Piłkarskie mecze wygrywa się głową, a nie nogami Polska prawie na pewno awansuje do przyszłorocznych finałów mistrzostw świata w Niemczech. Pawłowi Janasowi udało się stworzyć drużynę, w której bardzo dobrze są wyważone proporcje między futbolistami spełnionymi, mogącymi przesądzić o końcowym wyniku, oraz głodnymi sukcesu wilkami. Ci piłkarze mają świadomość, że do największych piłkarskich zaszczytów można dojść tylko w barwach narodowych. A jeszcze niedawno kadrę traktowali jako zło konieczne.
Podcięta drużyna
Przed meczem z Irlandią Północną trener Janas bał się iść na żywioł, postanowił więc wyhamować zespół, stąd w składzie pojawili się Radosław Kałużny i Bartosz Karwan. W trakcie meczu wyraźnie było widać, że to błąd - Kałużny był najsłabszym zawodnikiem, a Karwan zbyt często schodził do środka boiska, niepotrzebnie zawężając plac gry. Kamila Kosowskiego mógł zastąpić Euzebiusz Smolarek. Mecz Polski z Irlandią Północną pokazuje kierunek ewolucji współczesnego futbolu. Obecnie coraz częściej o zwycięstwie decydują nie nogi piłkarzy, lecz ich głowy. Dziś mecze wygrywa się najpierw w sferze psychologicznej, a dopiero potem na boisku. Dlatego tak źle szło Polakom w meczu z Irlandią Północną. Zmiany w składzie osłabiły impet drużyny, a wysokie zwycięstwo nad Azerami trochę ją rozleniwiło.
Show w kadrze
Mecz Polska - Irlandia Północna dowodzi, że piłkarz w barwach narodowych jest bardziej zdeterminowany niż futbolista grający tylko dla pieniędzy, bo motywuje go idea wyższego rzędu - ojczyzna. To dlatego Żurawski strzelił tak ważnego gola w meczu z Irlandczykami, a nie zdołał tego zrobić w meczu pucharowym z przeciętnym klubem z Gruzji.
Bardzo długo Liga Mistrzów przebijała rozgrywki drużyn narodowych medialną otoczką. Prywatne telewizje zrobiły z meczów prawdziwe show. Piłkarzy z kolei nęciły gigantyczne pieniądze krążące wokół tych rozgrywek. Różniło się to od meczów międzynarodowych, gdzie futboliści grali za uścisk dłoni prezesa, a publiczne telewizje pokazywały mecze z trzech kamer. Ten stan rzeczy się zmienia, co było widać na ostatnich mistrzostwach świata czy Europy. Obecnie rozgrywki drużyn narodowych to wielkie wydarzenia medialne, a krajowe federacje pozyskują mocnych sponsorów, wykładających duże pieniądze. Piłkarzom chce się angażować w mecze kadry. Dostrzegli, że to dla nich promocja i możliwość zdobycia kontraktu w renomowanych klubie.
Grecka droga
Przewagą rozgrywek narodowych nad pucharowymi stała się ich egalitarność. W meczach międzypaństwowych każdy ma szansę. Co z tego, że cała kadra Ulsteru jest warta tyle, ile Krzynówek, Dudek i Żurawski, skoro na boisku tego nie było widać? Przykładów tego, jak teoretyczni słabeusze odnoszą sukces, jest wiele - chociażby trzecie miejsce Turcji na mundialu w Japonii i Korei czy triumf Grecji na ostatnich mistrzostwach Europy. Mieszanka głodu sukcesu oraz narodowej dumy okazała się na tyle silna, że te drużyny pokonały mocniejszych przeciwników. Nikt nie powie, że Charisteas czy Karogounis są lepszymi piłkarzami od ZidaneŐa bądź Thurama. Ale to Grekom bardziej zależało, byli zdeterminowani, walką na boisku zniwelowali przewagę Francuzów. Dzięki temu triumfowi udało im się podpisać bardzo dobre kontrakty z klubami z najlepszych europejskich lig. Grecką drogą mogą pójść Polacy. Nasza drużyna jest oparta na piłkarzach (byłych lub obecnych) Wisły Kraków. Czują się oni niedowartościowani piłkarsko, ponieważ ich klubowi zamknięto drogę do Ligi Mistrzów. Wiedzą, że prawdziwe sukcesy mogą odnieść tylko w reprezentacji.
W ten sposób polska kadra, wzmocniona ogranymi na najwyższym poziomie Dudkiem
i Krzynówkiem, staje się mieszanką wybuchową pozwalającą myśleć nawet o wygraniu naszej grupy eliminacyjnej. Jeśli ta drużyna okrzepnie, ma szansę nawiązać do najwspanialszych sukcesów w historii polskiej piłki nożnej.
Notował Agaton Koziński
Przed meczem z Irlandią Północną trener Janas bał się iść na żywioł, postanowił więc wyhamować zespół, stąd w składzie pojawili się Radosław Kałużny i Bartosz Karwan. W trakcie meczu wyraźnie było widać, że to błąd - Kałużny był najsłabszym zawodnikiem, a Karwan zbyt często schodził do środka boiska, niepotrzebnie zawężając plac gry. Kamila Kosowskiego mógł zastąpić Euzebiusz Smolarek. Mecz Polski z Irlandią Północną pokazuje kierunek ewolucji współczesnego futbolu. Obecnie coraz częściej o zwycięstwie decydują nie nogi piłkarzy, lecz ich głowy. Dziś mecze wygrywa się najpierw w sferze psychologicznej, a dopiero potem na boisku. Dlatego tak źle szło Polakom w meczu z Irlandią Północną. Zmiany w składzie osłabiły impet drużyny, a wysokie zwycięstwo nad Azerami trochę ją rozleniwiło.
Show w kadrze
Mecz Polska - Irlandia Północna dowodzi, że piłkarz w barwach narodowych jest bardziej zdeterminowany niż futbolista grający tylko dla pieniędzy, bo motywuje go idea wyższego rzędu - ojczyzna. To dlatego Żurawski strzelił tak ważnego gola w meczu z Irlandczykami, a nie zdołał tego zrobić w meczu pucharowym z przeciętnym klubem z Gruzji.
Bardzo długo Liga Mistrzów przebijała rozgrywki drużyn narodowych medialną otoczką. Prywatne telewizje zrobiły z meczów prawdziwe show. Piłkarzy z kolei nęciły gigantyczne pieniądze krążące wokół tych rozgrywek. Różniło się to od meczów międzynarodowych, gdzie futboliści grali za uścisk dłoni prezesa, a publiczne telewizje pokazywały mecze z trzech kamer. Ten stan rzeczy się zmienia, co było widać na ostatnich mistrzostwach świata czy Europy. Obecnie rozgrywki drużyn narodowych to wielkie wydarzenia medialne, a krajowe federacje pozyskują mocnych sponsorów, wykładających duże pieniądze. Piłkarzom chce się angażować w mecze kadry. Dostrzegli, że to dla nich promocja i możliwość zdobycia kontraktu w renomowanych klubie.
Grecka droga
Przewagą rozgrywek narodowych nad pucharowymi stała się ich egalitarność. W meczach międzypaństwowych każdy ma szansę. Co z tego, że cała kadra Ulsteru jest warta tyle, ile Krzynówek, Dudek i Żurawski, skoro na boisku tego nie było widać? Przykładów tego, jak teoretyczni słabeusze odnoszą sukces, jest wiele - chociażby trzecie miejsce Turcji na mundialu w Japonii i Korei czy triumf Grecji na ostatnich mistrzostwach Europy. Mieszanka głodu sukcesu oraz narodowej dumy okazała się na tyle silna, że te drużyny pokonały mocniejszych przeciwników. Nikt nie powie, że Charisteas czy Karogounis są lepszymi piłkarzami od ZidaneŐa bądź Thurama. Ale to Grekom bardziej zależało, byli zdeterminowani, walką na boisku zniwelowali przewagę Francuzów. Dzięki temu triumfowi udało im się podpisać bardzo dobre kontrakty z klubami z najlepszych europejskich lig. Grecką drogą mogą pójść Polacy. Nasza drużyna jest oparta na piłkarzach (byłych lub obecnych) Wisły Kraków. Czują się oni niedowartościowani piłkarsko, ponieważ ich klubowi zamknięto drogę do Ligi Mistrzów. Wiedzą, że prawdziwe sukcesy mogą odnieść tylko w reprezentacji.
W ten sposób polska kadra, wzmocniona ogranymi na najwyższym poziomie Dudkiem
i Krzynówkiem, staje się mieszanką wybuchową pozwalającą myśleć nawet o wygraniu naszej grupy eliminacyjnej. Jeśli ta drużyna okrzepnie, ma szansę nawiązać do najwspanialszych sukcesów w historii polskiej piłki nożnej.
Notował Agaton Koziński
Więcej możesz przeczytać w 14/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.