Eliza Olczyk, Joanna Miziołek
Od czasu, gdy na przełomie roku 2016-2017 w świat poszło nagranie Joanny Muchy śpiewającej na sali plenarnej Sejmu „nie pucz, kiedy odjadę” i „znowu z puczem mi nie wyszło”, jedna z najładniejszych posłanek PO trochę jakby znikła z mediów. Popisy wokalne 41-letniej polityczki zasiadającej w Sejmie już trzecią kadencję, nie miały dobrych recenzji. Politolodzy i spece od wizerunku mówili z lekkim niesmakiem o wygłupiających się posłankach, nie pamiętając, że Mucha to była minister sportu, a prywatnie matka dwóch synów, w tym jednego dorosłego. Kilka miesięcy wcześniej, w październiku 2016 r., Mucha została wygwizdana na czarnym proteście, gdy krzyczała na wiecu: „My wszyscy, którzy sprzeciwiamy się zaostrzaniu ustawy aborcyjnej, musimy być razem. Różnimy się i będziemy się różnić, ale pod tym jednym kątem nie możemy pozwolić, żeby nas podzielono”. Odpowiedziały jej okrzyki: „Gdzie byliście przez osiem lat?”. Tak, 2016 to nie był najlepszy rok posłanki, którą media kiedyś okrzyknęły pierwszym cudem Donalda Tuska, bo nie dość, że ładna, to jeszcze rzeczowa i mądra. Zapewne dlatego postanowiła powalczyć o lepszą passę w 2017 i – niespodziewanie dla wszystkich – ogłosiła, iż pisze program dla całej opozycji. Przy okazji postawiła w trudnej sytuacji lidera, Grzegorza Schetynę.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.