Ze względu na ogromną liczbę zamówień informujemy o możliwych opóźnieniach w dostawie przesyłek nawet do dwóch dni”. To pierwsza informacja, jaką przeczytamy po wejściu na stronę firmy Dragon, krakowskiego sprzedawcy masek antysmogowych. Dzwonimy do przedstawiciela handlowego. – Wie pan, chętnie bym pogadał, ale jestem w trasie. Jadę po towar do Gdyni, bo już mamy pustki w magazynie – mówi Paweł Puchała. Podaje nam numer do koleżanki z pracy. – Czegoś takiego się nie spodziewaliśmy. Wczoraj mieliśmy 200 zamówień. Wcześniej było po kilku klientów dziennie. Jakieś szaleństwo – mówi Ewa Socha. To Małopolska, teraz Śląsk. – Proszę, nie teraz. Mam kolejkę klientów przed sobą. Może pan zadzwonić jakoś po 16, kiedy zrobi się tutaj trochę luźniej? – odpowiedziała na mój pierwszy telefon Magdalena Janusz. Pracuje w zabrzańskiej firmie sprzedającej oczyszczacze powietrza. – Dzisiaj to był jakiś szał. Obsłużyłam kilkadziesiąt klientów. Normalnie jest kilku. – mówi już po południu. Kiedy tydzień temu media zaczęły informować o tym, że normy zanieczyszczenia powietrza zostały u nas przekroczone nawet o kilkaset procent, efekt mógł być tylko jeden. Rekordowy wzrost zamówień u wszystkich antysmogowych biznesmenów. Sprzedają filtry, maski antypyłowe, oczyszczacze powietrza, nawet tlen w sprayu. I wszyscy szykują się na rekordowe zyski.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.