Ponad 3 mln funtów zarobiła w 2018 r. ekomarka księcia Karola – Duchy Originals. Brytyjski następca tronu z produkcją ekożywności ruszył w latach 80. XX w., zaczynając od owsianych ekoherbatników ze zboża rosnącego w jego posiadłości w Gloucestershire. Nie używa się tam nawozów sztucznych, a do regeneracji ziemi służy płodozmian. Hodowane na farmie bydło je trawę, a gdy zachoruje, leczy się je homeopatycznie. Książęca ekomarka ma dziś w ofercie ponad 300 ekologicznych produktów, m.in. sery, owoce i mięso, a Duchy Originals, kiedyś obśmiewany jako królewski kaprys, to już zyskowny biznes, który z roku na rok powiększa swoje przychody. Tego sukcesu jednak by nie było, gdyby książę Karol nie był wierny ekopasji, którą przez lata konsekwentnie rozwijał. Jeszcze na początku XXI w. ekożywność była fanaberią koronowanych głów, elit i najbogatszych, a ekorolnictwo – wąską odnogą tradycyjnej uprawy i hodowli. Ale parę lat temu o zdrowym żywieniu, pestycydach, GMO i szkodliwości sztucznych dodatków do żywności nie mówiło się tyle co teraz. Dziś coraz więcej Polaków jest w stanie zapłacić więcej, jeśli produkt nie ma podejrzanych składników i sztucznych dodatków, a ponad połowa z nas dokładnie czyta etykiety produktów. Nic dziwnego, że na modzie na eko i bio oraz rosnącej świadomości żywieniowej rośnie też rynek ekożywności. I to w dwucyfrowym tempie.
Szczęśliwe kury, pachnące słońcem pomidory
Czym ekorolnictwo różni się od tradycyjnego? W ekologicznym gospodarstwie rośliny rosną w naturalny sposób i dojrzewają na słońcu, nie są genetycznie modyfikowane, nie znają sztucznych nawozów i oprysków, a ich produkcja nie zanieczyszcza środowiska. Z kolei w ekologicznej hodowli zwierzęta żyją w zgodzie z naturą, jedzą tylko naturalne pożywienie i przebywają na świeżym powietrzu. Na bazie tych surowców powstaje ekologiczny produkt (w skrócie: eko lub bio), który nie zawiera sztucznych dodatków ani polepszaczy i poddawany jest tylko naturalnym metodom przetwórstwa. – Surowce, z których wykonana jest ekożywność, zawierają z zasady mniej zanieczyszczeń niż surowce konwencjonalne. Na przykład konwencjonalny olej palmowy i konwencjonalny syrop z buraków cukrowych mogą zawierać pozostałości pestycydów. Zawartość substancji bioaktywnych według badań jest wyższa w surowcach ekologicznych niż w odpowiednikach konwencjonalnych. Te różnice potwierdzone są wieloma badaniami naukowymi – mówi prof. Ewa Rembiałkowska, prezes stowarzyszenia Forum Rolnictwa Ekologicznego im. M. Górnego.
Konsumenci najwyraźniej to doceniają i coraz częściej sięgają po eko- i biojedzenie, czemu sprzyja moda na wspieranie lokalnej produkcji i ochronę środowiska. Nie bez znaczenia jest też rosnąca zamożność Polaków, bo przecież ekożywność jest droższa. Chcemy jednak jeść zdrowiej, bez konserwantów i barwników, przymykamy więc oko na wyższą cenę, nie tracąc nadziei, że z czasem różnica w cenach tradycyjnej i ekożywności będzie malała. Prawdopodobnie tak się stanie, na razie segment ekologicznej żywności jest najszybciej rosnącą gałęzią żywności sprzedawanej w sklepach, a o kupujących rywalizują nawet sklepy dyskontowe. Co rusz powstają też nowe sieci, które chcą się specjalizować w ekologicznych produktach (np. bezobsługowe supermarkety Bio Family). Ekoprodukty kupimy już w prawie 1 tys. specjalistycznych sklepów i we wszystkich sklepach wielkopowierzchniowych. Zamówimy je przez internet, kupimy na bazarach, targowiskach i przez kooperatywy zakupowe. Coraz częściej taką żywność znajdziemy też w restauracjach, a 11 października ruszają największe w Polsce targi BIOEXPO Warsaw.
– Kiedy dekadę temu odbywała się pierwsza edycja targów żywności naturalnej i ekologicznej, producentów takiej żywności było niewielu, a na samych targach pojawiło się zaledwie kilka firm z produktami certyfikowanymi. Dziś w BIOEXPO Warsaw bierze udział prawie 200 wystawców: producentów, przetwórców, dystrybutorów i hurtowników z produktami tylko bio – opowiada Agata Szczepaniak, dyrektor projektu BIOEXPO Warsaw 2019.
Szansa dla polskiego ekorolnika
Obecnie wartość rynku żywności ekologicznej przekroczyła już miliard złotych, a jego tempo wzrostu – nawet 20 proc. rocznie. To jednak wciąż niewiele w porównaniu np. z Niemcami, którzy na produkty eko i bio wydają rocznie 10 mld euro. Ale w Niemczech żywność ekologiczna odpowiada już za 10 proc. sprzedaży, a w Danii za mniej więcej 20 proc. W Polsce to zaledwie 1-3 proc. Pokazuje to jednak ogromny potencjał polskiego rynku. Paradoksalnie z jego dynamicznego rozwoju polscy rolnicy nie korzystają w takim stopniu jak zagraniczni producenci ekożywności. Powierzchnia upraw ekologicznych w Polsce systematycznie maleje, podobnie jak liczba polskich producentów eko, których obecnie jest około 23 tys. Ci, którzy zostali, wolą sprzedawać surowiec za granicę, bo więcej zarobią. W efekcie na polskich stołach królują ekoprodukty z innych krajów – szacuje się, że nawet ponad 80 proc. ekożywności pochodzi z importu. – Staramy się walczyć o to, aby zatrzymać polski produkt w Polsce, ale nie jest to proste. Polskim producentom, którzy produkują dużo nieprzetworzonych rzeczy, bardziej opłaca się sprzedawać w Niemczech np., bo mają lepszą cenę skupu.
Wtedy Niemcy to przetwarzają i wysyłają do Polski. Finalny produkt ląduje na polskiej półce i jest tańszy od wyprodukowanego przez polską firmę, bo niemiecki producent może sobie pozwolić na efekt skali – opowiada Krystyna Radkowska, prezes Polskiej Izby Żywności Ekologicznej. Aby rozruszać polskich ekoproducentów, powinno się, jej zdaniem, wprowadzić podobne przepisy jak we Francji, gdzie np. odgórnie nakazano, aby w jednym roku 10 proc. żywności na stołówkach pochodziło z ekoupraw. W następnym roku było to już 20 proc. itd. Francuskie ekorolnictwo dostało tym samym impuls rozwoju i po biojedzenie trzy czwarte Francuzów sięga już co najmniej raz w miesiącu. Polscy producenci żywności z radością przyjęliby taki plan działań, bo wśród największych barier w swojej działalności wymieniają właśnie brak promocji, realnego wsparcia państwa i profesjonalnego doradztwa. Wiele wskazuje na to, że mogą je wkrótce otrzymać, nad czym pracuje już Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi oraz powołana pod koniec ubiegłego roku Koalicja na rzecz Rozwoju Rynku Żywności Bio.
Sieci handlowe promują eko
ALEKSANDRA ROBASZKIEWICZ
Head of Corporate Communication, Lidl Polska
ŚWIADOMOŚĆ POLAKÓW DOTYCZĄCA ZDROWEGO ODŻYWIANIA ROŚNIE, a razem z nią popularność produktów bio. Również ekologia i zrównoważony rozwój zyskują w ostatnich latach coraz większe znaczenie. Troszczymy się o środowisko i o to, jaki wpływ na życie innych ludzi mają nasze decyzje konsumenckie. Liderem i popularyzatorem kategorii bio w Polsce jest Lidl. W naszej ofercie każdego dnia znajdziemy ponad 100 produktów spełniających warunki tej kategorii. Nasi klienci coraz częściej wybierają je do swoich koszyków zakupowych, dlatego też będziemy proponować coraz nowsze i ciekawsze produkty.
CHRISTOPHE RABATEL
dyrektor generalny Carrefour Polska
AMBICJĄ CARREFOURA JEST STAĆ SIĘ ŚWIATOWYM LIDEREM TRANSFORMACJI ŻYWIENIOWEJ dla wszystkich, aby oferować klientom żywność wysokiej jakości w rozsądnej cenie. Według badań Nielsena zdrowie jest największą troską Polaków i aż 75 proc. z nich zgadza się ze stwierdzeniem, że jesteś tym, co jesz. Dlatego priorytetem Carrefoura jest demokratyzacja żywności bio w Polsce. W naszych sklepach oferujemy już ponad 2000 różnych produktów ekologicznych i widzimy rosnące zainteresowanie klientów tą ofertą. Aby żywność ta stała się jeszcze bardziej dostępna, niezbędna jest edukacja całego rynku, dlatego Carrefour inwestuje w upowszechnianie wiedzy na temat pozytywnego wpływu żywności ekologicznej na zdrowie człowieka, a także w promocję rolnictwa ekologicznego. W 2018 r. przekazaliśmy wsparcie wartości 800 tys. zł dla 25 polskich gospodarstw rolnych. W wyniku naszych działań uprawy eko wzrosły w nich o 200 proc., do 1800 ton. Carrefour oferuje rolnikom również specjalne kontrakty farmerskie, a także współpracę w ramach naszej marki Jakość z Natury.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.