Rozmawiał Artur Zaborski
Motywem tegorocznej edycji festiwalu Tofifest w Toruniu, gdzie został pan wyróżniony Złotym Aniołem za niepokorność twórczą, jest antybohater. Pan wcielił się w najsłynniejszego polskiego antybohatera – Adasia Miauczyńskiego. Macie cechy wspólne?
Oczywiście, że moje życie nie jest życiem Adasia Miauczyńskiego, natomiast ewidentnie są tam elementy wspólne. Od momentu, kiedy parę lat wcześniej z Markiem Koterskim poczęliśmy Adasia w – nomen omen – „Domie wariatów”, Koterski zawsze przesyła mi swoje scenariusze. I w tym momencie, jak w garbie Leśmianowskim, budzi się we mnie ten bohater i zaczyna wyżerać mi kiszki. Kto jeździ na nartach, ten wie, że jak się zbliża sezon narciarski, otwieramy szafę i patrzymy na buty narciarskie, to nas zaczynają od razu boleć nogi, bez nakładania. Tak jest z Koterskim i z jego bohaterem. Otwieram pierwszą stronę scenariusza i od razu zaczyna się ból żołądka.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.