"Swoje chwalicie, cudzego nie znacie" - to aktualna wersja starego polskiego przysłowia
Gdyby nie nawyk ciągłego poszukiwania i umiejętność ciągłego znajdowania nowych okazji, dawno temu wyginęlibyśmy niczym dinozaury. Jeśli bowiem ktoś nie potrafi być łowcą okazji, prędzej czy później sam staje się okazją dla łowców takich jak on okazji. Dlatego okazjowykrywacze umiejący zwęszyć okazję wszędzie, zwłaszcza tam, gdzie nikt się jej nie spodziewa, są coraz bardziej poszukiwanymi na świecie specjalistami.
Niestety, czasami nos nas zawodzi, a wtedy okazja za okazją przechodzi nam koło nosa. Rozdarta Unia Europejska stała się doskonałą okazją między innymi dla rosyjskich kolekcjonerów okazji, którzy nie przepuszczą żadnej okazji i na razie koncertowo rozgrywają podzielone państwa unii dla realizacji własnych imperialnych interesów (vide: "Bomba sanitarna Kremla" i "Moskiewski szwadron śmierci"). Pozwalając na słabnięcie NATO,kraje członkowskie paktu, a więc i Polska, tracą okazję na poprawę stanu swego bezpieczeństwa, za to wymarzoną okazję, by nas osłabić, zyskują nasi przeciwnicy, w tym przede wszystkim międzynarodówka terrorystyczna; chociaż tę złą passę zdaje się przełamywać ostatni szczyt liderów NATO w Rydze (vide: "Szczyt senatora"). Przy okazji Polska, która na szczęście dwa lata temu nie skorzystała z zalecanej jej przez prezydenta Francji Jacques'a Chiraca okazji, by milczeć w sprawie konstytucji europejskiej, teraz próbuje wykorzystać okazję, jaką daje nam obecność w UE, do poprawy stosunków z Rosją, czyli do skłonienia Rosji, by traktowała nasz kraj dokładnie tak samo jak pozostałe państwa członkowskie UE. Polska dobrze wykorzystuje też okazję do rozprawienia się wreszcie z tajną siecią WSI i najpewniej tym razem nie przepuści już okazji do uporania się z garbem lustracji, najlepiej - jak proponowali przed dwoma laty dziennikarze "Wprost" - przez możliwie jak najszersze udostępnienie zawartości archiwów bezpieki PRL. Niestety, równocześnie Polska traci okazję do utrwalenia szybkiego tempa wzrostu gospodarczego, bo rządzący nie potrafią wykorzystać koniunktury gospodarczej do zmniejszenia podatków, obniżenia kosztów pracy oraz dokonania koniecznych cięć w wydatkach budżetowych i na domiar planują oskubać przyszłych emerytów z ciężko zapracowanych przez nich pieniędzy (vide: "Emeryci pańszczyźniani").
Mistrzami Polski w łowieniu okazji okazali się jednak ostatnio importowani trenerzy Leo Beenhakker (piłka nożna), Raul Lozano (siatkówka) i Andrej Urlep (koszykówka), którzy prowadzą nasze narodowe drużyny od zwycięstwa do zwycięstwa, zachęcając w ten sposób do rewizji starego polskiego przysłowia, które powinno teraz brzmieć: "Swoje chwalicie, cudzego nie znacie" (vide: "Mistrzowie mistrzów"). Z kolei tytuł mistrzów Polski w traceniu okazji od tygodnia noszą listonosze z Poczty Polskiej, którzy strajkując o podwyżkę płac dla siebie, wystrajkowali dla swojej konkurencji wymarzoną okazję do zajęcia ich własnego miejsca na rynku.
Jak się okazuje, od okazjowykrywaczy (nawet tych z importu) znacznie skuteczniejsze są jednak okazjowykrywaczki - kobiety, zwłaszcza Polki, które śmiało można zaliczyć do awangardy rewolucji konsumenckiej dokonującej się wśród klasy średniej pod hasłem: "Możliwie najlepsza jakość za możliwie najniższą cenę" - dowodzą Krzysztof Trębski i Małgorzata Zdziechowska, autorzy okładkowego artykułu "Łowczynie okazji". To właśnie dzięki owym łowczyniom i łowcom okazji "stać nas na coraz więcej za coraz mniej". Wszelako gdy coraz więcej ludzi chce kupować, czyli żyć okazyjnie - od jednej dobrej okazji do następnej jeszcze lepszej okazji - coraz więcej z nich musi również produkować i sprzedawać okazyjnie. A więc - kreuj okazje dla innych, by było cię stać na okazje, albo stawaj się okazją!
Niestety, czasami nos nas zawodzi, a wtedy okazja za okazją przechodzi nam koło nosa. Rozdarta Unia Europejska stała się doskonałą okazją między innymi dla rosyjskich kolekcjonerów okazji, którzy nie przepuszczą żadnej okazji i na razie koncertowo rozgrywają podzielone państwa unii dla realizacji własnych imperialnych interesów (vide: "Bomba sanitarna Kremla" i "Moskiewski szwadron śmierci"). Pozwalając na słabnięcie NATO,kraje członkowskie paktu, a więc i Polska, tracą okazję na poprawę stanu swego bezpieczeństwa, za to wymarzoną okazję, by nas osłabić, zyskują nasi przeciwnicy, w tym przede wszystkim międzynarodówka terrorystyczna; chociaż tę złą passę zdaje się przełamywać ostatni szczyt liderów NATO w Rydze (vide: "Szczyt senatora"). Przy okazji Polska, która na szczęście dwa lata temu nie skorzystała z zalecanej jej przez prezydenta Francji Jacques'a Chiraca okazji, by milczeć w sprawie konstytucji europejskiej, teraz próbuje wykorzystać okazję, jaką daje nam obecność w UE, do poprawy stosunków z Rosją, czyli do skłonienia Rosji, by traktowała nasz kraj dokładnie tak samo jak pozostałe państwa członkowskie UE. Polska dobrze wykorzystuje też okazję do rozprawienia się wreszcie z tajną siecią WSI i najpewniej tym razem nie przepuści już okazji do uporania się z garbem lustracji, najlepiej - jak proponowali przed dwoma laty dziennikarze "Wprost" - przez możliwie jak najszersze udostępnienie zawartości archiwów bezpieki PRL. Niestety, równocześnie Polska traci okazję do utrwalenia szybkiego tempa wzrostu gospodarczego, bo rządzący nie potrafią wykorzystać koniunktury gospodarczej do zmniejszenia podatków, obniżenia kosztów pracy oraz dokonania koniecznych cięć w wydatkach budżetowych i na domiar planują oskubać przyszłych emerytów z ciężko zapracowanych przez nich pieniędzy (vide: "Emeryci pańszczyźniani").
Mistrzami Polski w łowieniu okazji okazali się jednak ostatnio importowani trenerzy Leo Beenhakker (piłka nożna), Raul Lozano (siatkówka) i Andrej Urlep (koszykówka), którzy prowadzą nasze narodowe drużyny od zwycięstwa do zwycięstwa, zachęcając w ten sposób do rewizji starego polskiego przysłowia, które powinno teraz brzmieć: "Swoje chwalicie, cudzego nie znacie" (vide: "Mistrzowie mistrzów"). Z kolei tytuł mistrzów Polski w traceniu okazji od tygodnia noszą listonosze z Poczty Polskiej, którzy strajkując o podwyżkę płac dla siebie, wystrajkowali dla swojej konkurencji wymarzoną okazję do zajęcia ich własnego miejsca na rynku.
Jak się okazuje, od okazjowykrywaczy (nawet tych z importu) znacznie skuteczniejsze są jednak okazjowykrywaczki - kobiety, zwłaszcza Polki, które śmiało można zaliczyć do awangardy rewolucji konsumenckiej dokonującej się wśród klasy średniej pod hasłem: "Możliwie najlepsza jakość za możliwie najniższą cenę" - dowodzą Krzysztof Trębski i Małgorzata Zdziechowska, autorzy okładkowego artykułu "Łowczynie okazji". To właśnie dzięki owym łowczyniom i łowcom okazji "stać nas na coraz więcej za coraz mniej". Wszelako gdy coraz więcej ludzi chce kupować, czyli żyć okazyjnie - od jednej dobrej okazji do następnej jeszcze lepszej okazji - coraz więcej z nich musi również produkować i sprzedawać okazyjnie. A więc - kreuj okazje dla innych, by było cię stać na okazje, albo stawaj się okazją!
Więcej możesz przeczytać w 49/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.