Stolica Świętokrzyskiego chciała być drugim Mediolanem, a staje się drugim Hanowerem
To miasto jest "norą". Siedliskiem "śmieci, żuli, dziwek, ćpunów", w którym "tolerancji brak", a "każdy nosi kosę w kieszeni" - tak o Kielcach w 1995 r. rapował Liroy w przeboju "Scyzoryk". Po 10 latach to już przeszłość. Kielce to jedno z najszybciej rozwijających się miast w Polsce. Są drugim (po Poznaniu) co do wielkości centrum targowym w kraju. W tym roku otwarto tu najładniejszy w Polsce stadion piłkarski, a wcześniej oddano do użytku nowoczesną halę sportową na 3 tys. widzów. Gruntownie wyremontowano centrum, stworzono plac Artystów i Mu-zeum Zabawek, powstał pierwszy w kraju pomnik poświęcony ofiarom zamachów terrorystycznych - Homo Homini. To w tym mieście narodził się pomysł nagrania "Tryptyku świętokrzyskiego" Zbigniewa Książka i Piotra Rubika. To wreszcie w Kielcach rozkwitły fortuny dwóch biznesmenów plasujących się w krajowej czołówce: Michała Sołowowa oraz Krzysztofa Klickiego.
Szybki rozwój miasta docenili eksperci z Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową. Umieścili oni Świętokrzyskie (Kielce wraz z powiatem to jedna trzecia województwa i jego najbogatszy region) na piątym miejscu najszybciej rozwijających się województw w latach 1999-2004. W kategorii "kapitał ludzki" przyznali regionowi drugie, a w kategorii "infrastruktura techniczna" - pierwsze miejsce w Polsce. Przykład Kielc dowodzi, że nawet najbardziej zacofany region może teraz dokonać cywilizacyjnego skoku. - Kielce mają wyraźny pomysł na własną przyszłość. Czuć w tym mieście energię, niepowstrzymany pęd do rozwoju. To jego największa siła - mówi kompozytor Piotr Rubik.
Davis kontra Sienkiewicz
W nowych Kielcach wszystko zaczęło się odÉ Milesa Davisa. W 1998 r. Wojciech Lubawski, ówczesny wojewoda świętokrzyski, miłośnik jazzu i muzyki klasycznej, przeforsował pomysł, aby przed kieleckim domem kultury postawić pomnik słynnego jazzmana. - Wiele osób się dziwiło, dlaczego stawiamy monument obcokrajowcowi, w dodatku Murzynowi. Oczywiście, można było zbudować tysięczny pomnik Sienkiewicza. Ale wolę iść pod prąd. A dzięki Davisowi o Kielcach zaczęto mówić poza Polską, bo był to jeden z pierwszych poświęconych mu pomników na świecie - opowiada Lubawski, który właśnie został wybrany na drugą kadencję na prezydenta Kielc - zwyciężył już w pierwszej turze, zdobywając 72 proc. głosów.
Pomnik Davisa szybko stał się jednym z symboli Kielc - ogląda go większość obcokrajowców przyjeżdżających do miasta. Ale przede wszystkim pomnik pomógł przełamać bariery mentalne. Włodzimierz Stępień, poprzednik Lubawskiego, przyznaje, że największe ograniczenia w rozwoju miasta tkwiły w głowach kielczan. - W czasie swej kadencji starałem się przekonać mieszkańców, że nie są gorsi od innych i stać ich na wyjście poza naszą prowincjonalność - opowiada Stępień, który w 2002 r. przegrał wybory z Lubawskim (dziś jest posłem SLD).
W biznesie kielecki przełom uosabia Krzysztof Klicki, którego żartobliwie nazywa się "Kielecki". Przedsiębiorca kończy budować efektowny biurowiec w centrum mający być centralą jego ciągle rozrastającego się holdingu Kolporter. Dzięki Kolporterowi w Kielcach znajduje się jedna z najlepszych polskich drużyn piłkarskich. Ale też samo miasto ma wszelkie dane ku temu, by się stać dużym ośrodkiem w Polsce. Znajduje się pośrodku drogi między Krakowem i Warszawą, jest bramą prowadzącą do Gór Świętokrzyskich, w jego granicach znajduje się pięć rezerwatów przyrody, a na pobliskiej górze Telegraf przygotowano sztucznie naśnieżaną trasę narciarską.
Paramount brzydy
Prof. Tadeusz Paleczny, socjolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego, badający różnice kulturowe, uważa, że o prowincjonalnym charakterze miasta decyduje jego odległość od centrum kraju. Im ona większa, tym ośrodek bardziej zacofany. Kielce, jako miasto leżące stosunkowo blisko Krakowa i Warszawy, tych warunków nie spełniają. W stereotypie o zacofaniu Świętokrzyskiego główną rolę odgrywają zaszłości historyczne, jeszcze z czasów zaborów. - Miasto znajdowało się na granicy między Rosją i Austrią. Leżało na obrzeżach dwóch wielkich państw - idealnie wypełniało charakterystykę miejscowości prowincjonalnej. Do tego Kielce ominęła rewolucja przemysłowa. Świętokrzyskie trzymało się tradycji opisanych przez Reymonta w "Chłopach" - podkreśla prof. Paleczny.
Przez zdecydowaną większość świętokrzyskiego tysiąclecia mieszkańcy Kielecczyzny żyli w swoim grajdole. Nic dziwnego, że na początku XX w. Witkacy w wierszu "Do przyjaciół gówniarzy" pisał: "Tak sobie wyobrażam Kielce, symbol, jako szczyt ohydy/Jako jakiś Paramount najgorszej małomiasteczkowej brzydy".
Mediolan kontra Hanower
W II RP pomysłem na rozwój Kielc i okolic było stworzenie Centralnego Okręgu Przemysłowego. Dziś władze miasta mają inną strategię. - Chcę, by miasto opierało się na trzech filarach: usługach, sporcie i kulturze. Marzę, by Kielce stały się polskim Mediolanem, który jest światową stolicą mody, ale oprócz tego ma dwa świetne kluby piłkarskie i La Scalę. U nas futbol jest coraz lepszy, teraz staramy się rozwijać przemysł modowy w naszych inkubatorach przedsiębiorczości - snuje wizje prezydent Lubawski. Na razie jednak Kielcom bliższy jest model Hanoweru, światowej stolicy targów.
W Kielcach na początku lat 90. zbudowano kilka hal targowych, które miały być częścią Międzynarodowych Targów Poznańskich. Miasteczko targowe się rozrosło i Kielce mają już prawie 20-procentowy udział w rynku targów przemysłowych w Polsce - większy ma tylko Poznań. - Chcemy otworzyć międzynarodowe lotnisko, by nasze targi się rozwijały. Może uda nam się przegonić Poznań? - zastanawia się Lubawski. Już teraz targi trwają w Kielcach średnio przez 100 dni w roku. Wystawcy, biznesmeni i zwiedzający to dla miasta świetni klienci. Zarabiają na nich właściciele hoteli, restauracji, pubów. W efekcie w ostatnich czterech latach bezrobocie spadło w Kielcach do 12 proc. (o 4,5 proc), czyli poniżej średniej krajowej (15 proc.). Wzrosły także pensje - przeciętne wynagrodzenie w 2000 r. wynosiło ok. 2 tys. zł, a pięć lat później - 2,3 tys. zł.
Szklane domy
Mimo szybkiego rozwoju miasto jest ciągle stosunkowo biedne. Widać to po cenach mieszkań: poszły w górę w ostatnim roku o 9 proc. (wobec średniego wzrostu w kraju o 20 proc.). Taki stan nie potrwa długo, bo kolejne plany inwestycyjne cechuje rozmach. Aby rozładować korki w mieście, prezydent Lubawski chce zbudować tunel "północ południe", przebiegający pod centrum. Aż 17 ha działek budowlanych w środku miasta już zostało wydzielonych pod przyszłe inwestycje. Władze miejskie chcą, by powstały tam biurowce oraz osiedle dla pracowników tych firm.
Gdyby Stefan Żeromski dziś pisał "Przedwiośnie", to owe wizjonerskie "szklane domy" wyrosłyby zapewne nie w Warszawie, ale w jego rodzinnych Kielcach.
Fot: M. Stelmach
Szybki rozwój miasta docenili eksperci z Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową. Umieścili oni Świętokrzyskie (Kielce wraz z powiatem to jedna trzecia województwa i jego najbogatszy region) na piątym miejscu najszybciej rozwijających się województw w latach 1999-2004. W kategorii "kapitał ludzki" przyznali regionowi drugie, a w kategorii "infrastruktura techniczna" - pierwsze miejsce w Polsce. Przykład Kielc dowodzi, że nawet najbardziej zacofany region może teraz dokonać cywilizacyjnego skoku. - Kielce mają wyraźny pomysł na własną przyszłość. Czuć w tym mieście energię, niepowstrzymany pęd do rozwoju. To jego największa siła - mówi kompozytor Piotr Rubik.
Davis kontra Sienkiewicz
W nowych Kielcach wszystko zaczęło się odÉ Milesa Davisa. W 1998 r. Wojciech Lubawski, ówczesny wojewoda świętokrzyski, miłośnik jazzu i muzyki klasycznej, przeforsował pomysł, aby przed kieleckim domem kultury postawić pomnik słynnego jazzmana. - Wiele osób się dziwiło, dlaczego stawiamy monument obcokrajowcowi, w dodatku Murzynowi. Oczywiście, można było zbudować tysięczny pomnik Sienkiewicza. Ale wolę iść pod prąd. A dzięki Davisowi o Kielcach zaczęto mówić poza Polską, bo był to jeden z pierwszych poświęconych mu pomników na świecie - opowiada Lubawski, który właśnie został wybrany na drugą kadencję na prezydenta Kielc - zwyciężył już w pierwszej turze, zdobywając 72 proc. głosów.
Pomnik Davisa szybko stał się jednym z symboli Kielc - ogląda go większość obcokrajowców przyjeżdżających do miasta. Ale przede wszystkim pomnik pomógł przełamać bariery mentalne. Włodzimierz Stępień, poprzednik Lubawskiego, przyznaje, że największe ograniczenia w rozwoju miasta tkwiły w głowach kielczan. - W czasie swej kadencji starałem się przekonać mieszkańców, że nie są gorsi od innych i stać ich na wyjście poza naszą prowincjonalność - opowiada Stępień, który w 2002 r. przegrał wybory z Lubawskim (dziś jest posłem SLD).
W biznesie kielecki przełom uosabia Krzysztof Klicki, którego żartobliwie nazywa się "Kielecki". Przedsiębiorca kończy budować efektowny biurowiec w centrum mający być centralą jego ciągle rozrastającego się holdingu Kolporter. Dzięki Kolporterowi w Kielcach znajduje się jedna z najlepszych polskich drużyn piłkarskich. Ale też samo miasto ma wszelkie dane ku temu, by się stać dużym ośrodkiem w Polsce. Znajduje się pośrodku drogi między Krakowem i Warszawą, jest bramą prowadzącą do Gór Świętokrzyskich, w jego granicach znajduje się pięć rezerwatów przyrody, a na pobliskiej górze Telegraf przygotowano sztucznie naśnieżaną trasę narciarską.
|
Prof. Tadeusz Paleczny, socjolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego, badający różnice kulturowe, uważa, że o prowincjonalnym charakterze miasta decyduje jego odległość od centrum kraju. Im ona większa, tym ośrodek bardziej zacofany. Kielce, jako miasto leżące stosunkowo blisko Krakowa i Warszawy, tych warunków nie spełniają. W stereotypie o zacofaniu Świętokrzyskiego główną rolę odgrywają zaszłości historyczne, jeszcze z czasów zaborów. - Miasto znajdowało się na granicy między Rosją i Austrią. Leżało na obrzeżach dwóch wielkich państw - idealnie wypełniało charakterystykę miejscowości prowincjonalnej. Do tego Kielce ominęła rewolucja przemysłowa. Świętokrzyskie trzymało się tradycji opisanych przez Reymonta w "Chłopach" - podkreśla prof. Paleczny.
Przez zdecydowaną większość świętokrzyskiego tysiąclecia mieszkańcy Kielecczyzny żyli w swoim grajdole. Nic dziwnego, że na początku XX w. Witkacy w wierszu "Do przyjaciół gówniarzy" pisał: "Tak sobie wyobrażam Kielce, symbol, jako szczyt ohydy/Jako jakiś Paramount najgorszej małomiasteczkowej brzydy".
Mediolan kontra Hanower
W II RP pomysłem na rozwój Kielc i okolic było stworzenie Centralnego Okręgu Przemysłowego. Dziś władze miasta mają inną strategię. - Chcę, by miasto opierało się na trzech filarach: usługach, sporcie i kulturze. Marzę, by Kielce stały się polskim Mediolanem, który jest światową stolicą mody, ale oprócz tego ma dwa świetne kluby piłkarskie i La Scalę. U nas futbol jest coraz lepszy, teraz staramy się rozwijać przemysł modowy w naszych inkubatorach przedsiębiorczości - snuje wizje prezydent Lubawski. Na razie jednak Kielcom bliższy jest model Hanoweru, światowej stolicy targów.
W Kielcach na początku lat 90. zbudowano kilka hal targowych, które miały być częścią Międzynarodowych Targów Poznańskich. Miasteczko targowe się rozrosło i Kielce mają już prawie 20-procentowy udział w rynku targów przemysłowych w Polsce - większy ma tylko Poznań. - Chcemy otworzyć międzynarodowe lotnisko, by nasze targi się rozwijały. Może uda nam się przegonić Poznań? - zastanawia się Lubawski. Już teraz targi trwają w Kielcach średnio przez 100 dni w roku. Wystawcy, biznesmeni i zwiedzający to dla miasta świetni klienci. Zarabiają na nich właściciele hoteli, restauracji, pubów. W efekcie w ostatnich czterech latach bezrobocie spadło w Kielcach do 12 proc. (o 4,5 proc), czyli poniżej średniej krajowej (15 proc.). Wzrosły także pensje - przeciętne wynagrodzenie w 2000 r. wynosiło ok. 2 tys. zł, a pięć lat później - 2,3 tys. zł.
Szklane domy
Mimo szybkiego rozwoju miasto jest ciągle stosunkowo biedne. Widać to po cenach mieszkań: poszły w górę w ostatnim roku o 9 proc. (wobec średniego wzrostu w kraju o 20 proc.). Taki stan nie potrwa długo, bo kolejne plany inwestycyjne cechuje rozmach. Aby rozładować korki w mieście, prezydent Lubawski chce zbudować tunel "północ południe", przebiegający pod centrum. Aż 17 ha działek budowlanych w środku miasta już zostało wydzielonych pod przyszłe inwestycje. Władze miejskie chcą, by powstały tam biurowce oraz osiedle dla pracowników tych firm.
Gdyby Stefan Żeromski dziś pisał "Przedwiośnie", to owe wizjonerskie "szklane domy" wyrosłyby zapewne nie w Warszawie, ale w jego rodzinnych Kielcach.
WPROST EXTRA |
---|
Świętokrzystki poczet Najsłynniejsi kielczanie w historii miasta:
|
Fot: M. Stelmach
Więcej możesz przeczytać w 49/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.