Gdyby poważnie traktować obietnice, które Donald Trump składał na wiecach wyborczych, już w pierwszym dniu swojej prezydentury poprosi Kongres o anulowanie przeforsowanej przez Baracka Obamę ustawy wprowadzającej reformę opieki zdrowotnej, rozpocznie prace związane z budową muru na granicy z Meksykiem i wydali z USA nielegalnych imigrantów, którzy mają na koncie jakieś przestępstwa. I możliwe, że sprawy wewnętrzne rzeczywiście poszłyby na pierwszy ogień, gdyby nie to, że już od dawna chwieje się Pax Americana, gwarantujący dotąd relatywny spokój w sprawach międzynarodowych. Jak przyznaje na łamach „National Interest” Paula Jon Dobriansky, była podsekretarz stanu ds. międzynarodowych, „nikt się dziś Ameryki nie boi i jej nie szanuje”. Tymczasem sytuacja na świecie jest w tym roku najbardziej niebezpieczna od czasów końca drugiej wojny światowej. Przeciwnicy nie dadzą Trumpowi taryfy ulgowej. Jeśli okaże słabość, pierwsza przetestuje go Rosja i trzeba się modlić, żeby nie robiła tego, atakując na przykład kraje bałtyckie.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.