Przed wojną był dumny z tego, że jest Polakiem wyznania mojżeszowego, a nie polskim Żydem
Po raz pierwszy spotkałem Zygmunta Rolata w instytucie Yad Vashem podczas otwarcia wystawy dzieł Zinowija Tołkaczewa "Szeregowy Tołkaczew przy bramie gehenny". Ten sowiecki oficer narodowości żydowskiej tuż po wyzwoleniu rysował Auschwitz. Swoje rysunki ofiarował potem Yad Vashem. Z Rolatem pierwsze słowa wymieniliśmy na pokładzie samolotu, w drodze do Polski, kiedy byłem ambasadorem Izraela w Warszawie.
Rolat, amerykańsko-polski Żyd, to niezwykły człowiek: rzeźbiarz, kolekcjoner sztuki, sprawny biznesmen, adwokat. Wyjechał z Polski tuż po wojnie. W Częstochowie zginęła cała jego rodzina. Teraz jest prezesem światowej federacji wychodźców z Częstochowy. To on przyczynił się do wizyty prezydenta Częstochowy Tadeusza Wrony w Izraelu. Polski gość był w Yad Vashem i w Nazarecie. Podczas tej wizyty podpisano umowę o braterskich stosunkach między obu świętymi miastami - polską Częstochową i chrześcijańskim Nazaretem.
Okna tęsknoty
Rolat mieszka obecnie w Nowym Jorku i jest zaangażowany w życie miejscowej gminy żydowskiej. To prawdziwy amerykański patriota, ale też człowiek zakochany w Izraelu. Bat micwę swojej córki obchodził w Izraelu na górze Masada, w miejscu historycznym dla narodu żydowskiego. Jego syn mówi płynną hebrajszczyzną, zaś zięć służył w izraelskich jednostkach spadochroniarzy, a teraz pracuje jako chirurg w Nowym Jorku.
Dusza Rolata zawiera w sobie trzy tożsamości: amerykańską, żydowską i polską. To typowe dla wielu Żydów - są narodem całego świata, mimo że ten świat nieraz się ich wyrzekał. Uniwersalność żydowska znalazła swój wyraz w religii, wierze i filozofii, choć wielu ludzi z powodów bezpieczeństwa ukrywało ten fakt. Gdy niedawno otwarto w Polsce wystawę rysunków i zdjęć izraelskiej artystki Nili Epstein Arawot, Rolat był nią zachwycony. Arawot pokazała widoki z Polski i Jerozolimy w formie okien, które są wyrazem tęsknoty za przeszłością, łączą ze współczesnością, są nadzieją na lepszą przyszłość. Rolat otwiera takie okna, a nawet bramy do świata i ludzi.
Polsko-amerykańska tożsamość
Rolat napisał kilka słów wstępu w jednej z moich książek: "Miałem to szczęście, że dane mi było - tak jak milionom ludzi przede mną i po mnie - przekonać się, czym jest Ameryka i jak wielkie stwarza możliwości. Ale moje korzenie znajdują się od pokoleń w Częstochowie i jestem z nich ogromnie dumny. Tym bardziej że są one polsko-żydowskie. Tutaj jest moja mała ojczyzna. (...) Nie wszyscy Żydzi urodzeni w Polsce widzą swoją tożsamość w takich samych barwach i konturach. W zeszłym roku moja rodzinna Częstochowa uhonorowała mnie tytułem mecenasa sztuki. Następnego dnia >>Gazeta Wyborcza<< przedstawiła mnie swoim czytelnikom jako urodzonego w Częstochowie amerykańskiego biznesmena narodowości żydowskiej. Byłem tym oburzony i natychmiast zatelefonowałem do autora tych słów. (..) Powiedziałem mu, że w istocie rzeczy nigdy nie byłem narodowości żydowskiej! Przed wojną byłem dumny z tego, że byłem Polakiem wyznania mojżeszowego, podobnie jak byli nasi sąsiedzi wyznania katolickiego lub prawosławnego. (...) Dziś jestem dumny z tego, że jestem Amerykaninem, obywatelem kraju, który stworzył mi wspaniałe warunki do rozwoju, a ja to potrafiłem docenić i spożytkować".
Rolat zastanawiał się, jaka jest nasza tożsamość. "Nasza rodzina i zapewne duża część przedwojennych rodzin żydowskich odpowiedziałaby zdecydowanie, że polska. Wszak bycie tożsamym nie oznacza bycia identycznym - to także wspólnota celów i dążeń, przy zachowaniu odrębności charakterów, indywidualizmu i oczywiście różnic wyznaniowych" - tłumaczył. Wspominał, jak wiele lat temu, gdy Polska była potęgą w piłce nożnej, oglądał w nowojorskiej Madison Square Garden transmisję meczu Polaków z reprezentacją jednego z krajów Ameryki Południowej. Zdarł gardło, dopingując biało-czerwonych. Wtedy ktoś zapytał, co by było, gdyby Polska grała z USA. Bez chwili wahania odpowiedział, że wtedy stawiałby na remis. Ciekaw jestem, na kogo stawiałby Rolat, gdyby w jednej grupie grali piłkarze USA, Polski i Izraela. Przecież w tym wypadku remis byłby niemożliwy. Przypuszczam, że modliłby się, by każda ekipa znajdowała się w innej grupie i każda zwyciężyła. Gdyby to okazało się niemożliwe, kibicowałby najlepszym, ponieważ jest perfekcjonistą.
Podczas ostatniej wojny libańskiej Rolat zadzwonił do mnie i zapytał, jak może pomóc Izraelowi. Powiedziałem mu, że tysiące dzieci w Hajfie i innych miejscowościach na północy musi siedzieć w schronach, ukrywając się przed pociskami Hezbollahu. Ale dzieci są dziećmi, chcą się bawić - nawet podczas wojny. Rolat natychmiast przekazał na specjalne konto poważną kwotę, za którą urzędy w Hajfie i miasteczkach na północy kupiły wiele rzeczy niezbędnych dla dzieci.
Rolat, amerykańsko-polski Żyd, to niezwykły człowiek: rzeźbiarz, kolekcjoner sztuki, sprawny biznesmen, adwokat. Wyjechał z Polski tuż po wojnie. W Częstochowie zginęła cała jego rodzina. Teraz jest prezesem światowej federacji wychodźców z Częstochowy. To on przyczynił się do wizyty prezydenta Częstochowy Tadeusza Wrony w Izraelu. Polski gość był w Yad Vashem i w Nazarecie. Podczas tej wizyty podpisano umowę o braterskich stosunkach między obu świętymi miastami - polską Częstochową i chrześcijańskim Nazaretem.
Okna tęsknoty
Rolat mieszka obecnie w Nowym Jorku i jest zaangażowany w życie miejscowej gminy żydowskiej. To prawdziwy amerykański patriota, ale też człowiek zakochany w Izraelu. Bat micwę swojej córki obchodził w Izraelu na górze Masada, w miejscu historycznym dla narodu żydowskiego. Jego syn mówi płynną hebrajszczyzną, zaś zięć służył w izraelskich jednostkach spadochroniarzy, a teraz pracuje jako chirurg w Nowym Jorku.
Dusza Rolata zawiera w sobie trzy tożsamości: amerykańską, żydowską i polską. To typowe dla wielu Żydów - są narodem całego świata, mimo że ten świat nieraz się ich wyrzekał. Uniwersalność żydowska znalazła swój wyraz w religii, wierze i filozofii, choć wielu ludzi z powodów bezpieczeństwa ukrywało ten fakt. Gdy niedawno otwarto w Polsce wystawę rysunków i zdjęć izraelskiej artystki Nili Epstein Arawot, Rolat był nią zachwycony. Arawot pokazała widoki z Polski i Jerozolimy w formie okien, które są wyrazem tęsknoty za przeszłością, łączą ze współczesnością, są nadzieją na lepszą przyszłość. Rolat otwiera takie okna, a nawet bramy do świata i ludzi.
Polsko-amerykańska tożsamość
Rolat napisał kilka słów wstępu w jednej z moich książek: "Miałem to szczęście, że dane mi było - tak jak milionom ludzi przede mną i po mnie - przekonać się, czym jest Ameryka i jak wielkie stwarza możliwości. Ale moje korzenie znajdują się od pokoleń w Częstochowie i jestem z nich ogromnie dumny. Tym bardziej że są one polsko-żydowskie. Tutaj jest moja mała ojczyzna. (...) Nie wszyscy Żydzi urodzeni w Polsce widzą swoją tożsamość w takich samych barwach i konturach. W zeszłym roku moja rodzinna Częstochowa uhonorowała mnie tytułem mecenasa sztuki. Następnego dnia >>Gazeta Wyborcza<< przedstawiła mnie swoim czytelnikom jako urodzonego w Częstochowie amerykańskiego biznesmena narodowości żydowskiej. Byłem tym oburzony i natychmiast zatelefonowałem do autora tych słów. (..) Powiedziałem mu, że w istocie rzeczy nigdy nie byłem narodowości żydowskiej! Przed wojną byłem dumny z tego, że byłem Polakiem wyznania mojżeszowego, podobnie jak byli nasi sąsiedzi wyznania katolickiego lub prawosławnego. (...) Dziś jestem dumny z tego, że jestem Amerykaninem, obywatelem kraju, który stworzył mi wspaniałe warunki do rozwoju, a ja to potrafiłem docenić i spożytkować".
Rolat zastanawiał się, jaka jest nasza tożsamość. "Nasza rodzina i zapewne duża część przedwojennych rodzin żydowskich odpowiedziałaby zdecydowanie, że polska. Wszak bycie tożsamym nie oznacza bycia identycznym - to także wspólnota celów i dążeń, przy zachowaniu odrębności charakterów, indywidualizmu i oczywiście różnic wyznaniowych" - tłumaczył. Wspominał, jak wiele lat temu, gdy Polska była potęgą w piłce nożnej, oglądał w nowojorskiej Madison Square Garden transmisję meczu Polaków z reprezentacją jednego z krajów Ameryki Południowej. Zdarł gardło, dopingując biało-czerwonych. Wtedy ktoś zapytał, co by było, gdyby Polska grała z USA. Bez chwili wahania odpowiedział, że wtedy stawiałby na remis. Ciekaw jestem, na kogo stawiałby Rolat, gdyby w jednej grupie grali piłkarze USA, Polski i Izraela. Przecież w tym wypadku remis byłby niemożliwy. Przypuszczam, że modliłby się, by każda ekipa znajdowała się w innej grupie i każda zwyciężyła. Gdyby to okazało się niemożliwe, kibicowałby najlepszym, ponieważ jest perfekcjonistą.
Podczas ostatniej wojny libańskiej Rolat zadzwonił do mnie i zapytał, jak może pomóc Izraelowi. Powiedziałem mu, że tysiące dzieci w Hajfie i innych miejscowościach na północy musi siedzieć w schronach, ukrywając się przed pociskami Hezbollahu. Ale dzieci są dziećmi, chcą się bawić - nawet podczas wojny. Rolat natychmiast przekazał na specjalne konto poważną kwotę, za którą urzędy w Hajfie i miasteczkach na północy kupiły wiele rzeczy niezbędnych dla dzieci.
Więcej możesz przeczytać w 49/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.