogią. Jeśli wszyscy, to tak naprawdę nikt, a przecież ktoś jednak dokonuje tych czynów. Prawie każdego dnia dowiadujemy się, że ktoś kogoś molestował. Arcybiskup, dyrygent, psychoterapeuta. Nic dziwnego, bo - według Dunin - żyjemy w kulturze pedofilskiej, która tylko lekko skrywa swoje skłonności. Jednocześnie udajemy, że do 15. roku życia dziecko jest naczyniem czystości. Ciśnie się, oczywiście, na usta pytanie, kto udaje. Czyżby znowu wszyscy? Według Kingi Dunin, dziecięcy seksualizm jest w naszej kulturze elementem wabiącym. Ale kogo wabiącym? Wszystkich? Firmy kosmetyczne produkują całe zestawy dla lolitek. Czy jednak wszystkie dwunastolatki, które marzą o karierze modelki, celowo epatują seksualizmem? Oczywiście, że nie. Komentatorzy sportowi, zdaniem Dunin, ślinią się nie na widok pięknego serwisu, ale z powodu zupełnie innych walorów młodziutkich tenisistek. Którzy komentatorzy? - chciałoby się wiedzieć. Bez uogólnień. Prosimy o nazwiska. Bo uogólnienia są bardzo groźne. Ale to jeszcze nie koniec. Podsumowując swój wywód, Kinga Dunin grozi nam palcem: w pogoni za pedofilem nie powinniśmy czuć się tacy szlachetni i niewinni. A niby dlaczego nie? - chciałoby się zapytać. Że niby, jak spojrzymy w lustro albo rozejrzymy się dokoła, to zauważymy coś niebezpiecznie pedofilskiego?
Nie wiem, skąd Kinga Dunin czerpie nie tylko tę wiedzę, ale i wiarę w niewzruszoną słuszność swoich racji. Nie wiem, bo - jak miliony ludzi na świecie - nie mam pedofilskich rozterek i dlatego przyglądam się swemu obliczu w lustrze pod innym kątem. Czemu służy uporczywe odgrzewanie pikantnych historyjek o pedofilach - chce się jeszcze dowiedzieć Dunin. Szkoda, że przy okazji nie precyzuje, czy do historyjek zalicza skandal wokół dyrygenta, arcybiskupa czy psychoterapeuty. Czy też najświeższą historyjkę o seksualnym wykorzystywaniu 13-letniej dziewczynki z domu dziecka. Co w tym pikantnego? Czym my, o nie zidentyfikowanych i jeszcze nie ujawnionych zapędach pedofilskich, mielibyśmy się podniecać?
Zwłaszcza że - według Dunin - to właśnie z powodu naszych rządz brukowa prasa pisze o pedofilii. Skąd ta przyjemność w czytaniu? - drąży dalej temat autorka tekstu "Wszyscy jesteśmy pedofilami". Tyle równie ważnych rzeczy dzieje się dookoła - ale to nie ten dreszczyk, prawda. Jaki, na Boga, dreszczyk? Do kogo skierowane są te słowa? A teraz fakty. Pół miliona brazylijskich dzieci stale zajmuje się prostytucją. Każdego roku niemiecka policja rejestruje kilkanaście tysięcy wypadków pedofilii, a w każdej tamtejszej klasie siedzi co najmniej jedno dziecko seksualnie molestowane. W Japonii pornografia dziecięca przeżywa boom. To należy wiedzieć, bo to wywołuje inny dreszczyk. Dreszczyk przerażenia. Z szacunkowych danych UNICEF-u wynika, że na całym świecie w przemysł pornograficzny zaangażowanych jest prawie dwa miliony dzieci. Ktoś się tą wiadomością podniecił? Wszyscy, czyli nikt.
A co począć z informacją, że największym zagrożeniem dla małych dziewczynek i chłopców nie są wielkie metropolie, lecz domowe pielesze? Tylko 20 proc. pedofilów szuka swych ofiar w obcych środowiskach. Reszta to bliscy znajomi rodziny, ojcowie, wujkowie, nauczyciele, spowiednicy. Arcybiskup, dyrygent, psychoterapeuta. Rye Wyre, angielski seksuolog z dwudziestoletnim stażem, nie ma wątpliwości, że jego pacjenci pedofile są właściwie nie do wyleczenia. Zaś pytać o przyczynę pedofilii to, jego zdaniem, tak jakby zastanawiać się, dlaczego jedni z nas są homo-, a inni heteroseksualni. Do mówienia o tym, jak nigdy do tej pory, potrzebujemy mediów. Nawet prasy brukowej. Każdego, kto nie przestraszy się nazwiska i pozycji dyrygenta, arcybiskupa i psychoterapeuty. Każdego, kto będzie miał odwagę zapytać, co się dzieje z matkami molestowanych dzieci. Jak to możliwe, że - niczym zdradzane żony - one dowiadują się o wszystkim ostatnie? Nie widzą lubieżnych spojrzeń przyjaciela rodziny albo pożądliwych gestów ojca? Nie widzą czy nie chcą widzieć? Dlaczego, gdy przerażone dziecko w końcu wskazuje oprawcę, nie dają wiary jego słowom? Zbyt często do końca wierzą w wersję pedofila. Boją się opinii sąsiadów, przyjaciół, rodziny. Bardziej niż prawdy. Żeby im pomóc, żeby nie zostawały ze swoim wstydem, trzeba rozprawić się z każdym przypadkiem i z uporem odgrzewać każdą pedofilską historyjkę. A hasło, że wszyscy jesteśmy pedofilami, potraktować jako intelektualny wypadek przy pracy. Wszyscy, czyli nikt. Dyrygent, arcybiskup, psychoterapeuta i...
Nie wiem, skąd Kinga Dunin czerpie nie tylko tę wiedzę, ale i wiarę w niewzruszoną słuszność swoich racji. Nie wiem, bo - jak miliony ludzi na świecie - nie mam pedofilskich rozterek i dlatego przyglądam się swemu obliczu w lustrze pod innym kątem. Czemu służy uporczywe odgrzewanie pikantnych historyjek o pedofilach - chce się jeszcze dowiedzieć Dunin. Szkoda, że przy okazji nie precyzuje, czy do historyjek zalicza skandal wokół dyrygenta, arcybiskupa czy psychoterapeuty. Czy też najświeższą historyjkę o seksualnym wykorzystywaniu 13-letniej dziewczynki z domu dziecka. Co w tym pikantnego? Czym my, o nie zidentyfikowanych i jeszcze nie ujawnionych zapędach pedofilskich, mielibyśmy się podniecać?
Zwłaszcza że - według Dunin - to właśnie z powodu naszych rządz brukowa prasa pisze o pedofilii. Skąd ta przyjemność w czytaniu? - drąży dalej temat autorka tekstu "Wszyscy jesteśmy pedofilami". Tyle równie ważnych rzeczy dzieje się dookoła - ale to nie ten dreszczyk, prawda. Jaki, na Boga, dreszczyk? Do kogo skierowane są te słowa? A teraz fakty. Pół miliona brazylijskich dzieci stale zajmuje się prostytucją. Każdego roku niemiecka policja rejestruje kilkanaście tysięcy wypadków pedofilii, a w każdej tamtejszej klasie siedzi co najmniej jedno dziecko seksualnie molestowane. W Japonii pornografia dziecięca przeżywa boom. To należy wiedzieć, bo to wywołuje inny dreszczyk. Dreszczyk przerażenia. Z szacunkowych danych UNICEF-u wynika, że na całym świecie w przemysł pornograficzny zaangażowanych jest prawie dwa miliony dzieci. Ktoś się tą wiadomością podniecił? Wszyscy, czyli nikt.
A co począć z informacją, że największym zagrożeniem dla małych dziewczynek i chłopców nie są wielkie metropolie, lecz domowe pielesze? Tylko 20 proc. pedofilów szuka swych ofiar w obcych środowiskach. Reszta to bliscy znajomi rodziny, ojcowie, wujkowie, nauczyciele, spowiednicy. Arcybiskup, dyrygent, psychoterapeuta. Rye Wyre, angielski seksuolog z dwudziestoletnim stażem, nie ma wątpliwości, że jego pacjenci pedofile są właściwie nie do wyleczenia. Zaś pytać o przyczynę pedofilii to, jego zdaniem, tak jakby zastanawiać się, dlaczego jedni z nas są homo-, a inni heteroseksualni. Do mówienia o tym, jak nigdy do tej pory, potrzebujemy mediów. Nawet prasy brukowej. Każdego, kto nie przestraszy się nazwiska i pozycji dyrygenta, arcybiskupa i psychoterapeuty. Każdego, kto będzie miał odwagę zapytać, co się dzieje z matkami molestowanych dzieci. Jak to możliwe, że - niczym zdradzane żony - one dowiadują się o wszystkim ostatnie? Nie widzą lubieżnych spojrzeń przyjaciela rodziny albo pożądliwych gestów ojca? Nie widzą czy nie chcą widzieć? Dlaczego, gdy przerażone dziecko w końcu wskazuje oprawcę, nie dają wiary jego słowom? Zbyt często do końca wierzą w wersję pedofila. Boją się opinii sąsiadów, przyjaciół, rodziny. Bardziej niż prawdy. Żeby im pomóc, żeby nie zostawały ze swoim wstydem, trzeba rozprawić się z każdym przypadkiem i z uporem odgrzewać każdą pedofilską historyjkę. A hasło, że wszyscy jesteśmy pedofilami, potraktować jako intelektualny wypadek przy pracy. Wszyscy, czyli nikt. Dyrygent, arcybiskup, psychoterapeuta i...
Więcej możesz przeczytać w 35/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.