Kolaż, doświadczenia i artystycznej świeżości, kultowych utworów i nowych ich aranżacji, a wszystko w niezwykłej scenografii. Właśnie taki był X koncert „Gintrowski – a jednak coś po nas zostanie”..., w czasie którego kilkanaście utworów skomponowanych i wykonywanych przez Przemysława Gintrowskiego wybrzmiało w Teatrze Polskim im. Arnolda Szyfmana w Warszawie. – Przemysław Gintrowski był wielkim bardem wolności, ale jednocześnie nikogo nie udawał. Najwyższą wartością dla niego była niezależność i wolność. Ten koncert to opowieść o jego życiu – powiedziała Katarzyna Gintrowska, prezes Fundacji im. Przemysława Gintrowskiego, powołanej przez członków najbliższej rodziny barda i od lat organizującej koncerty poświęcone jego twórczości.
Temperatura kompozycji
Koncert z roku na rok zyskuje na popularności, a jego telewizyjne retransmisje ogląda po kilka milionów widzów. W tym roku organizatorzy wydarzenia do udziału w nim zaprosili rekordową liczbę artystów młodego pokolenia. – Staramy się dotrzeć do młodej publiczności, zaprosiliśmy młodsze pokolenie artystów, którzy myślę, że nie do końca byli zaznajomieni z tą muzyką. Bardzo się cieszę, że podjęli ten temat. Muzyka Przemysława Gintrowskiego nie jest prosta – powiedziała Aleksandra Gintrowska, piosenkarka, a jednocześnie bratanica barda, która na scenie, z akompaniującym jej Dariuszem Łapińskim, synem Zbigniewa Łapińskiego, trzeciego członka słynnego tria bardów Solidarności, wykonała utwór „Astrolog”. Łapiński stworzył nową aranżację tej piosenki. – Na mnie działa ta charakterystyczna temperatura kompozycji Gintrowskiego, to, w jaki sposób stabilną melodią i bardzo stabilnymi pochodami harmonicznymi budował napięcie i jak doskonale interpretował teksty poetów – powiedział Łapiński.
Most
Wielu wzruszeń dostarczyła widzom także córka Przemysława Gintrowskiego, Julia, która wraz z towarzyszącym jej z nagrania ojcem wykonała utwór „Tylko kołysanka” znany z filmu „Tato” Macieja Ślesickiego. – Mój tata ten utwór poświęcił swoim dzieciom – powiedziała Julia po koncercie. Sebastian Karpiel-Bułecka wykonał „Modlitwę o wschodzie słońca”, piosenkę, która była nieformalnym hymnem Solidarności. – Pierwsza myśl, jaka przychodzi mi do głowy, gdy śpiewam ten utwór, to śmierć ks. Jerzego Popiełuszki. Zaciska mi żołądek i czuję, jaką w tym przekazie ta piosenka ma moc. To niezwykłe doświadczenie – przyznał. Krystyna Prońko, która zaśpiewała „Mury”, podkreślała, jaką wartość ma międzypokoleniowy most tworzony przez muzykę. – Internet, który jest nośnikiem muzyki, ma takie zasoby, do których kto chce i kiedy chce może dotrzeć. I to jest most nie do przecenienia – zauważyła.
Natalia Nykiel śpiewająca „Autoportret Witkacego” przyznała, że w tej piosence dzieje się bardzo dużo „rzeczy mrocznych, przytłaczających”. – Ale odnoszących się do poczucia wolności – dodała, zaznaczając, że udział w takich wydarzeniach dla artystki tak młodej jak ona jest niezwykle rozwijający. Bo trzeba wracać do kultowych utworów, ale interpretując je na nowo. Utwory skomponowane przez Przemysława Gintrowskiego do słów znakomitych poetów wykonali także: Michał Szpak („Śmiech”, ze słowami Krzysztofa Marii Sieniawskiego), Janusz Radek („Nike, która się waha”, utwór skomponowany do wiersza Zbigniewa Herberta), Patrick The Pan zinterpretował „Wróżbę”, a „Powrót” zaśpiewała Julia Marcell. Koncert zakończył Skubas utworem do słów Zbigniewa Książka „Czy poznajesz mnie, moja Polsko”. Artystom towarzyszyła orkiestra Tomasza Szymusia, który także stworzył nowe aranżacje. Koncert wyreżyserowany przez Halinę Przebindę poprowadził Artur Orzech.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.